Dobry sołtys powinien być społecznikiem – Jan Orawiecki, sołtys miejscowości Tokarnia

0

 

Funkcję sołtysa miejscowości Tokarnia Jan Orawiecki pełni od czternastu już lat.  Tokarnia to jego rodzinna miejscowość, w której mieszka od urodzenia. Doskonale zatem zna potrzeby mieszkańców i ich problemy. Stara się je rozwiązywać najlepiej jak potrafi.  Ma 77 lat i jest jednym z najstarszych sołtysów w gminie Chęciny. Zawsze chętnie służy mądrą radą i bogatym doświadczeniem młodszym stażem sołtysom.

 - jan_orawiecki.jpg

Od kiedy pełni Pan funkcję sołtysa?

            Jan Orawiec: Funkcję sołtysa objąłem w 2009 roku. Nasz ówczesny sołtys śp. Henryk Karczewski zmarł i zgodnie z przepisami trzeba było przeprowadzić w naszym sołectwie wybory uzupełniające. Już wtedy byłem członkiem Rady Sołeckiej w Tokarni, stąd też wiedziałem na czym polega pełnienie funkcji sołtysa i z czym się wiąże.

Czyli świadomie podjął Pan to wyzwanie?

            J.O.: Zdecydowanie tak. Co prawda to nie pierwszy raz, kiedy namawiano mnie, żebym wystartował. Wiem jednak jak dużo czasu trzeba poświęcić na to, aby nie być sołtysem tylko na papierze i wiem jak duża jest to odpowiedzialność. Dopóki pracowałem zawodowo, to nie wchodziło w grę.

- ddozynki115.jpg   - img_2593.jpg

Mimo wszystko już wcześniej mocno Pan się angażował w życie wsi?

            J.O.: Można powiedzieć, że od kilkudziesięciu lat. Byłem jednym z założycieli społecznego komitetu telefonizacji, komitetu budowy wodociągu i kanalizacji. Sami zbieraliśmy środki, księgowaliśmy je, kupowaliśmy materiały, nawet sami kopaliśmy doły pod kable i stawialiśmy słupy, które między innymi też sami kupowaliśmy.

Stąd też pewnie między innymi tak duże zaufanie mieszkańców do Pana?

            J.O.: Pewnie tak. Ja zawsze byłem społecznikiem. Nauczył mnie tego mój ojciec, który swego czasu sam był członkiem społecznym Banku Spółdzielczego w Chęcinach. To on zaszczepił we mnie to społecznikostwo, a kiedy już się wciągnąłem, to trudno było przestać. Mieszkam w Tokarni od urodzenia. Znam miejscowość, znam mieszkańców, a oni znają mnie. Od zawsze zależało mi na tym, aby Tokarnia rozwijała się, by mieszkańcom żyło się lepiej. Kiedy zmarł nasz sołtys, pomyślałem, że powinienem spróbować. Miałem duże poparcie mieszkańców, którzy po raz pierwszy wybrali mnie na swojego sołtysa 25 października 2009 roku.

W kolejnych wyborach mieszkańcy za każdym razem stawiali na Pana?

            J.O.: Tak. Zawsze miałem kontrkandydatów, jednak to na mnie w większości oddawali swoje głosy. To bardzo miłe i budujące. Staram się zawsze pomagać na miarę swoich możliwości. Zdarza się, że starszym mieszkańcom pomagam nawet rozpalić w piecu, albo kogoś zawiozę do Chęcin, żeby mógł załatwić swoje sprawy. Mieszkańcy wiedzą, że zawsze mogą do mnie zwrócić się o pomoc, a ja jeśli tylko mogę to zawsze pomagam. To drobne gesty, ale uważam, że bardzo istotne. Bo sołtys, poza tym, że powinien myśleć o rozwoju swojej miejscowości, to powinien także myśleć o mieszkańcach, rozmawiać z nimi i pomagać im. Sołtysi są także swego rodzaju ogniwem łączącym mieszkańców z władzami gminy. To my jesteśmy najbliżej naszych mieszkańców, znamy ich bolączki i potrzeby i przekazujemy je dalej.

- 32984765_10212042053710039_9180860467738836992_o.jpg

A jak układa się współpraca z władzami gminy?

            J.O.: Bardzo dobrze. Wielokrotnie długo rozmawiam z burmistrzem Robertem Jaworskim o potrzebach naszej miejscowości. W miarę możliwości i środków budżetowych realizujemy kolejne inwestycje. Często jest też tak, że na coś trzeba poczekać, bo gmina musi znaleźć środki zewnętrzne na realizację kosztownych zadań. Tak jest chociażby teraz w przypadku budowy remizy i świetlicy. Jest już projekt i pozwolenie na budowę, a oprócz nowego budynku będziemy mieć też mini park, gdzie znajdzie się plac zabaw dla dzieci, siłownia zewnętrzna i alejki. Będzie nawet plac do ćwiczeń dla strażaków i plac manewrowy. To jednak kosztowna inwestycja opiewająca na kwotę około ośmiu może nawet i dziewięciu milionów złotych. Gmina nie ma takich środków w budżecie i ja to rozumiem. Staram się to też tłumaczyć mieszkańcom. Wiem jednak, że burmistrz Robert Jaworski zawsze dotrzymuje danego słowa i kiedy tylko uda się pozyskać środki, to ruszy realizacja tego jakże wyczekiwanego przez nas wszystkich zadania.

Trudno jest być sołtysem?

            J.O.: Muszę przyznać, że nie jest to łatwe zadanie. Ludzie często myślą, że sołtys może wszystko. Oczywiście trzeba mieć wizję rozwoju miejscowości, weryfikować ją z potrzebami mieszkańców i konsultować z władzami gminy, ale bez pieniędzy wiele nie da się zrobić, a przecież gmina to nie tylko Tokarnia i  należy patrzeć na nią globalnie. Nie jest to łatwe zadanie, często też trudno wytłumaczyć to ludziom. Ja wiem jednak, że jeśli ma się swój cel, to w końcu się go osiągnie. Potrzeba cierpliwości.

- img_3811.jpg  - img_5887.jpg

A jakimi cechami powinien się wyróżniać dobry sołtys?

            J.O.: Przede wszystkim powinien być właśnie cierpliwy, ugodowy, życzliwy. Powinien być społecznikiem i kochać ludzi, kochać swoją miejscowość, walczyć o to, aby żyło się tu wszystkim lepiej. Trzeba też jednocześnie umieć współpracować ze wszystkimi, z mieszkańcami, z radnymi, ze strażakami, z księdzem, ze szkołą, ze stowarzyszeniami i oczywiście z władzami gminy. Mnie ta współpraca układa się bardzo dobrze na wszystkich polach i z tego ogromnie się cieszę. Sołtys powinien też umieć słuchać, umieć rozmawiać i być zawsze gotowy do pomocy i wsparcia mieszkańców. Do mnie można przyjść zawsze, właściwie o każdej porze. Nigdy nie odmówię pomocy.

- img_8065.jpg  - img_8691.jpg 

W Tokarni żyje się dobrze? 

            J.O.: Zdecydowanie lepiej niż jeszcze kilkanaście lat temu. Przede wszystkim jest bezpieczniej dzięki wyprowadzeniu ruchu na obwodnicę. Powstają nowe drogi, chodniki, oświetlenie i wodociągi. Moja wizja rozwoju miejscowości, wizja rozwoju miejscowości mieszkańców i władz gminy jest sukcesywnie realizowana. Wszystko to, co się dzieje jest naszym wspólnym sukcesem, wynikającym też z ogromnego zaangażowania władz gminy w pozyskiwanie środków zewnętrznych, bo bez nich nie byłoby tego wszystkiego, co mamy dziś.

Obywatelskie ujęcie nietrzeźwego kierującego

0

Dzięki godnej naśladowania postawie dwóch kobiet, policjanci z ostrowieckiej drogówki za-trzymali nietrzeźwego kierującego. 39-latek jadący volkswagenem miał w organizmie ponad 3 promile alkoholu. Ponadto w trakcie interwencji wyszło na jaw, że mieszkaniec gminy Bałtów posiada sądowy dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Dodatkowo stróże prawa ustalili, że był on poszukiwany do odbycia kary 1 roku i 5 miesięcy pozbawienia wolności za jazdę w stanie nietrzeźwości. Teraz jego pobyt w zakładzie karnym może się wy-dłużyć.

Wczoraj, kilka minut po godzinie 14 dyżurny ostrowieckiej komendy otrzymał zgłoszenie, że w miejscowości Rudka Bałtowska doszło do ujęcia nietrzeźwego kierującego. Na miejsce zostali skierowani policjanci z ostrowieckiej drogówki. W trakcie interwencji mundurowi ustalili, że 36-latka podróżując pojazdem marki Renault w miejscowości Bałtów zwróciła uwagę na jadącego przed nią volkswagena. Z przekazanych przez kobietę informacji wynikało, że kierujący tym pojazdem wykonywał niebezpieczne manewry i jechał tzw. „zygzakiem”. Widząc to 36-latka nabrała podejrzeć co do stanu trzeźwości kierującego. Kolejno w miejscowości Rudka Bałtowska jadący niemieckim autem, zjechał na pobliską stację paliw. Kiedy mężczyzna zatrzymał się przy dystrybutorach i wysiadł z auta,  podeszła do niego jakaś inna kobieta, która zaczęła z nim rozmawiać. W tym czasie 36-latka postanowiła wykorzystać sytuację i uniemożliwić mężczyźnie dalszą jazdę, wyciągając mu kluczyki ze stacyjki. Natomiast druga z obecnych tam kobiet, która jak się później okazało również była świadkiem tego zdarzenia zadzwoniła na numer alarmowy informując o ujęciu nietrzeźwego.

Badanie stanu trzeźwości 39-leni mieszkańca gminy Bałtów wykazało ponad 3 promile alkoholu w jego organizmie. Ponadto mundurowi ustalili, że mężczyzna posiada dożywotni sądowy zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Dodatkowo po sprawdzeniu w systemach policyjnych wyszło na jaw, że był on poszukiwany na podstawie zarządzenia wydanego przez Sąd Rejonowy w Ostrowcu Świętokrzyskim do odbycia kary 1 roku i 5 miesięcy pozbawienia wolności za jazdę w stanie nietrzeźwości.

Obywatelska postawa interweniujących kobiet wobec pijanego za kierownicą zasługuje na pochwałę. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa. Następnie taką osobę należy niezwłocznie przekazać funkcjonariuszom Policji.

Opr. EW

Źródło: KPP  w Ostrowcu Świętokrzyskim

Po nitce do kłębka

0

Czterech zatrzymanych i ponad 150 gramów zabezpieczonych narkotyków – to bilans dwudniowych działań policjantów. Wszyscy usłyszeli już zarzuty m. in. posiadania narkotyków i wprowadzania ich do obrotu. Wobec dwóch z zatrzymanych sąd zastosował tymczasowy areszt.

Policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości narkotykowej kieleckiej komendy w miniony wtorek złożyli służbową wizytę 21-letniemu mieszkańcowi powiatu buskiego. Funkcjonariusze podejrzewali, że mężczyzna ten może posiadać znaczne ilości narkotyków oraz trudnić się handlem zakazami substancjami. Policjanci nie pomylili się w swych przypuszczeniach wobec mężczyzny, bowiem podczas czynności w miejscu jego zamieszkania, w aucie i na terenie posesji znaleźli ponad 50 gramów suszu ziela konopi i blisko 100 gramów substancji psychotropowej 4-CMC. Substancje zostały zabezpieczone, a 21-latek zatrzymany.

Kolejnego dnia ci sami policjanci wspierani przez kolegów ze Staszowa i komendy wojewódzkiej, w tej samej sprawie, sprawdzili kilka adresów. W wyniku tych działań funkcjonariusze zatrzymali kolejne osoby: 29-letniego mieszkańca gminy Strawczyn, który posiadał 8 gramów suszu, 28-latka z powiatu staszowskiego, u którego znaleźli porcję białego proszku i 2 gramy suszu oraz 25-letniego mieszkańca gminy Chmielnik, którego stróże prawa podejrzewają o handel zakazanymi substancjami.

29 i 28-latek zarzuty usłyszeli już w środę, odpowiedzą za posiadanie narkotyków za co grozi im do 3 lat pozbawienia wolności.

Buski sąd wobec 21-latka w czwartek zastosował trzymiesięczny areszt tymczasowy. Mężczyzna odpowie za posiadanie znacznej ilości narkotyków oraz za handel nimi. Może mu za to grozić kara do 10 lat pozbawienia wolności. Dziś tymczasowym aresztem objęty został także 25-latek, który odpowie za udział w obrocie narkotykami w znacznej ilości.

Opr. MPK

Źródło KMP w Kielcach

Opis filmu: zabezpieczone substancje

Aby obejrzeć film włącz obsługę JavaScript w swojej przelądarce.

Dwudniowa inwestycja zakończona fiaskiem

0

Wszystko zaczęło się od połączenia telefonicznego. Mieszkaniec Połańca skuszony możliwością szybkiego zarobku zainstalował program umożliwiający zdalną obsługę pulpitu. Inwestujący już w przeszłości w kryptowaluty mężczyzna nie przypuszczał, że właśnie wpadł w sidła oszustów obiecujących zyski z inwestowania i że będzie go to kosztowało utratę blisko 23000 złotych.

Wczoraj do Komisariatu Policji w Połańcu przyszedł 45-letni mieszkaniec miasta, który zgłosił, że padł ofiarą oszustwa. W minioną środę zadzwonił do niego mężczyzna, rzekomo reprezentujący firmę brokerską pomagającą inwestować w kryptowaluty. 45-latek w przeszłości miał styczność z takimi inwestycjami, więc uśpiło to jego czujność. Skuszony możliwością odbioru pieniędzy zainstalował program umożliwiający zdalną obsługę pulpitu. Na drugi dzień kontynuował rozmowę z nieznajomym, gdzie za namową rozmówcy tym razem na telefonie zainstalował polecaną aplikację. Ponadto wysyłał skan swojego dowodu osobistego, a następnie w aplikacji bankowej zatwierdził oczekującą transakcję. Kiedy zalogował się do bankowości z innego urządzenia wówczas zorientował się, że z jego rachunku wykonano jeden przelew na kwotę 4950 euro. Zapytany o to telefoniczny rozmówca oznajmił, że jest to zabezpieczenie transakcji. Kiedy 45-latek zorientował się, że coś jest nie tak, skontaktował się z infolinią banku, gdzie uzyskał informację, że najprawdopodobniej padł ofiarą oszustwa.

Apelujemy o zachowanie czujności podczas rozmów z nieznajomymi. Przestrzeganie zasad bezpieczeństwa w sieci. Scenariusz oszustwa jest zwykle bardzo podobny. Oszuści nakłaniają do zainstalowania programu zdalnego, aby mieć dostęp do pulpitu komputera i zalogowanie się na konto bankowe osoby, którą zamierzają oszukać. Jeżeli ,,konsultant” proponuje nam zainstalowanie takiego oprogramowania, możemy być pewni, że to oszust!

Opr. JSz

Źródło: KPP w Staszowie

Ta koniczynka nie przyniosła szczęścia

0

Wczoraj bodzentyńscy stróże prawa zatrzymali 58-latka podejrzanego o kradzież „bujaczka”. Urządzenie w kształcie koniczynki na placach zabaw służy dzieciom do zabawy, przynosząc przy tym wiele uśmiechu i radości. Skradzione mienie zostało odzyskane, a mężczyzna odpowie za kradzież, za którą może mu grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Wczoraj do bodzentyńskich stróżów prawa zgłosił się pracownik Urzędu Miasta Gminy w Bodzentynie, który poinformował policjantów, że z terenu przy zalewie w Wilkowie ktoś ukradł bujaczek „koniczynkę” dla dzieci. Utracony sprzęt był wyposażeniem placu zabaw. Jak informował zgłaszający, do kradzieży miało dojść w miniony wtorek. Bodzentyńscy policjanci bardzo szybko dotarli do miłośnika dziecięcych zabawek. Jak się okazało, za kradzieżą bujaczka wartego ponad 1500 złotych stał 58-letni mieszkaniec gm. Bodzentyn. Mężczyzna bezskutecznie próbował sprzedać skradziony bujaczek na skupie złomu. Gdy mu się to nie udało ukrył go na terenie jednej z działek w gminie Bodzentyn. Skradzione wyposażenie placu zabaw zostało odzyskane i wkrótce trafi tam, gdzie powinno się znajdować – na plac zabaw. 58-latek odpowie przed sądem za kradzież, za co może mu grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Opr. MPK

Źródło KMP w Kielcach

Nieuczciwy duet w rękach ostrowieckich policjantów

0

Ostrowieccy policjanci zatrzymali 46 – latkę i jej 17-letniego syna. Oboje ostrowczanie podejrzani są o kradzież różnego rodzaju artykułów spożywczych i chemicznych w jednym z marketów na terenie Ostrowca Świętokrzyskiego. Nieuczciwi klienci zostali ujęci przez pracownika ochrony, po przekroczeniu linii kas. Pokrzywdzony wartość strat wycenił na kwotę blisko 950 złotych. Ponadto 17-latek odpowie jeszcze za kradzież karty płatniczej. Teraz grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności.

W minioną środę około godziny 14.30 ostrowieccy policjanci zostali skierowani na interwencję do jednego z marketów znajdującego się w Ostrowcu Świętokrzyskim. Z przekazanych informacji wynikało, że doszło tam do ujęcia sprawców kradzieży. Po przybyciu na miejsce mundurowi ustalili, że dwoje „klientów” będąc na sklepie wkładało do koszyka z półek różnego rodzaju produkty spożywcze i chemiczne. Nie było by w tej historii nic złego, gdyby nie fakt, że później nieuczciwy duet próbował opuścić teren marketu nie płacąc za zabrane mienie. Plan ich jednak się nie powiódł, gdyż zostali oni ujęci na gorącym uczynku przez  pracownika ochrony.  Pokrzywdzony wartość strat wycenił na kwotę blisko 950 złotych. Sprawcami tego przestępstwa okazali się 46-latka oraz jej 17-letni syn. Ostrowczanie zostali zatrzymani i osadzeni w policyjnej celi. Ponadto w trakcie przeszukania 17-latka, stróże prawa znaleźli przy nim kartę płatniczą, wydaną na inne nazwisko. Wczoraj oboje usłyszeli zarzuty kradzieży sklepowej. Dodatkowo młodzieniec odpowie jeszcze za kradzież karty płatniczej.

Kodeks karny za tego rodzaju przestępstwo przewiduje karę do 5 lat pozbawienia wolności.

 

Opr. EW

Źródło: KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim

34-latek posiadał znaczną ilość narkotyków

0

Policjanci z Wydziału Kryminalnego starachowickiej komendy zatrzymali w minioną środę 34-letniego mieszkańca miasta, który posiadał znaczne ilości środków odurzających. Wczoraj wobec mężczyzny zostały zastosowane wolnościowe środki zapobiegawcze, a za popełnione przestępstwo może mu grozić do 10 lat pozbawienia wolności.

Funkcjonariusze z Wydziału Kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach, mając przypuszczenia, że mieszkaniec miasta może trudnić się narkotykowym procederem we środowe popołudnie złożyli mu służbową wizytę. Mundurowi w mieszkaniu oraz przy 34-latku ujawnili biały proszek, wstępnie zweryfikowany jako amfetamina w ilości ponad 60 gramów. Mężczyzna został zatrzymany i osadzony w policyjnym areszcie. Mieszkaniec Starachowic usłyszał już zarzuty, s prawa znajdzie swój finał na sali sądowej. Za posiadanie znacznej ilości narkotyków polskie prawo przewiduje do 10 lat pozbawienia wolności.

Opr. PK

Źródło: KPP w Starachowicach

Niebezpieczny i nielegalny proceder wypalania traw

0

Zgodnie z przepisami Ustawy o Ochronie Przyrody, a także Kodeksu Wykroczeń za wypalanie traw grozi kara aresztu albo grzywna, nawet do 5000 zł. W przypadku, gdy ogień niebezpiecznie się rozprzestrzeni i zagrozi zdrowiu lub życiu ludzi, albo budynkom, sprawca podpalenia możne trafić do więzienia nawet na 10 lat! Ten proceder stosowany wiosną i jesienią jest nie tylko nielegalny ale też bardzo niebezpieczny. W pożarach traw giną zwierzęta i ludzie. To katastrofa ekologiczna dla całego ekosystemu. Pomimo świadomości szkód jakie powstają, niestety wciąż spotykamy się z tym procederem.

Wiosna zbliża się wielkimi krokami. Rolnicy niebawem rozpoczną wzmożone prace agrotechniczne. Część z nich, niestety, zdecyduje się na wypalanie suchych odrostów traw co według niepotwierdzonych naukowo przekonań ma użyźnić glebę.  Proceder wypalania traw jest niezwykle niebezpieczny dla mienia ludzkiego a nawet życia. Suchość gleby i traw oraz wiosenne wiatry powodują, że ogień rozprzestrzenia się w błyskawicznym tempie. Często sięga rozmiarów nad którymi człowiek samodzielne nie jest już w stanie zapanować. To żywioł, który potrafi zniszczyć ludzki dobytek i narazić człowieka na utratę zdrowia i życia. Silniejszy podmuch wiatru może przenieść ogień na zabudowania powodując ogromne straty. Ponadto zarówno łąki jak i sady w których wypala się pozostałości po przycinaniu drzewek umiejscowione są w pobliżu traktów komunikacyjnych. Z łatwością przenoszony dym może wpłynąć na ograniczenie widoczności kierowcom, co generuje dodatkowe zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Wiosenne wypalanie traw często związane jest z chęcią usunięcia niezebranego, ostatniego odrostu trawy. W świadomości zachował się bowiem mit, że wypalanie traw i pozostałości roślinnych poprawi żyzność gleby, zniszczy chwasty oraz zwiększy kolejny plon. Nic bardziej mylnego. Wypalenie wierzchniej, najżyźniejszej próchniczej warstwy gleby pociąga za sobą obniżenie jej wartości użytkowej nawet na kilka lat. Zahamowane zostają naturalne procesy rozkładu pozostałości roślinnych, dzięki którym tworzy się urodzajna warstwa gleby. Wysoka temperatura niszczy roślinność, powoduje degradację gleby i stanowi poważne zagrożenie dla zwierząt.

Jest to działanie bezprawne za które może grozić grzywna, której wysokość zawarta jest w przedziale od 20 zł do 5000 zł. Zgodnie z art. 82 Kodeksu Wykroczeń sprawca może otrzymać też karę aresztu. Natomiast jeżeli zdarzenie wyczerpie znamiona przestępstwa określone w art. 163 kk, który mówi o tym, że kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach mające postać m.in. pożaru podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat, natomiast jeżeli następstwem tego czynu jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób wówczas sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 2 do 12 lat. Sprawcy tego procederu grozi również cofnięcie dopłat wypłacanych przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Przypominamy, że w przypadku zauważenia pożaru należy oddalić się na odległość bezpieczną od zarzewia ognia i powiadomić służby ratunkowe dzwoniąc pod bezpłatny numer 112.

Opr. KCW

Źródło: KPP w Opatowie

Skomplikowany zabieg po raz pierwszy w historii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego

0

Zespół Klinicznego Oddziału Chirurgii Naczyniowej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach wszczepił w tym tygodniu, pierwszy raz w historii szpitala i regionu, stentgraft do łuku aorty z powodu tętniaka, w miejscu odejścia tętnicy podobojczykowej. Tego typu zabiegi wykonuje kilka ośrodków w Polsce.

– Chory jest w bardzo dobrym stanie – informuje dr n. med. Jarosław Miszczuk, kierownik kliniki. Jak wyjaśnia lekarz, starszy mężczyzna był zoperowany z 4-centymetrowego dostępu w pachwinie, z nakłuciem drugiej tętnicy udowej. W zasadzie kilkadziesiąt godzin po zabiegu mógłby opuści szpital.

– Operacja nie jest długa, ale wymaga dużej precyzji. Nie dochodzi w jej trakcie do otwarcia klatki piersiowe, występuje minimalny uraz śródoperacyjny – opowiada Jarosław Miszczuk.

Zabiegi tego typu są wykonywane dosłownie w kilku ośrodkach w Polsce. Tacy pacjenci dotychczas byli operowani przez zespoły kardiochirurgiczne, co wiązało się z dużym ryzykiem operacyjnym. Nowa technika idzie w stronę zminimalizowania zagrożenia i rozległości operacji.

– Ponieważ nasz oddział, od dwóch lat, ma II stopień referencyjności, więc mamy możliwości wykonywania zarówno takich operacji, jak i – już od jakiegoś czasu – operujemy tętniaki piersiowo-brzuszne, w tym również pęknięte, co jest również realizowane tylko w kilku, specjalistycznych ośrodkach w Polsce – mówi Jarosław Miszczuk.

Rocznie w Klinicznym Oddziale Chirurgii Naczyniowej wykonywanych jest około 1200 operacji.