
Komunikat Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia

Ruszyło unijne wsparcie dla średnich firm
Bezpłatne testy na koronawirusa dla Miasta i Gminy Morawica
W Morawicy powstaje żłobek. Jest milionowe dofinansowanie!
Trwa budowa żłobka w Morawicy. Koszt inwestycji opiewa na kwotę 3 milionów 396 tysięcy złotych, z czego 1 milion 250 tysięcy złotych pokryje rządowe dofinansowanie w ramach programu „Maluch+”. Kolejne 2,5 miliona złotych władze Miasta i Gminy Morawica pozyskały w ramach unijnego dofinansowania na wykończenie, doposażenie i funkcjonowanie placówki, która obejmie opieką pięćdziesiąt dzieci do lat trzech. Zakończenie inwestycji zaplanowano na koniec listopada bieżącego roku. Żłobek ma ruszyć z początkiem 2021 roku.
Pełną parą idą prace związane z budową publicznego żłobka w Morawicy, który powstaje przy tutejszym kompleksie Zespołu Placówek Oświatowych. – Prace rozpoczęły się od budowy nowego budynku. Już widać parter. W późniejszym etapie ruszą prace przebudowy istniejącego budynku przedszkola. Wszystko zostanie połączone w jedną całość – mówi zastępca burmistrza Miasta i Gminy Morawica, Marcin Dziewięcki.
Inwestycja rozbudowy przedszkola w Morawicy wraz z zagospodarowaniem pomieszczeń na potrzeby żłobka ma być gotowa do końca listopada bieżącego roku. Na parterze obiektu powstaną sale dla dwóch grup żłobkowych. Będą to pomieszczenia do zabaw oraz edukacji z wydzieloną przestrzenią na odpoczynek dla dzieci, a na piętrze rozbudowanego budynku będą znajdować się trzy sale przedszkolne, co zdecydowanie poprawi komfort nauczania przedszkolnego. W ramach zaplanowanej inwestycji na parterze budynku zlokalizowane zostaną pomieszczenia przeznaczone na funkcjonowanie żłobka, w skład których wejdą dwie sale wielofunkcyjne, pomieszczenia magazynowe i gospodarcze, węzeł sanitarny, pomieszczenia socjalne i biurowe. W części istniejącej, w miejscu gdzie obecnie znajduje się sala przedszkolna, zaprojektowano szatnię z wózkownią i pomieszczeniem magazynowym. Łączna powierzchnia pomieszczeń przeznaczonych na funkcjonowanie żłobka to blisko 360 metrów kwadratowych. Oprócz robót budowlanych przewidziano położenie nowej instalacji elektrycznej i instalacji sanitarnej wraz z klimatyzacją i wentylacją mechaniczną. Pomieszczenia będą miały nowe wyposażenie, a teren wokół obiektu zostanie zagospodarowany. Na zewnątrz stanie także plac zabaw.
Wyłonionym w drodze przetargu wykonawcą rozbudowy przedszkola w Morawicy wraz z zagospodarowaniem pomieszczeń na potrzeby żłobka jest Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowe „Hewanag” Andrzej Kęcki. Realizacją inwestycji będzie kosztować 3 miliony 396 tysięcy złotych, z czego 1 milion 250 tysięcy złotych pokryje rządowe dofinansowanie pozyskane w ramach programu „Maluch+”. Kolejne 2,5 miliona złotych władze Miasta i Gminy Morawica pozyskały w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Świętokrzyskiego na lata 2014-2020, Poddziałanie 8.1.1 „Zwiększenie dostępu do opieki nad dziećmi do lat 3”. Te środki zostaną przeznaczone na roboty wykończeniowe w pomieszczeniach żłobka, doposażenie i jego funkcjonowanie.
Zakończenie inwestycji przewidziano na koniec listopada bieżącego roku. Żłobek ruszy z początkiem 2021 roku. – Ta inwestycja pozwoli nam na przyjęcie pięćdziesięciu dzieci w wieku do lat trzech. Będzie to już publiczny żłobek na terenie naszej gminy – poinformował burmistrz Miasta i Gminy Morawica, Marian Buras.
Agnieszka Olech
fot. Andrzej Radomski
Szkoła w Grzymałkowie przechodzi pozytywną przemianę
Czas, kiedy z powodu epidemii koronawirusa, zamknięte zostały placówki oświatowe, pracownicy wykorzystują na przeprowadzenie prac remontowych i porządków. Tak też było w Szkole Podstawowej w Grzymałkowie. Tu z pomocą przyszła nie tylko gmina, ale nawet rodzice i wychowankowie. Nowy blask zyskał teren przed szkołą i pomieszczenia wewnątrz placówki. Doposażono także pracownię informatyczną.
Prace przy Szkole Podstawowej w Grzymałkowie rozpoczęły się od poprawy jednego z przejazdów koło placówki, który prowadzi również do filii Gminnego Ośrodka Zdrowia. Wewnętrzną drogę wraz z parkingiem i dojazdem także do kotłowni oraz do kontenerów wyrównano i przygotowano pod wyłożenie kostką brukową. Wjazd jest teraz wygodny i bezpieczny. – Droga ta nie była remontowana od lat, a wjazd był prawdziwą zmorą korzystających z niego mieszkańców, nauczycieli i przedsiębiorców – mówi wójt gminy Mniów, Piotr Wilczak.
W ramach prac usunięto resztki starych płyt chodnikowych i niebezpiecznie wystających krzywych krawężników. Wybrano i wywieziono ziemię, a tak przygotowane miejsce wysypano tłuczniem. Ułożono też krawężniki. Teraz jest tu równo i bezpiecznie, a korzystający z przejazdu mieszkańcy, pacjenci przychodni czy też przedsiębiorcy nie muszą się już obawiać o zniszczenie samochodów. Prace związane z poprawą przejazdu koło Szkoły Podstawowej w Grzymałkowie przeprowadziła firma wyłoniona w drodze zapytania ofertowego, którą był Zakład Usług Malarskich i Remontowo-Budowlanych Stanisław Królik.
Na tym jednak nie koniec prac przy Szkole Podstawowej w Grzymałkowie. Wykonano malowanie pomieszczeń czterech sal lekcyjnych. Pomalowano też pomieszczenia w piwnicy przeznaczone do gry w tenisa stołowego, gdzie wykonano również wentylację. Dodatkowo przeprowadzono remont orynnowania, dzięki któremu znacząco poprawiło się odprowadzenie wody z dachu, co w przyszłości ma zapobiec powstawaniu zacieków.
Przeobrażenie przeszła także sala informatyczna, a wszystko to dzięki wychowankowi placówki Karolowi Bednarczykowi, który pomógł społeczności szkolnej w pozyskaniu funduszy na doposażenie pracowni. – Zakupiliśmy monitor dotykowy, krzesełka obrotowe, laptop oraz głośniki do tablicy multimedialnej. Bardzo dziękujemy za okazane wsparcie. Po powrocie do szkoły ze sprzętu będą korzystać wszyscy nasi uczniowie – mówi dyrekcja Szkoły Podstawowej w Grzymałkowie i jednocześnie składa podziękowania na ręce władz gminy Mniów, rodziców, sponsorów i wychowanków szkoły za ogromne zaangażowanie w wykonanie wielu prac, które sukcesywnie odmieniają oblicze placówki.
Dzieci z gminy Mniów zachwyciły talentami. Konkurs plastyczny rozstrzygnięty!
„Jestem stąd – moja miejscowość oczami dziecka. Dzieci gminy Mniów pokazują swój świat” – pod takim hasłem Urząd Gminy w Mniowie zorganizował konkurs plastyczny dla dzieci. Nadesłane prace plastyczne zachwyciły kolorami, starannością wykonania i kreatywnością młodych artystów.
Celem zorganizowanego konkursu plastycznego było nie tylko podkreślenie atutów regionu i promocja gminy Mniów, ale przede wszystkim propagowanie wśród dzieci i młodzieży twórczej postawy. – Chcieliśmy zachęcić naszych najmłodszych mieszkańców do tego, aby swoją twórczością pokazały piękno naszej gminy. Trzeba przyznać, że wszystkie prace zachwyciły nas kreatywnością i wysokim poziomem artystycznym – przyznaje wójt gminy Mniów, Piotr Wilczak.
Jak się okazało, najmłodsi mieszkańcy gminy Mniów mają wielkie talenty artystyczne. – Zadaniem uczestników konkursu było zrobienie wyłącznie jednej pracy plastycznej w formacie A4, wykonanej w dowolnej technice plastycznej. Można było malować ołówkiem, kredkami, pastelami, farbami plakatowymi, a nawet zrobić wycinankę. Nie można było natomiast wykorzystywać do wykonania pracy gotowych elementów. Nie braliśmy także pod uwagę prac wykonanych w technice komputerowej – mówią organizatorzy konkursu.
Konkurs został rozstrzygnięty w trzech kategoriach: przedszkola i zerówki, uczniowie klas I-III oraz uczniowie klas IV-VIII. Trzeba przyznać, że jury, w skład którego weszli pracownicy Urzędu Gminy w Mniowie, nie miało łatwego zadania. – Wszystkie nadesłane prace były na bardzo wysokim poziomie. Zachwyciły kolorami, starannością wykonania i kreatywnością. Nie było wcale łatwo wytypować zgodnie z regulaminem jednego zwycięzcę w poszczególnych kategoriach. Każda z nadesłanych prac była wyjątkowa – podkreślają zgodnie członkowie jury, którzy podczas oceny prac brali pod uwagę przede wszystkim samodzielność ich wykonania, zaangażowanie oraz podejście do tematu konkursu, którego celem było podkreślanie atutów regionu gminy Mniów.
Po burzliwych naradach nareszcie zapadł werdykt. Jak się okazało, w kategorii przedszkola i zerówki miejsce pierwsze zajęła Hanna Zbroszczyk, miejsce drugie przypadło Szymonowi Tomaszewskiemu, a miejsce trzecie zdobył Wiktor Kruk. W kategorii szkół podstawowych klasy I-III na miejscu pierwszym uplasowała się Zuzanna Zroślak, a na miejscu drugim Szymon Kolus. W kategorii szkół podstawowych klasy IV-VIII bezkonkurencyjna okazała się być Gabriela Łucak, która zajęła miejsce pierwsze. Tuż za nią na miejscu drugim znalazła się Katarzyna Tkaczyk, a miejsce trzecia zajęła Maja Kondracka.
Wszyscy laureaci otrzymają pamiątkowe dyplomy oraz nagrody rzeczowe. – Ze względu na panujący stan epidemii w Polsce o terminie wręczenia nagród powiadomimy telefonicznie rodziców lub opiekunów osób wyróżnionych w konkursie. Zwycięzcom gratulujemy – gratulują organizatorzy.
Tłumy na Zamku w Chęcinach podczas długiego czerwcowego weekendu
Udało się pobudzić turystykę
Tegoroczny długi czerwcowy weekend przyciągnął do Chęcin prawdziwe tłumy turystów. Trzeba przyznać, że zamkowe obozowisko, ciekawe pokazy rękodzieła, jak i widowiskowe potyczki szlacheckie były prawdziwą gratką dla odwiedzających. Jak się okazuje, pomimo wielu obostrzeń nadal obowiązujących w całym kraju w związku z epidemią koronawirusa, nadal największą i niegasnącą sławą cieszy się perełka województwa świętokrzyskiego i jedna z największych atrakcji regionu, jaką jest Zamek Królewski. A to potwierdzają same liczby. Przez cały długi weekend chęcińską warownię odwiedziło blisko 7 tysięcy turystów. – Prawdziwe oblężenie przeżywaliśmy już pierwszego dnia, kiedy to Zamek odwiedziło 1794 turystów. W piątek gościliśmy 1117 osób, w sobotę 1538, a w niedzielę zawitało do nas 2298 turystów i to niewątpliwie był rekord podczas całego długiego weekendu. Śmiało można powiedzieć, że udało nam się pobudzić turystykę – mówi Monika Majchrzyk, dyrektor Zamku Królewskiego w Chęcinach. Zdaniem burmistrza Gminy i Miasta Chęciny Roberta Jaworskiego to bardzo imponująca liczba. – Co prawda tych danych nie da się w żaden sposób porównać do lat poprzednich, kiedy to nie obowiązywały odgórne obostrzenia sanitarne, to faktycznie trafne będzie stwierdzenie, że odwiedziły nas prawdziwe tłumy. Świadczy to tylko o tym, że chęcińska warownia cieszy się niesłabnącą sławą – podkreśla burmistrz Robert Jaworski.To były cztery dni prawdziwych wrażeń
Trzeba przyznać, że to były cztery dni niesamowitych wrażeń w pięknym historycznym miejscu. Na nudę nikt tu nie mógł narzekać. Oprócz obcowania z ciekawą historią oraz monumentalnymi murami średniowiecznej warowni, turyści mieli okazję na żywo zobaczyć okazały obóz rycerski, jak i wykonane rękodzieła. Nie zabrakło ciekawych pokazów potyczek szlacheckich i dawnych tańców dworskich. Dodatkowych wrażeń bez wątpienia dostarczył duch Białej Damy. Aby go obudzić użyto największego działa strzelniczego. Huk z armaty obudził zjawę ku uciesze nie tylko najmłodszych turystów. Stroje z epoki, pokazy średniowiecznych zwyczajów i zabaw robiły jak zawsze prawdziwe wrażenie.Niemczówka coraz bardziej popularna
Równie ciekawie było w zabytkowej kamienicy Niemczówka, gdzie przez cztery dni odbywał się „Weekend z Trylogią”. Prowadzone były tu prelekcje związane ze słynnymi powieściami Henryka Sienkiewicza, do wysłuchania których chętnych nie brakowało. W ramach wykładów zwiedzający poznali genezę powstania Trylogii, tło historyczne, a także jak doszło do powstania filmów w reżyserii Jerzego Hoffmana. Kustosz historii opowiadał o ciekawostkach i mniej znanych faktach z planów filmowych, a także oprowadzał po nowo powstałej, jedynej w Polsce, Muzealnej Izbie Pana Wołodyjowskiego. Można tu między innymi zobaczyć odciski i odlewy dłoni aktorów, którzy zagrali w „Panu Wołodyjowskim”, zdjęcia z planu filmowego, a nawet repliki strojów głównych bohaterów. Miejsce to już stało się kolejnym unikatowym produktem turystycznym, który przyciąga do Chęcin jeszcze więcej turystów.Agnieszka Olech
Zamek Królewski w Chęcinach można odwiedzać codziennie w godzinach od 9:00 do 19:00, a zabytkowa „Niemczówka” jest czynna codziennie w godzinach od 9:00 do 18:00.„Nieważne gdzie, ważne z kim”
Ośmiu zupełnie różnych, ale mających jedną, niepowtarzalną pasję – góry, zdobywanie kolejnych szczytów, stawianie coraz to wyżej poprzeczki – mieszkańców gminy Morawica na stałe już zapisało się w kartach historii. Mimo osiągnięć, o jakich większość z nas może tylko pomarzyć, nie poprzestają i przekraczają kolejne granice. Każdy wyjazd, choć przygotowywany, wydawać by się mogło, że i przewidywalny pod wieloma względami, przynosi nowe doświadczenia, niepowtarzalne emocje i potwierdzenie, że najważniejsi w tym wszystkim są ludzie – zespół, który mówi jednym głosem, z którym można dokonać bardzo wiele.
Tworzyli go na przestrzeni lat, a zaczęło się od corocznego rajdu na Ponidziu, w którym – będąc jeszcze uczniem 8-ej klasy – wziął udział inicjator dzisiejszej grupy Michał Wojtasik. Tam poznał m.in. Zbigniewa Więckowskiego, Bartosza Kruka czy Konrada Wójcika. W trakcie jednego z rajdów padła propozycja zorganizowania wyjazdu w góry. Na pierwszy rzut poszły Pieniny, po nich zimowe Karkonosze i dalej, do Włoch. Cztery lata z rzędu wspinali się w Dolomitach po tzw. via ferratach –„żelaznych drogach” czyli trasach wspinaczkowych wyposażonych w stalowe liny do asekuracji. Zatęsknili jednak za czymś innym – z inicjatywą wyszedł Michał Wojtasik i za zgodą całego zespołu, zaczęły się długoterminowe przygotowania do wyprawy na Grossglockner, Breithorn i Mont Blanc. Później przyszedł czas na inne jak chociażby szwajcarski Dufourspitze, albańską Maję Cokistes czy rosyjski Elbrus.
Uzgodnili, że postarają się każdego roku zrobić jeden duży wyjazd i kilka mniejszych. I tak plany poczynione są już wstępnie na 2020, 2021, 2022 i 2023 rok. Plany wstępne, bo – w pierwszej kolejności trzeba wziąć pod uwagę najważniejsze, czyli rodzinę, a później i tak nie wszystko da się przewidzieć.
Od 3 czerwca 2020 roku trójka z nich: Bartosz Kruk, Jakub Lach i Michał Wojtasik mieli się wspinać w Alpach. Ustalili – w zależności od pogody, bardzo zmiennej w górach, trzy możliwe cele: trawers Masywu Lyskam Breithorn, zdobycie czterotysięcznika Piz Bernina od południowej włoskiej strony lub zdobycie najwyższych szczytów Niemiec i Lichtensteinu Zugspitze i Grauspitz., Dopięli wszystko na ostatni niemalże guzik i przyszła … pandemia, która pokrzyżowała wszelkie zamiary. Zmusiła do pozostania w domach, ale prawdziwej pasji nie da się powstrzymać. Tak zrodził się pomysł na spontaniczny wypad w rodzime Tatry. Cel – Rysy. Termin – początek czerwca. Dojście na szczyt Granią Główną Tatr, na którą wyruszą w czwartek-4.06. Michał, Jakub i Bartosz, a w piątek – standardową drogą – dołączą do nich jeszcze Zbigniew i Konrad. Wydawało się proste, ale –choć to prawie już lato – pogoda zaskoczyła i sypnęło śniegiem. Kolejne prognozy również nie napawały optymizmem i trzeba było zmodyfikować program.
We trzech wystartowali we środę 3.06 , w czwartek usiłowali pokonać Grań, ale zalegający, świeży i zbyt niebezpieczny śnieg oraz fatalna prognoza na piątek uniemożliwiły dalszą drogę. Wrócili do doliny na pole namiotowe. Wieczorem przyszedł silny wiatr, który kładł i łamał namioty. Prognoza na piątek się potwierdziła i trzeba było zrezygnować z aktywności tego dnia. Sobota 6.06 miała być piękna. Całą grupą , po wczesnej pobudce o 2-ej w nocy, szybkim przygotowaniu, o 3:08 z parkingu w Łysej Polanie ruszyli na szlak Po dwóch godzinach dotarli już nad malownicze Morskie Oko. Totalna pustka na trasie, księżyc w pełni, który ułatwiał wędrowanie, kontakt z uśpioną jeszcze przyrodą, towarzystwo zgranego zespołu, rosnąca adrenalina pchały do przodu z każdym krokiem. Skierowali się w stronę podejścia na Czarny Staw, a tam przykra niespodzianka – zalane około 20 metrów szlaku – buty z nóg, podwijanie spodni i brodzenie w lodowatej wodzie. Kolejny kawał drogi i powtórka – znowu miażdżąca stopy woda, tym razem już ostatnia w drodze do góry.
Po stromych płatach śniegu opadających do samego lustra wody, doszli pod Bulę pod Rysami. Duża ilość ciężkiego śniegu zalegającego w żlebie zmusiła ich do ominięcia tego niebezpiecznego miejsca lewą stroną, gdzie silny i porywisty wiatr dał się im we znaki.
Wysoko przed sobą dojrzeli dwie osoby, które miały nad nimi około godziny przewagi w dotarciu na szczyt. W miarę pokonywania kolejnych metrów, godzina zmalała do połowy. Po ominięciu żlebu, wspinaczkę ułatwiały pozostawione przez poprzedników ślady i wreszcie ubity, spójny śnieg, bez pokrywy lodowej .
Godzina 9:20 była tą, gdy stanęli na oświetlonym przez poranne słońce, szczycie. Rysy zostały zaliczone.
I choć nie była to góra na miarę Korony Ziemi czy Alp, ani nie była w planach na 2020 rok, to cieszy równie mocno, jak dotąd zdobyte. Cieszy bo dokonali tego z ludźmi, którym ufają bezgranicznie, którzy są wsparciem nie tylko na szlakach i z którymi dzielą swoje troski i radości.
Marcin Hajdenrajch, Bartosz Kruk, Jakub Lach, Artur Tworek, Zbigniew Więckowski, Jakub Wojcieszyński, Michał Wojtasik i Konrad Wójcik stworzyli zespół, który połączyła pasja będąca jednak tłem dla więzi, jaka narodziła się w trakcie wszystkich wypraw. Zespół, z którym – jak mówił w jednym z wywiadów Bartosz Kruk – „warto i na Łysicę się wybrać”, bo „nieważne gdzie, ważne z kim”.
ANETA ZELIS