3.5 C
Kielce
poniedziałek, 25 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościStanisława Kulik, sołtyska z werwą

Stanisława Kulik, sołtyska z werwą

Zobacz

Pełna energii, odwagi, otwarta na nowe wyzwania. Sołtyska sołectwa Słopiec Stanisława Kulik mówi i działa szybko. – Bo taką mam naturę – przyznaje szczerze.

Miejscowość Słopiec położona jest niezwykle malowniczo. Z każdej strony las, cisza i rzeka. Sołectwo składa się z przysiółków Słopiec, Słopiec Szlachecki i Rządowy.

Stanisława Kulik sołtysem została w 2011 roku. Od zawsze była najbliżej potrzeb i problemów swoich sąsiadów. Doskonale znała lokalne sprawy, zna też osobiście mieszkańców i wie, jak z nimi rozmawiać. Jej dom stoi na samym początku wjazdu do Słopca Rządowego. – Jestem słopianką, tutaj dorastałam. Dobrze się czuję, wchodząc do każdego domu. Znam te rodziny, ich historie, wiem, kto z kim jest zaprzyjaźniony, jakie były spory międzysąsiedzkie. Wiem, ktoś się urodził i kto zmarł – przyznaje. Mówi, że męża przywiozła z miasta. – Wiele razem przeszliśmy, nauczyłam go życia na wsi i pracy. Razem zbudowaliśmy nasz dom, założyliśmy rodzinę i mamy trzech synów – mówi Stanisława Kulik.

Gdy pani Stanisława objęła funkcję sołtysa, pierwsze, o co zaczęła zabiegać, to kanalizacja sołectwa. – Ubolewam nad tym, że nie wszyscy mieszkańcy są do niej podłączeni.

Szkoła – serce wsi

W 2007 roku gmina postanowiła zlikwidować Szkołę Podstawową w Słopcu. – Nie mogliśmy zlikwidować naszej szkoły, zmarnować tego, o co walczyli nasi ojcowie. Niestety, szkoła była w złym stanie. Trzeba było ją gruntownie wyremontować. Szkołę przejęło specjalnie do tego powołane Towarzystwo Przyjaciół Słopca. Zadbaliśmy o wyposażenie szkoły, co roku z funduszu sołeckiego przekazujemy część pieniędzy na jej funkcjonowanie.

Teraz szkoła tętni życiem. W jej murach mieści się nie tylko Szkoła Podstawowa, ale też przedszkole, zerówka i świetlica. – Kiedy przejęło ją stowarzyszenie, do którego też należę, zrobiliśmy boisko do gry. Potem powstała siłownia zewnętrzna na placu przy szkole. Z funduszu sołeckiego dokupujemy kolejne urządzenia. Obecnie w szkole uczy się ponad setka dzieci, dla których są organizowane zabawy czy festyny, współfinansowane również z funduszu sołeckiego.

We wsi udało się wykonać kawałek chodnika. Ale domy stoją blisko drogi i ciężko by było wybudować chodnik bez ingerencji w prywatną własność.

Pani Stanisława nie jeździ samochodem. Podróżuje autobusami i busami, gdzie ma możliwość rozmawiania z mieszkańcami. – Podczas takiej godzinnej jazdy z Kielc do domu mam możliwość posłuchania o wszystkich sprawach dotyczących moich mieszkańców.

Co mnie boli? Niszczenie lasów śmieciami. Mimo różnych możliwości zbiórki śmieci, ludzie wolą sanitariaty czy inne odpady wywieźć do lasu.

Sołectwo to idealne miejsce pod budownictwo domów jednorodzinnych. Tylko w ostatnim czasie wybudowano ich kilkanaście. Są plany, by powstało osiedle domków. – Wszystko wokół nas się zmienia, zmieniają się też mieszkańcy. Przybywają nowi i to bardzo dobrze, żal tylko, że starsi odchodzą, a wraz z nimi odchodzi dawny Słopiec. Pamiętam czasy, gdy sporo młodych mieszkańców wyjeżdżało na stałe. Na szczęście to się zmienia. Obecnie w planach gminy jest opracowanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, będą wydzielone działki budowlane. Mam nadzieję, że na tych działkach wybudują się młode rodziny z dziećmi.

Niebawem szkoła rozbuduje się o nowoczesną salę gimnastyczną. – Mamy projekt na budowę sali gimnastycznej, będzie to hala z prawdziwego zdarzenia. Spełni się marzenie uczniów. Będzie to nowoczesny obiekt sportowy, z lepszymi warunkami rozwoju i pielęgnowania pasji dla najmłodszych mieszkańców. To wszystko dzięki gminie, której udało się pozyskać pieniądze na ten cel. Niebawem zostanie ogłoszony przetarg na wyłonienie wykonawcy zadania.

– Bycie sołtysem to niekończący się wachlarz spraw, z którymi trzeba się mierzyć. Jestem łącznikiem między mieszkańcami radnym a gminą. Staram się być otwarta na nowe pomysły dotyczące rozwoju wsi. Uwielbiam swoją pracę społeczną, która wymaga poświęcenia czasu prywatnego, zaangażowania i serca. Ale po to mnie wybrali. Umiem rozmawiać z ludźmi i motywować mieszkańców do wspólnych działań. Mam czas na pracę społeczną, chociaż wciąż pracuję zawodowo. Nie mam wyznaczonych godzin urzędowania. Wiem, że bez zaangażowania mieszkańców byłoby mi trudno cokolwiek we wsi zmienić.

Mieszkańców odwiedza cztery razy w roku. – Zbieram za śmieci i podatek, a mieszkańcy chętnie zapraszają mnie, proponują kawę. Śmieje się, że w tym czasie, odwiedzając blisko 700 mieszkańców, musiałaby wypić cysternę kawy. – Czasami żartuję, szczególnie do młodych ludzi, którzy zatrzymują się przy moim domu i mówią: „Sołtysowa, dziury są w drodze”. A ja na to, „już lecę z betonem załatać”. Kiedyś tłumaczyłam, że drogi mają zarządców i mogę zgłosić uwagi. Ale często ludzie powtarzają: „Sołtyska, to, co robimy dla wsi, robimy też dla siebie”.

– Ludzie chyba mnie lubią, bo wciąż głosują na mnie. Wiem, że na koniec każdemu trzeba podziękować. Nawet, gdy nie oczekujemy podziękowania, miło jest, jak docenia się to, co robimy.

Energiczna, dobrze zorganizowana i obowiązkowa. – Tak mi zostało.

Aktualności

Możesz nadać bagaż w paczkomacie zamiast przepłacać linii lotniczej

Podróże lotnicze, choć wygodne, często wiążą się z dodatkowymi kosztami, które mogą znacząco podnieść cenę biletu. Jednym z najbardziej...

Polecamy