Jesienią 2019 roku Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory do Sejmu i po raz kolejny objęło rządy w Polsce. Przygotowany został pierwszy od 30 lat budżet państwa bez deficytu. Wszystko wskazywało na to, że rok 2020 będzie przełomowym, jeśli chodzi o polską gospodarkę i wzrost PKB, a także o malejące bezrobocie.
W wyborach do Senatu PiS zdobył co prawda najwięcej mandatów, bo aż 48, ale opozycja zawiązała pakt dający jej minimalną większość w izbie wyższej… Takie były początki mijającej za pół roku bieżącej kadencji polskiego parlamentu. Dla mnie to w Senacie trzecia kadencja z rzędu. Zaczęło się w 2011 roku, gdy po raz pierwszy wystartowałem w wyborach do izby wyższej według nowych zasad, czyli w okręgu jednomandatowym obejmującym Kielce i powiat kielecki. Zagłosowało wtedy na mnie blisko 40.000 osób. Pamiętam, że wieczorem w niedzielę kładłem się spać przeświadczony, że zająłem trzecie miejsce, a rano obudziłem się jako zwycięzca i… senator. Zaczęła się kadencja, gdy w Sejmie i Senacie większość miała koalicja PO-PSL.
W wyborach w roku 2015, w tym samym okręgu swój głos na mnie oddało blisko 77.000 wyborców. Potwierdziło się wtedy, że jeśli polityk ciężko pracuje, jest wiarygodny i godnie reprezentuje ludzi, którzy mu zaufali, to zaowocuje to wzrostem poparcia (w moim przypadku o prawie 100%). Sytuacja polityczna odmieniła się wtedy diametralnie. Zjednoczona Prawica zdobyła większość i w Sejmie, i w Senacie. Wymagało to od nas, parlamentarzystów w terenie jeszcze większej aktywności i skuteczności, by wiarygodnie realizować program, który dał nam poparcie Polaków i zwycięstwo wyborcze.
W 2019 roku, w wyborach do Senatu bieżącej kadencji zagłosowało na mnie blisko 97 500 osób. Znowu ogromny wzrost poparcia. To dla polityka wielki zaszczyt i dowód, że kadencji nie przespał i ludzi nie zawiódł.
Ten bezcenny kapitał budowałem już wcześniej, bo od 1998 roku. Byłem przez 12 lat kieleckim radnym (w tym przez jedną kadencję przewodniczącym rady Miasta Kielce), a w 2010 zostałem radnym sejmiku województwa. Mogę zatem powiedzieć o sobie, że mam duże doświadczenie i samorządowe, i parlamentarne. W tym roku obchodzę 25-lecie działalności publicznej.
Wracając jednak do trwającej jeszcze kadencji i do próby jej podsumowania, to śmiało można powiedzieć, że jest wyjątkowa. Tak trudnych, skomplikowanych i niesprzyjających okoliczności wewnętrznych i zewnętrznych rządzący i całe społeczeństwo jeszcze od przemian ustrojowych w Polsce nie musieli pokonywać. To było i wciąż jest ogromne wyzwanie i rzeczywisty sprawdzian wiarygodności, odpowiedzialności i skuteczności władzy. Obiektywnie trzeba przyznać, że ten egzamin dobrze zdajemy.
W 2020 przyszła pandemia, jej skutki wciąż jeszcze odczuwamy. Na ratowanie gospodarki, firm i zapewnienie bezpieczeństwa Polakom przeznaczyliśmy setki miliardów złotych. Rok 2021 i wojna hybrydowa na granicy z Białorusią. Obroniliśmy Polskę, zbudowaliśmy skuteczne ogrodzenie, nasze służby zwyciężyły i wciąż muszą zwyciężać, bo kryzys graniczny dalej trwa. Rok 2022 przyniósł wojnę u naszych granic, która jest dla naszego państwa i społeczeństwa bezprecedensowym, na niespotykaną dotąd skalę sprawdzianem sąsiedzkiej empatii i skutecznej pomocy politycznej, gospodarczej i militarnej dla walczącej o swoją (i nie tylko swoją) niepodległość Ukrainy. Ten egzamin też dobrze zdajemy.
Jestem dumny, że w parlamencie i tu, w naszym województwie wspieram dobry dla Polski i Polaków, zaradny i skuteczny rząd. Że z naszymi parlamentarzystami, wojewodą świętokrzyskim i marszałkiem województwa oraz samorządowcami zdobywamy miliardowe kwoty na najważniejsze inwestycje i przedsięwzięcia prospołeczne w województwie. Spoglądając w minione lata odczuwam satysfakcję z wielkich i tych drobnych sukcesów w sprawach, do których realizacji mogłem się przyczynić. Cieszą mnie rosnące jak na drożdżach laboratoria GUM w Kielcach. Wybudowany za pieniądze rządowe z MSWiA jeden z najnowocześniejszych w województwie, nowy szpital w Kielcach (jestem szefem rady społecznej tej jednostki). Cieszą mnie powstające i remontowane placówki dla osób niepełnosprawnych, ośrodki zdrowia, hale i boiska sportowe, wodociągi, kanalizacja, obwodnice miast i nowe drogi w gminach.
Z równą satysfakcją śledzę postępy przy remoncie dworca PKP w Kielcach i zakontraktowane do realizacji odcinki S74, której budowa jest dla mnie sprawą priorytetową. Dostrzegam potrzebę i uznaję za niezwykle ważne inwestycje w szkoły różnego stopnia i placówki ochrony zdrowia. Jako członek Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej widzę, jak wiele dobrego dzieje się w naszym regionie we wspieraniu rodzin i osób najbardziej potrzebujących pomocy. Dbamy o zabytki, by cieszyły nie tylko nas, ale i następne pokolenia.
Jestem orędownikiem wspierania samorządów, na czele których stoją włodarze wywodzący się nie tylko z mojego środowiska politycznego, bo przecież projekty, które zgłaszają do realizacji będą służyć zwykłym mieszkańcom. Dumny jestem z określania mnie jako przyjaciela strażaków ochotników, bo to wyjątkowa armia niezwykle oddanych dla swoich społeczności ludzi.
Cieszę się z bycia ambasadorem wielu przedsięwzięć ekologicznych w naszym województwie realizowanych ze środków WFOŚiGW. Niezwykle ważne są dla mnie kontakty osobiste czy (jak w pandemii) rozmowy telefoniczne z ludźmi, którzy proszą o pomoc w ważnych dla siebie sprawach. Nawet jeśli się nie da sprawy załatwić po ich myśli, to zawsze podejmuję próbę pomocy.
Szczególne miejsce zajmują w mojej służbie senatorskiej osoby niepełnosprawne. Od blisko 40 lat staram się im pomagać również w sposób bardzo praktyczny, organizując wakacyjne turnusy. Bycie radnym czy senatorem nic w tej aktywności nie zmieniło. Wciąż co roku z grupą wolontariuszy sprawiamy kilkudziesięciu osobom z różnymi niepełnosprawnościami radość i pozwalamy zapomnieć choć na dwa tygodnie o chorobie i samotności. Najważniejsze w każdej działalności publicznej jest bycie z ludźmi, szanowanie każdego, nawet jeśli ma inne poglądy i otwartość na pomoc.
Ważne też, by się zachowywać jak na senatora Rzeczypospolitej Polskiej przystało, żeby nie zawieść wyborców, żeby nikt się za mnie nie musiał wstydzić…
Często słyszę żartobliwe zarzuty, że „senatora Słonia jest za dużo wszędzie”, ale czuję, że w mojej pracy to atut i komplement, i ludzie, z którymi się spotykam dają mi to do zrozumienia, a to przecież dzięki nim jestem senatorem.