Było mnóstwo radości, wzruszeń, uśmiechów a przede wszystkim ogrom zdrowej, sportowej rywalizacji. XIV Edycja Wioski oficjalnie dobiegła końca i z pewnością zapadnie w pamięci nie jednemu z zaborzańskich Indian.
Finałowy dzień Wioski Indiańskiej był dla każdego z uczestników pełen mnóstwa niezapomnianych emocji. Ponad 365 dzieci i 120 wolontariuszy wraz z opiekunami przez sześć wyjątkowych dni cieszyli się wakacjami na Zaborzańskim Wzgórzu. W tegorocznej edycji udział wzięło 14 plemion tj: Czirokezi, Kruki, Lakota, Navaho, Papago, Ojibwe, Bizony, Mustangi, Apacze, Arapaho, Czarne Stopy, Czejeni, Komancze oraz Szoszoni reprezentujących 3 różne kategorie wiekowe: 6 lat, 7 – 9 lat, 10 – 13 lat. Od poniedziałku do piątku mali wojownicy uczestniczyli na warsztatach takich jak: jazda konna, język angielski, indińskie zabawy, sokole – oko (strzelanie z łuku), święty człowiek, tor przeszkód, mowa znaków, wokalno-rytmiczne, pan pytalski, wodne szaleństwo, ścianka, rękodzieło, czysztość oraz bystre oczy.
Sobotni dzień był o tyle wyjątkowy, że poza samą uroczystością zakończenia wioski, Indianie rywalizowali w corocznych Zawodach Wielkiego Wodza. Mali wojownicy mieli okazję sprawdzić swoje umiejętności w zabawach takich jak: „Okrzyk plemienia”, tor przeszkód, przelewanie wody kubeczkiem oraz przeciąganie liny. Tabela końcowa prezentuje się następująco:
W kategorii 10 – 13
1. Miejsce – Komancze
2. Miejsce – Czejeni
3. Miejsce – Arapaho
W kategorii 7 – 9
1. Miejsce – Kruki
2. Miejsce – Czirokezi
3. Miejsce – Lakota
W kategorii 6. latków
1 Miejsce – Bizony i Mustangi
Uhonorowania zwycięzców dokonał Burmistrz Miasta i Gminy Morawica Marian Buras wraz z gościem Biskupem Andrzejem Malickim. Miłym gestem ze strony wolontariuszy było przekazanie Indiańskiego totemu „Dream Catcher” dla burmistrza za jego wkład w organizację Wioski. Zwieńczeniem tego wspaniałego dnia była rywalizacja rodziców wraz z wolontariuszami w przeciąganiu liny (Tym razem górą byli wolontariusze). Po wspólnej sesji fotograficznej Indianie powrócili do swoich tipi gdzie po odebraniu nagród, mieli okazję wyściskać i pożegnać się ze swoimi opiekunami oraz wolontariuszami.
O refleksje na temat fenomenu Wioski Indiańskiej oraz bezinteresownych wolontariuszy zapytaliśmy organizatorkę wydarzenia Panią Bożenę Daszutę oraz Wielkiego Wodza Damiana Szczepańczyka.
Po dwuletniej przerwie Indianie ponownie zebrali się w Zaborzu. Jakie emocje towarzyszyły Państwu podczas organizacji XIV Edycji Wioski Indiańskiej?
Pastor Damian Szczepańczyk: Ekscytacja przede wszystkim, bo jak była przerwa to każdy czekał na te Wioskę. Robiliśmy jako organizatorzy liczne spotkania, planowaliśmy, nie próżnowaliśmy (śmiech) tak, żeby Ci wojownicy mogli w jak największej liczbie i w jak najlepszych nastrojach powrócić, także myślę, że ekscytacja to jest to słowo.
Bożena Daszuta: Odkąd w 2018 roku odszedł mój mąż to te emocje są chyba takie bardziej wyjątkowe, ponieważ obiecałam sobie, że dopóki Ja będę dawać radę, to będę robiła wszystko, żeby Wioska miała miejsce i mogła się w dalszym ciągu odbywać, ale to nie byłoby możliwe, gdyby nie ten cały sztab ludzi, który we wspaniały sposób się angażuje. Młodzi ludzie, ludzie z kościoła Ewangelicko-Metodystycznego, Klasztor na Karczówce i wielu ludzi dobrej woli, którzy chcą to marzenie realizować i Wzgórze Zaborzańskie ożywiać obecnością dzieci, więc nie było nawet takiego pytania – Czy robić? Może zadawaliśmy sobie takie pytania w trakcie pandemii, wtedy po prostu nie mogliśmy, ale pytanie nie jest o tyle czy robić, ale w jaki sposób robić, jak to zorganizować, żeby było dobrze, żeby coś poprawić. Zawsze mamy taką ewaluację krótko po Wiosce spotykamy się w ścisłym sztabie organizacyjnym i od razu wypisujemy rzeczy, które należałoby poprawić. Te emocje są dla mnie jako kierownika, zarówno pod względem formalnym jak i „tańczącej z dokumentami” bardzo ważne. Istotny jest też ten ostatni dzień, kiedy żegnamy się z dziećmi, wtedy mam świadomość tego, że jestem bardzo wdzięczna Panu Bogu za to, że nic złego się nie stało, że nie było anomalii pogodowych. W tym roku było gorąco, ale obyło się bez deszczu, który by zaburzał ten nasz bardzo napięty plan. Przy 365 dzieciach podzielonych na 14 plemion to wszystko musiało chodzić jak w zegarku, żeby się zazębiać, żeby dzieci zaliczyły wszystkie stacje.
Co sprawia, że Wioska Indiańska z każdą kolejną edycją przyciąga setki młodych ludzi?
Bożena Daszuta: Zaczynaliśmy w 2007 roku, mieliśmy chyba 6 plemion a samych uczestników chyba 60. Teraz mamy 14 plemion i 365 dzieci. Wioska powstała jako pomysł, żeby zapewnić dzieciom z terenów tj: Zaborze, Brudzów, Lisów, jakieś atrakcje, bo nie mieszkają w mieście tylko na wsi. Dla nich to była często jedyna atrakcja i tak się po prostu rozrastało. Teraz mamy dzieci nie tylko z gminy Morawica, bo również z Kielc przyjeżdżają, ale zawsze jak mamy listę rezerwową, a mieliśmy te listę to dzieci z tych okolicznych wiosek mają pierwszeństwo. Mamy rejestrację online, która trwa dosłownie kilka minut. Potem te listy główne były weryfikowane. Tutaj ukłony dla Pani Ewy Pietrzyk, bo ona zajmuje się rejestracją i jej syn Bartosz Pietrzyk, który napisał specjalny program, żeby rejestracja online przebiegła sprawnie. Rodzicom i dzieciom tak bardzo zależy, żeby brać udział w Wiosce, że rekordzista był zarejestrowany przez 6 sześć osób. Takie rzeczy trzeba było weryfikować. Chyba mama, babcia, ciocia, wujek i nie wiem kto tam jeszcze i potem. to trzeba było zweryfikować, usunąć i w ten sposób dzieci z listy rezerwowej weszły. Nie wszystkim się udało, z kategorii 10-13 lat (gdzie było największe zainteresowanie. Z kategorii lat 7-9 weszli wszyscy, nawet z listy rezerwowej. Również sześciolatkom udało się dotrzeć, natomiast starsze z bólem serca, ale mamy ograniczony budżet, możliwości grupy, ilość tipi, jest to spowodowane tym, że taka ilość a nie większa może być.
Pastor Damian Szczepańczyk: Wydaje mi się, że to, dlatego, że jest taka atrakcyjna, to przez serca młodych ludzi, które są tu wkładane. Wolontariusze zostawiają tu kawałek siebie i to się przejawia wśród dzieci, wśród naszych uczestników, przez co bardziej się angażują, przez co wczuwają się w klimat, słuchają o tych wartościach, zapamiętują je. Myślę, że to jest ten główny element Ci wolontariusze, którzy tak licznie się gromadzą razem z nami.
Jak wyglądała organizacja Wioski po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią?
Bożena Daszuta: W 2020 roku, kiedy musieliśmy odwołać Wioskę ze względu na obostrzenia pandemiczne, już mieliśmy wszystko gotowe, jeśli chodzi o program, warsztaty więc tak naprawdę musieliśmy sobie tylko odświeżyć to wszystko, co mieliśmy przygotowane na ten rok. Wiadomo, że czasami ludzie będą inni, trzeba znaleźć 28 wychowawców, wolontariuszy, ludzie mają różne plany życiowe, to już tyle lat trwa, że my wiemy jak to wszystko ma funkcjonować. Trzeba znaleźć ludzi, a do tej pory dzięki Panu Bogu mamy chętnych, którzy chcą się w to angażować. Zawsze to podkreślam NIKT tutaj z wolontariuszy, a wolontariusze to są Ci młodzi ludzie, cała kadra, sztab, organizatorzy NIKT nie bierze ani grosza za tą pracę. Wszyscy tu jesteśmy wolontariuszami.
Jakie warunki trzeba spełnić, aby zostać wolontariuszem na Wiosce Indiańskiej?
Pastor Damian Szczepańczyk: Mamy nowe osoby też, jeśli chodzi o wolontariuszy, którzy nigdy nie byli na wiosce. To też się zdarza, ale zdecydowana większość w tej chwili, po tych kilkunastu latach to osoby, które były uczestnikami Wioski Indiańskiej. Nie brakuje osób, które albo jako uczestnik albo wolontariusz są od początku Wioski i to jest trochę niesamowite, bo oni się tutaj wychowali, znają wszystko od podstaw i można powiedzieć kończą tę drogę wojownika i dalej pełnią tę służbę. Zawsze wczesną wiosną na stronie Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego w Kielcach, zaczynamy rekrutację. Zazwyczaj wypełnia się specjalną ankietę i tam rekrutujemy wolontariuszy. Oczywiście my chcemy udostępnić każdemu, kto chce być wolontariuszem taką możliwość, bo mamy tutaj ponad sto młodych osób, to jest naprawdę ogrom. Łącznie z administracją, liczbą osób z zewnątrz, które nas wspomagają, które tutaj aktywnie działają, pracuje około 140 osób i wszyscy to są wolontariusze, ponieważ my wszyscy tutaj jesteśmy na takich samych zasadach, wszyscy jesteśmy tutaj społecznie. Zazwyczaj warunkiem jest wiek, on jest ustalany wczesną wiosną, może to być 16 lat, ale jeśli jest możliwość angażujemy też młodszych takich powiedzmy weteranów Wioski ich też chętnie włączamy, od razu, żeby nie mieli przerwy, żeby nie brakowało im tej wioski w ich życiach.
Wioska Indiańska z każdą edycją przyciąga coraz więcej nowych, wspaniałych ludzi. Kto wie co przyniesie nam XV Edycja, na którą z niecierpliwością wyczekujemy.
Miłosz Pasierbek