3.5 C
Kielce
poniedziałek, 14 lipca, 2025
Strona głównaGospodarkaW pieczeniu chleba stawiają na tradycję

W pieczeniu chleba stawiają na tradycję

Zobacz

Wypiekany według dawnej, rodzinnej receptury, na zakwasie, bez chemicznych dodatków i polepszaczy chleb, smakuje jak żaden inny. Na mapie powiatu kieleckiego wciąż jeszcze są piekarnie, które stawiają przede wszystkim na naturalną produkcję i tradycję, tak jak w Mąchocicach Kapitulnych w gminie Masłów.

Kto raz spróbował tradycyjnie wypiekanego chleba mąchockiego na zakwasie, wie że nie może się równać z przemysłowym pieczywem. To specjalność piekarni Ernesta Nogi, który w Mąchocicach Kapitulnych z powodzeniem kultywuje wieloletnie, rodzinne tradycje piekarnicze zapoczątkowane przez jego dziadka. – Po wojnie wynajął od magistratu piekarnię w Szydłowcu i zaczął wypiekać chleb. Tam pracował też mój tata będąc młodym chłopakiem. Gdy poznał mamę, pobrali się i zaczęli szukać miejsca gdzie mogliby otworzyć swoją piekarnię. W 1962 roku znaleźli przerobiony na piekarnię dom w Mąchocicach, ze starym piecem opalanym drewnem. Trzeba było całe stodoły rozbierać żeby rozgrzać taki piec. To była bardzo ciężka praca – twierdzi pan Ernest.

Jak zaznacza początki były trudne, tym bardziej, że dawniej ludzie nie byli przyzwyczajeni do kupowania chleba w piekarni, bo sami piekli go w domu. – Mimo to, tata nie poddawał się. Starał się robić jak najlepszy chleb według wzorców, które podpatrzył u dziadka, na naturalnym zakwasie. W latach 70- tych wybudował w Mąchocicach swoją piekarnię, która stoi do dziś – mówi Ernest Noga. – To nie były łatwe lata dla rzemieślników. Gdy wprowadzono stan wojenny zaczęło brakować mąki.
Najpierw zostawałem w piekarni w piątki na nocki, bo trzeba było pomóc przy pieczeniu większej ilości chleba na weekend, a mama sprzedawała w sklepie przy piekarni. Wtedy nie woziliśmy nigdzie chleba, wszystko sprzedawaliśmy u siebie, na miejscu. Mimo trudności tata starał się piec jak najlepszy chleb, zależało mu na jakości. Był dumny, bo ludzie przyjeżdżali po niego specjalnie z okolicznych wiosek, a nawet z Kielc – opowiada.

W 2003 roku Ernest Noga przejął piekarnię od ojca i zaczął nowy- stary rozdział w swoim życiu. – Praca piekarza nie jest łatwa, nie ma wolnych wieczorów, bo chleb trzeba piec nocą, ale zamiłowanie do piekarnictwa w naszej rodzinie to już tradycja. Wychowywałem się przy tej piekarni, przesiąkłem jej klimatem. Cały czas czuło się zapach tego pieczywa, bo mieszkaliśmy nad piekarnią – wspomina.
Z czasem panu Ernestowi udało się rozbudować piekarnię i rozwinąć skrzydła. Ponieważ rynek zaczął się zmieniać, małą, rodzinną piekarnię musiał dostosować do obowiązujących standardów, zatrudnić pracowników, których jak podkreśla pomoc i rzetelna praca jest nieoceniona. – Nie byłoby sukcesu gdyby nie oddani pracy ludzie – twierdzi. To oni odpowiadają za przygotowanie i jakość ciasta, którego receptura pozostała niezmienna do dziś.
– Zrobienie tradycyjnego chleba wymaga czasu. Podstawą jest naturalny zakwas, który musi być przygotowany odpowiednio wcześniej, tak by odstał swoje. To jest baza do pieczenia chleba, do której dodajemy mąkę z trzech młynów. Ciasto wyrabiamy w starych maszynach, ale też ręcznie i pieczemy chleb w starym piecu, gdzie są idealne warunki do jego wzrostu, a do tego nadaje on wypiekom niepowtarzalnego zapachu i smaku – mówi Ernest Noga.
Tak jak dziadek i ojciec, także pan Ernest nie pracuje w niedzielę dlatego jego piekarnia jest nieczynna w poniedziałki.

Chleb z Mąchocic charakteryzuje się grubą skórką i tak jak dawniej nie jest krojony, ani pakowany w folię. – Mimo, że nie idziemy w żadne nowinki to widzę, że kupujący coraz częściej szukają właśnie takiego, tradycyjnego pieczywa, jak najmniej przetworzonego – twierdzi Ernest Noga.
Tradycyjne wyroby naszego rzemieślnika są znane już w całym regionie. Do Mąchocic po chleb przyjeżdżają smakosze z całego województwa. – Rzeczywiście, zachwycają się tym chlebem, a że kupują nie tylko dla siebie, ale także dla innych to mogę powiedzieć, że nasz mąchocki chlebek „wędruje” już po świecie. Był chyba wywieziony na wszystkie kontynenty, no może oprócz Grenlandii – śmieje się pan Ernest.
– Ja jestem nauczony od małego, że jeżeli coś robi się dobrze, to kiedyś to zaprocentuje i rzeczywiście to się sprawdza. Teraz jest trudny okres dla wielu piekarni, małe się zamykają, bo wykańcza je konkurencja marketowa. Na szczęście nam udało się przetrwać i do tego zachować tradycję. To cieszy mnie i całą naszą rodzinę, bo w pieczenie wkładamy całe serce.

Fot. Anna Bilska /Archiwum prywatne Ernest Noga

Galeria

Aktualności

Dofinansowanie inwestycji polegających na wymianie źródeł ciepła ze środków budżetu gminy Chęciny na 2025 rok

                                                                                                                           OGŁOSZENIEo naborze wniosków na dofinansowanie inwestycji polegających na wymianie źródeł ciepła ze środków budżetu gminy Chęciny na 2025 rokTERMIN SKŁADANIA WNIOSKÓW: OD...

Polecamy