– Jutro, 14 listopada, odbędzie się gala wręczenia tytułów „Honorowy obywatel powiatu kieleckiego” oraz „Zasłużony dla powiatu”. Nagrodzimy tych, którzy szczególnie przysłużyli się naszemu regionowi – mówił Tomasz Pleban, starosta kielecki, na antenie Radia eM Kielce w programie „Prawdę mówiąc” Katarzyny Bernat.
Ocalić od zapomnienia – nowe krzyże na partyzanckich grobach
Taki tytuł nadałam również artykułowi, który został napisany 13 lat temu. Wtedy, w październiku 2013 roku, podczas sprzątania terenu wokół grobów, razem z moimi uczniami odkryliśmy kolejne dwie mogiły. Wypadało więc zatroszczyć się o tak ważne miejsce pamięci – chociażby wymienić zmurszałe krzyże na czterech grobach i postawić krzyże na nowo znalezionych. Wiosną 2014 roku wyruszyła do lasu ekspedycja w składzie: pan Piotr Piwek i jego syn Paweł, Mikołaj Opatowski (Paweł i Mikołaj byli już wtedy absolwentami naszej szkoły) oraz pisząca te słowa pomysłodawczyni przedsięwzięcia.
Gdy skończyliśmy pracę – w lesie było już ciemno. Byliśmy jednak szczęśliwi, że wykonaliśmy wszystko zgodnie z planem. Piotr świetnie zorganizował pracę i rozsądnie koordynował nasze działania, za co bardzo mu dziękowałam i pamiętam o tym do dzisiaj. Podziękowałam również moim byłym uczniom, którzy z własnej woli, bezinteresownie pomogli przy tak ważnym przedsięwzięciu.
Kolejna wymiana krzyży nastąpiła w 2020 roku z inicjatywy nauczyciela naszej szkoły – Macieja Ścigi. Zabrał wtedy ze sobą dużą grupę uczniów, którzy pierwszy raz odwiedzili to miejsce i poznali jego historię.
Jeszcze kilkanaście lat temu groby znajdowały się w głuszy leśnej. Wiedziała o nich garstka osób z Bilczy. W latach 70. XX wieku o partyzanckie mogiły dbała ze swoimi uczniami nauczycielka z Bilczy, Krystyna Pobocha. Później to miejsce, tajemnicze i niezwykłe – powoli stawało się zapomniane. Prawie nikt już nie wspominał o gajowym Jakubie Dudku, mieszkającym w środku lasu, w niewielkiej gajówce. Mało kto wiedział, że okupanci niemieccy spalili gajówkę i zabili znajdujących się w niej partyzantów. Miejscowi opowiadali, że znaleziono w gajówce radiostację, dlatego los gajowego został przesądzony.
Od kilkunastu lat w pobliżu grobów partyzanckich przebiega bity trakt gospodarczo – turystyczny. Z zatoczkami, punktami obserwacyjnymi i wspaniałymi widokami. Teraz łatwo tam trafić, a jeśli ktoś chce dojechać inną leśną trasą przez rzekę Chodcza, to od ubiegłego roku można przejechać przez wtopiony w leśny krajobraz mostek, który zrobił z własnej inicjatywy Hubert Ksel. W pobliżu źródełka, pod wiekowym świerkiem, ustawił również drewniane ławy i stół.
Wyprawa na partyzanckie groby staje się często inspiracją do dalszych działań. Warto wspomnieć, że uczeń naszej szkoły zajął II miejsce w prestiżowym konkursie historycznym pod patronatem marszałka województwa świętokrzyskiego. Opisał niezwykłą historię tego zapomnianego przez czas i ludzi miejsca. Nasi absolwenci nakręcili film będący rekonstrukcją tragicznych wydarzeń z II wojny światowej.
Stało się już tradycją, że co roku, pod koniec października, zabieramy grupy uczniów w jeszcze niedawno zapomniane miejsce. Najczęściej idziemy w ramach lekcji historii lub po zajęciach w szkole, czasami jest to sobota, sprzątamy śmieci, zeschłe liście i zapalamy symboliczne znicze.
Zbliża się listopad – czas refleksji i wspomnień. W tym roku kolejne grupy uczniów poznają historię tego miejsca i ludzi, dzięki którym możemy żyć w wolnym kraju. To takie nasze wędrówki po historii …
To nie koniec historii związanej z partyzanckimi grobami. Oprócz nas, dbają o nie Lucyna i Rafał Kosmalowie z Sukowa – Babie. Pan Rafał, rodowity mieszkaniec Sukowa opowiadał, że jego mama tuż po wojnie, przed listopadowym świętem, spotykała przy partyzanckich grobach kobietę, która przyjeżdżała spod Częstochowy i mówiła, że tu jest pochowany jej syn.
18 października tego roku wybrałam się na partyzanckie groby. Skontaktowała się ze mną p. Lucyna Kosmala i przekazała mi informację, że razem z mężem i jego braćmi będą stawiać nowe krzyże na mogiłach. Pogoda tego sobotniego dnia nie dopisała, ale to nie zniechęciło całej ekipy. Byłam pełna podziwu dla ich zaangażowania. Panowie za zgodą leśniczego na miejscu ścinali brzozy, robili krzyże i od razu osadzali je na mogiłach. Pani Lucyna w domu przygotowała wieńce, które umieściła na nowych krzyżach.
Tego dnia poznałam pana Tadeusza Prędotkę, ciotecznego brata Rafała Kosmali. Pierwszy raz, za namową brata, przybył w to tajemnicze miejsce. W Sukowie mieszkał krótko, gdy był dzieckiem wraz z rodziną wyprowadził się do Kielc. Informacja, którą mi przekazał, jest niesamowita. Dziadek pana Tadeusza Prędotki, również Tadeusz Prędotka, był jednym z ludzi, którzy wykopali groby i pochowali w nich poległych w walce z okupantem partyzantów. Tę informację przekazał panu Tadeuszowi jego ojciec.
Minęło 80 lat od zakończenia wojny, a ciągle pojawiają się nowe informacje i tropy, często jednak jest za późno na ich weryfikację, bo ostatnich świadków i uczestników tych zdarzeń nie ma już wśród nas.
Autor: Anna Pobocha Igniatowska – nauczycielka języka polskiego i historii w Szkole Podstawowej im. ks. Piotra Ściegiennego w Bilczy
Wyjazd edukacyjny do teatru dzieci z Oddziału Przedszkolnego w Lisowie
W ramach projektu „Kulturalny ORLEN – KULTURA A NIE KLAWIATURA” 17 października 2025r. dzieci odwiedziły Teatr Lalki i Aktora „Kubuś” w Kielcach, gdzie z zaciekawieniem obejrzały spektakl pt. „Tygrys Pietrek” – zabawną i pełną mądrych przesłań opowieść o przezwyciężaniu własnych lęków.
Po przedstawieniu na przedszkolaków czekała jeszcze jedna atrakcja –warsztaty i spotkanie z aktorem, który nie tylko opowiedział o kulisach pracy w teatrze, ale także zaangażował dzieci do wspólnej zabawy i krótkich teatralnych ćwiczeń. Dzięki temu maluchy mogły poczuć się jak prawdziwi artyści.
Wykorzystując trochę wolnego czasu dzieci wybrały się na spacer po Placu Zamkowym w Kielcach.
Wspomnienia, które budują wspólnotę – rozmowa z Panią Bogumiłą Wrońską

Zawsze uśmiechnięta, pełna energii i życzliwości. Pani Bogumiła Wrońska przez większość swojego życia angażuje się w sprawy społeczne Gminy i Miasta Chęciny. Przez trzy dekady pracowała w Urzędzie Gminy i Miasta w Chęcinach, była także radną Rady Miejskiej w Chęcinach oraz członkiem Komisji Rewizyjnej w latach 2006-2010, jak również wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej w Chęcinach w latach 2010-2014. Od 2022 roku, nadal działa z pasją na rzecz innych, jako przewodnicząca chęcińskiego Klubu Seniora. W wywiadzie, przeprowadzonym z okazji Ogólnopolskiego Dnia Seniora, opowiada o wspomnieniach z młodości, swojej drodze zawodowej, radościach codzienności i sile wspólnoty, która z wiekiem nie przemija.
– Na początek chciałabym, aby opowiedziała Pani o sobie. Gdzie się Pani urodziła? Skąd Pani pochodzi? Jak wyglądało Pani dzieciństwo?
– Urodziłam się w powiecie opatowskim, w miejscowości Męczennice, w rodzinie rolniczej, chłopskiej – tak to się dawniej mówiło. Była nas czwórka – brat, dwie siostry bliźniaczki i ja, więc w domu było dość ciekawie i wesoło (śmiech).

Pani Bogumiła Wrońska w wieku kilku lat ze starszym bratem Franciszkiem
Uczęszczałam do Szkoły Podstawowej w Sławoszowicach w sumie do ukończenia przeze mnie szóstej klasy. Mile to wspominam, gdyż szkoła mieściła się w tzw. Dworku Dziedziców Cichockich. Moja klasa liczyła 42 osoby.
Pani Bogumiła Wrońska za czasów szkoły podstawowej
Później rozpoczęła się budowa tysiąclatek. Dzięki inicjatywie naszych rodziców wybudowano szkołę w Malicach Kościelnych i tam kontynuowałam naukę. Była to dla mnie wielka wygoda, gdyż do szkoły miałam tylko kilometr, a nie, jak w przypadku poprzedniej – trzy (uśmiech). Wracając jeszcze do mojej rodziny. Mój tato służył w wojsku, w poznańskiej jednostce, za to moja mama zajmowała się robótkami ręcznymi, szyła. Mogę powiedzieć, że moja mama, jak na tamte czasy nie miała najgorzej, gdyż mój dziadek był masarzem u Żydów. Przygotowywał im jedzenie i z tego tytułu zarabiał. Był wielkim zwolennikiem Franciszkanów opatowskich. Należał też do tzw. trzeciego zakonu. Lubił gotować. Przygotowywał takie dania, o których niektórzy nawet nie mieli pojęcia. Jak wiemy, ziemia sandomierska słynie z urodzaju. Dziadek przyrządzał np. pierogi z konopi, czy gotował raki. Pamiętam, jak opowiadał o ich gotowaniu. Ponieważ raki wrzucało się do wrzącej wody, jeśli w porę się nie przykryło garnka to potrafiły wyskoczyć na kuchnie (śmiech). Wiele wyniosłam z domu rodzinnego. Też taki optymizm, że mimo trudnych czasów, ciężką pracą można wiele zdziałać.
Na fotografii rodzice Pani Bogumiły – Państwo Helena i Stanisław Pietraszewscy
Wracając do mojej edukacji. Po skończeniu szkoły podstawowej poszłam do szkoły średniej, do Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. Z racji tej, że doszła moja siostra, w dziesiątej klasie przeniosłam się do zaocznego liceum.
Pani Bogumiła Wrońska w szkole średniej
Pani Bogumiła Wrońska w klasie maturalnej
Po liceum poszłam jeszcze do szkoły pomaturalnej, ale też zaocznie. Miałam do wyboru albo pedagogikę, albo ekonomię. Ponieważ mój brat był pedagogiem, namawiał mnie do pójścia w jego ślady. Poza tym, jak mieszkałam w Kielcach, poznałam taką Panią Kurator Zofię Sakowicz, która również mnie namawiała do wyboru pedagogiki. Ale koniec końców stwierdziłam, że wybiorę ekonomię. Główną przesłanką, którą się wtedy kierowałam było to, że może łatwiej będzie mi znaleźć pracę. Kiedy chciałam pójść do pierwszej pracy pojawił się problem z zameldowaniem. W końcu udało mi się zdobyć czasowy meldunek kielecki. Moją pierwszą pracą była praca na poczcie, tuż obok Dworca Głównego PKP w Kielcach. Mieliśmy chyba ze czterdziestu doręczycieli. Przygotowywałam im renty, emerytury tzw. paski. Później zostałam skierowana na kasę, więc już nie robiłam pasków, tylko wypłacałam na paski (śmiech). No i tak pracowałam w sumie trzy lata na tej poczcie, aż poznałam swojego męża.
– Gdzie Pani poznała męża? W Kielcach?
– Tak, w Kielcach. Po zaręczynach stwierdziłam, że skoro będę mieszkać w Chęcinach to muszę zacząć rozglądać się za pracą tu na miejscu. Miałam do wyboru albo naszą „Wielobranżową”, w której wyrabiali m.in. kryształy, firanki, obrusy, albo nasz urząd. Mile wspominam rozmowę o pracę w „Wielobranżowej”, gdzie miałam zostać zatrudniona na stanowisko do kalkulacji kosztów. Po rozmowie, poszłam na kolejną, do urzędu. Ówczesny sekretarz, Pan Roman Kula, powiedział, że bardzo chętnie by mnie widział u siebie. No i to mnie jakoś tak zaintrygowało, że zdecydowałam się podjąć pracę właśnie w urzędzie. To był dokładnie 1973 rok. Naczelnikiem Miasta i Gminy Chęciny był wówczas Pan Stanisław Pawiński i to on mnie zatrudnił. W pierwszej kolejności trafiłam do księgowości i obsługiwałam kasę, gdzie przepracowałam trzy lata. Następnie zostałam przydzielona do kultury. Później doszły mi też kartki żywnościowe, później sport, turystyka, a w latach 80. jeszcze zabytki. Pamiętam pierwsze prace na zamku, jak przyjechało wojsko i wspólnie zbieraliśmy kamienie, aby przygotować teren do pracy (uśmiech). Przygotowywałam także wnioski na dotacje od konserwatora zabytków. Później sprawowałam jeszcze nadzór nad szkołami, przedszkolami na terenie całej Gminy i Miasta Chęciny. Miałam wizytacje, przyjeżdżali kuratorzy. Później doszły jeszcze sklepy, cegiełki i ich rozprowadzanie. Także miałam pracy co nie miara (śmiech). A z kolei w latach 90., kiedy już zaczęły szwankować przewozy, doszła mi jeszcze w działalności gospodarczej rejestracja busów i przewozów. Na sam koniec dostałam jeszcze gospodarstwa agroturystyczne oraz wstępne badania głębokości zbiornika w Bolminie, jego zawartości, określenia lustra wody itp. Pamiętam, jak w tym celu pojechałam sama do Cedzyny, wypożyczyć kajak. Pan się na mnie popatrzył i mówi: „Po co Pani przyjechała, jak można brzegiem spacer zrobić” (śmiech). Z racji tej, że jeszcze nie było komórek, przed np. wyborami mieliśmy w urzędzie jeszcze dyżury nocne i popołudniowe, więc często trzeba było jedna drugą zastąpić. Miło wspominam też pierwsze wejście Ojców Franciszkanów do Chęcin. Pamiętam, jak jeden z nich przyszedł do mnie do pokoju i poprosił, abym znalazła mu jakieś zajęcie (śmiech). I właśnie niedługo potem zaczęła działać tam świetlica.
Pani Bogumiła Wrońska za czasów pracy w Urzędzie Gminy i Miasta w Chęcinach
Wracając do sportu, to w gminie Chęciny zawsze królowała piłka nożna. Dużą rolę odegrał tu Pan Jerzy Kula, który pomógł nam rozwinąć tzw. sport masowy. Organizowane były biegi, rozmaite rozgrywki. W ten masowy sport chętnie angażowali się także nasi strażacy. Wyjeżdżaliśmy na zawody np. do Bukowiny Tatrzańskiej, do Białego i Czarnego Dunajca. Brało się na nie sportowców z powiatu i naszych oczywiście. Te wyjazdy to było łączenie przyjemnego z pożytecznym, gdyż była potrzebna też oprawa muzyczna. I właśnie nasze zespoły folklorystyczne zyskiwały na tym, bo, a to mieli okazje udzielić wywiadu w radiu w Zakopanem, a to wystąpić w kościele w Białym Dunajcu. Mieli okazję zaistnieć i pokazać się szerszej publiczności.
– Czyli w sumie ile lat pracowała Pani w Urzędzie Gminy i Miasta w Chęcinach?
– Trzydzieści.
– Jak wspomina Pani pracę w urzędzie?
– Powiem tak, różnie to było, ale atmosfera była świetna. Traktowaliśmy się, jak jedna, duża rodzina. Nie zarabialiśmy wtedy może dużych pieniędzy, ale bardzo się lubiliśmy i szanowaliśmy. Pomagaliśmy sobie, każda wiedziała, czy ktoś jest chory, czy trzeba kogoś zastąpić.
– Pani Bogusiu, wiem, że była Pani radną Rady Miejskiej w Chęcinach oraz członkiem Komisji Rewizyjnej w latach 2006-2010 oraz wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej w Chęcinach w latach 2010-2014. Co skłoniło Panią do kandydowania?
– Powiem tak. Jako urzędnicy, byliśmy blisko ludzi. Człowiek był raczej lubiany, z nikim nieskłócony (uśmiech). Przyznam się, że podczas pierwszych wyborów kandydowałam bez jakichś plakatów, bez spotkań z mieszkańcami. Po prostu przeszłam. Z racji tej, że zajmowałam się kulturą i sportem, to w moich kompetencjach było organizowanie imprez. Był ten ciągły kontakt z ludźmi. Z kolei, będąc wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej nie miałam większych problemów, gdyż miałam wspaniałego przewodniczącego (red. śp. Cezary Mielczarz). Na bieżąco siadaliśmy razem wraz z Panem Burmistrzem Robertem Jaworskim i omawialiśmy ważne tematy.

Pani Bogumiła Wrońska będąc radną Rady Miejskiej w Chęcinach podczas Dożynek Gminnych. Na fotografii wraz z burmistrzem Gminy i Miasta Chęciny Robertem Jaworskim, Panią Emilią Jaworską oraz przewodniczącą Rady Miejskiej w Chęcinach Krystyną Foksą
W sumie do Rady Miejskiej kandydowałam trzy razy, ale za trzecim już mi się nie udało. Nie powiem, bo przyszłam się wtedy obejrzeć na liście. Pamiętam, że miałam 114 głosów, a trzeba było mieć ponad 200, żeby się dostać. Spotkałam wtedy takiego Pana, którego nie znałam. Zapytał się mnie – ile dostałam głosów. Odpowiedziałam, że tylko 114, a on na to: „Pani dostała aż 114 głosów? A co powiedzą ci, co dostali po 25?” (śmiech). I tak się skończyła ta moja przygoda. Siedzieliśmy wtedy z Czarkiem u mnie, oboje „przepadliśmy” podczas wyborów i dołączył do nas o. Paweł Chmura. Podszedł do mnie i powiedział tak: „Nie martw się dziewczyno, przed Tobą jeszcze dużo”. Przytulił mnie, to zapamiętałam i aż mi łzy poleciały.

Radni Rady Miejskiej w Chęcinach w latach 2010-2014 z burmistrzem Gminy i Miasta Chęciny Robertem Jaworskim. Pani Bogumiła Wrońska trzecia od lewej w pierwszym rzędzie
– Od 2022 roku jest Pani przewodniczącą Klubu Seniora w Chęcinach. Czy już wcześniej do niego Pani należała?
– Tak, dołączyłam do chęcińskiego Klubu Seniora po zakończeniu swojej działalności w Radzie Miejskiej. Wtedy jeszcze opiekowałam się moją mamą, która zmarła w 2012 roku w wieku 99 lat. Pojawiła się pustka i czymś tę pustkę chciałam wypełnić. Padło więc na Klub. Kiedy z funkcji przewodniczącej Klubu Seniora zrezygnowała Pani Ewa Kutys, trwały rozmowy, kto ją zastąpi. W sumie dyskutowaliśmy chyba dwa spotkania. Próbowaliśmy namówić Stasię Żądecką, jednak finalnie się nie zgodziła. Padło na mnie, zgodziłam się, jednak chyba nie do końca wiedziałam na co się pisze, bo jednak to duża odpowiedzialność. Mam tak, że chciałabym sprostać oczekiwaniom i dogodzić wszystkim, a tak się przecież nie da. Brakuje mi trochę takich oddolnych inicjatyw na wspólne spotkania, wyjazdy, czy wycieczki. Myślałam nawet o utworzeniu grupy tanecznej, ale nie było wystarczająco dużo chętnych. Czas pokaże, może coś się zmieni.

Pani Bogumiła Wrońska oficjalnie wybrana na przewodniczącą Klubu Seniora w Chęcinach. Na fotografii wraz z burmistrzem Gminy i Miasta Chęciny, Robertem Jaworskim. Chęciny, 20 września 2022 r.
– Ile osób przynależy do chęcińskiego Klubu Seniora?
– W tym momencie 49 osób. Z tym, że jak to jest u osób starszych, raz przychodzi 30 osób, a raz 25. Staramy się spotykać dwa lub trzy razy w miesiącu. W przyszłym roku będziemy obchodzić Jubileusz 35-lecia istnienia Klubu Seniora w Chęcinach, także czeka mnie dużo pracy (śmiech). Muszę poszukać starych zdjęć i przygotować najważniejsze informacje na podstawie kronik.
– Jakie są Pani zainteresowania? Co lubi Pani robić w wolnym czasie?
– Zdecydowanie ogródek! Mam tam jakieś warzywa, krzewy, kwiaty, drzewa. Daje mi to dużo przyjemności i relaksuje mnie to. Bardzo lubię obserwować, jak to wszystko rośnie, kwitnie. Mamy taką jabłoń, którą posadziliśmy, jako jedną z pierwszych, gdy budowaliśmy dom. Proszę sobie wyobrazić, że w tym roku uzbieraliśmy siedem skrzynek jabłek (śmiech). Bardzo lubimy z mężem także spacerować po pięknych okolicach. Często wybieramy się na piesze wędrówki na Zelejową, czy Podzamcze. Lubię także podróżować i spędzać czas z moimi bliskimi.
– Serdecznie dziękuję za rozmowę.
– Również dziękuję.
Międzyszkolne zawody sportowe Miasta i Gminy Morawica w mini piłce halowej chłopców z klas IV- VI
W sobotę, 8 listopada 2025 r. w hali sportowej w Bilczy odbyły się międzyszkolne zawody Miasta i Gminy Morawica w mini piłce halowej chłopców z klas IV-VI. W zawodach wzięło udział 6 szkół podstawowych z Lisowa, Obic, Woli Morawickiej, Brzezin, Morawicy i Bilczy. Rozgrywki przeprowadzono w dwóch grupach, czas gry 2 x 6 minut.
Wyniki poszczególnych meczy:
Obice – Brzeziny – 1: 5
Wola Morawicka – Lisów – 2: 0
Morawica – Obice – 0: 3
Bilcza – Wola Morawicka – 1: 0
Brzeziny – Morawica – 4: 1
Lisów – Bilcza – 0: 2
Mecz o I miejsce: Bilcza – Brzeziny: 1: 0
Mecz o III miejsce: Wola Morawicka – Obice: 0: 1
Końcowe wyniki zawodów:
I miejsce – Bilcza
II miejsce – Brzeziny
III miejsce – Obice
IV miejsce – Wola Morawicka
IV, V miejsce – Morawica i Lisów
Sprawozdanie przygotowała:
Alicja Olczyk
Profesor dr. hab. n. med. Krzysztof Kula otrzymał tytuł honorowego obywatela Chęcin
Podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej w Chęcinach, która odbyła się 24 października w hali widowiskowo-sportowej, pochodzący z Chęcin wybitny naukowiec prof. dr hab. n. med. Krzysztof Kula otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta i Gminy Chęciny. Statuetkę oraz akt potwierdzający to wyjątkowe wyróżnienie wręczyli profesorowi burmistrz Chęcin Robert Jaworski oraz przewodniczący Rady Miejskiej Grzegorz Pierzak.
Profesor Krzysztof Kula to ceniony androlog, endokrynolog i seksuolog, twórca Katedry Andrologii i Endokrynologii Płodności Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, współzałożyciel Europejskiej Akademii Andrologii, a także dyrektor Centrum Kształcenia Klinicznego EAA w Polsce. Jest również założycielem i pierwszym przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Andrologii. Pochodzi z Chęcin, gdzie wzrastał, chodził do szkół i odnajdywał swoją życiową pasję, jaką jest medycyna. – Dziś mamy przyjemność uhonorować człowieka niezwykle zasłużonego, przyjaciela gminy Chęciny, wielkiego sympatyka historii naszego miasta. Profesor Krzysztof Kula to wybitny naukowiec znany, szanowany i ceniony nie tylko w świecie nauki, ale również w naszej lokalnej społeczności. Wśród nas są dziś koledzy i koleżanki z jego szkolnych lat w Chęcinach, to dla wszystkich wyjątkowe i wzruszające wydarzenie. Profesor jest człowiekiem o ogromnej kulturze osobistej, niezwykle uprzejmym, skromnym i oddanym nauce. Często podkreśla, że gdyby nie jego nauczyciele z chęcińskich szkół, którzy zaszczepili w nim chęć poznawania świata, jego losy mogłyby potoczyć się inaczej. Dzisiejsze wyróżnienie jest zatem także hołdem dla tych wszystkich chęcińskim pedagogów z przeszłości, którzy swoją pracą i pasją tworzyli fundamenty jego przyszłych sukcesów. Nadając profesorowi Krzysztofowi Kuli tytuł Honorowego Obywatela Chęcin, chcemy wyrazić naszą wdzięczność i szacunek. To wyróżnienie dla człowieka, który swoją postawą, pracą i osiągnięciami naukowymi rozsławia nasze miasto w Polsce i poza jej granicami, służąc mieszkańcom naszej gminy, pacjentom w kraju, Europie i na świecie – mówił burmistrz gminy i miasta Chęciny, Robert Jaworski, który przybliżył licznie zebranym gościom sylwetkę profesora. Jak podkreślił, decyzja o nadaniu tytułu miała szczególny wymiar, gdyż zbiegła się z jubileuszem 700-lecia nadania Chęcinom praw miejskich.
Korzenie i dzieciństwo
Prof. Krzysztof Kula urodził się w Chęcinach, w miejscu, gdzie obecnie stoi plebania. Jego ojciec, Ignacy Piotr Kula, był organistą w miejscowym kościele parafialnym, a wcześniej chórmistrzem wojskowym i dyrygentem zespołów muzycznych w Warszawie. Do Chęcin przybył w 1943 roku po wyjściu z niemieckiej niewoli jako ochotnik kampanii wrześniowej. Dom rodzinny wypełniała muzyka, dyscyplina i patriotyzm. Profesor wspominał, że jego ojciec był nie tylko muzykiem, ale też bohaterem, którego historia uczyła odwagi i pracowitości.
Edukacja w Chęcinach i nauczyciele z pasją
Przyszły profesor uczęszczał do Szkoły Podstawowej w klasztorze Ojców Franciszkanów w Chęcinach, a następnie do nowej szkoły przy ulicy Szkolnej. Od najmłodszych lat wykazywał zainteresowania biologiczne, wykonywał rożne doświadczenia przyrodnicze. Dzieciństwo spędził w dużej mierze samotnie, często przebywając z rodzicami w kościele. – Byłem dzieckiem bardzo przytulanym i kochanym. Może to tłumaczy moją lekarską empatię – mówił o sobie po latach.
Krzysztof Kula uczył się w Liceum Ogólnokształcącym w Chęcinach. Grał na fortepianie i w orkiestrze mandolinistów. Jego zainteresowania naukowe i artystyczne rozwijały się równolegle, co w przyszłości zaowocowało niezwykłą wrażliwością zarówno na sztukę, jak i na człowieka.
Droga do medycyny i początki kariery naukowej
Choć ojciec marzył, aby został księdzem, młody Krzysztof cenił sobie niezależność. Dzięki znajomości z dr. Janem Ryśkiem z Akademii Medycznej w Łodzi trafił na egzamin wstępny, który zdał bez korepetycji, co do dziś uważa za dowód wysokiego poziomu chęcińskich szkół. Studiował w Łodzi. Już w czasie studiów zachwyciła go fizjologia. Został asystentem w tej katedrze, ukończył studia i specjalizację z chorób wewnętrznych w 1975 roku. Obronił doktorat z fizjologii, prowadząc badania nad hormonami płciowymi. Pracował w pierwszej w Polsce Katedrze Endokrynologii. Dzięki stypendium naukowemu i pracy badawczej mógł się uniezależnić finansowo.
Ważne odkrycia, dorobek naukowy i związek z Chęcinami
Profesor Kula odkrył, że hormony płciowe męskie (testosteron) i żeńskie (estradiol) działają wspólnie, a nie osobno. Odkrycie, opublikowane w 1988 roku w amerykańskim czasopiśmie Endocrinology, przyniosło mu światowe uznanie. Uczestniczył również w europejskim projekcie European Male Ageing Study, gdzie wykazał, że u mężczyzn starzenie się jest bardziej skutkiem stylu życia niż działania hormonów. Udowodnił też, że „andropauza nie istnieje”. Jest autorem i współautorem ponad 350 publikacji naukowych, z czego 224 znalazły się na Liście Filadelfijskiej. W latach 2014–2019 kierował projektem NCN dotyczącym roli receptorów estrogenowych w jądrach.
Mimo międzynarodowej kariery profesor Kula nigdy nie zerwał więzi z rodzinnym miastem. Regularnie odwiedza Chęciny, zwykle we wrześniu na swoje urodziny. Bierze udział w zjazdach klasowych, prowadzi wykłady dla mieszkańców i pielęgnuje pamięć o dawnych nauczycielach. – Chęciny to nie tylko miejsce urodzenia. To źródło mojej tożsamości – podkreśla.
Wzruszające podziękowania
Radni jednogłośnie podjęli uchwałę o nadaniu tytułu Honorowego Obywatela Miasta i Gminy Chęciny dla prof. dr hab. n. med. Krzysztofa Kuli. Bez wątpienia jest to wyraz wdzięczności i szacunku dla wybitnego naukowca, który nigdy nie zapomniał o swoich korzeniach. Jego życiorys jest świadectwem tego, jak głęboko zakorzenione wartości rodzinne, patriotyczne i edukacyjne potrafią kształtować wielkie osobowości. Odbierając tytuł honorowego obywatela Chęcin, profesor Krzysztof Kula nie krył emocji, wyrażając wdzięczność za tak wspaniałe docenienie. Podczas uroczystości nie zabrakło kwiatów, gratulacji i gromkich braw.
Warto przypomnieć, że tytuł honorowego obywatela Chęcin po raz pierwszy nadano 8 listopada 2010 historykowi i regionaliście Dariuszowi Kalinie. 5 maja 2011 roku tytuł ten przyznano ówczesnemu marszałkowi, a obecnie europosłowi Adamowi Jarubasowi. 26 maja 2014 roku uhonorowano tym tytułem franciszkanina, ojca Pawła Chmurę, a 18 listopada 2016 roku Jerzego Hofmana, wybitnego reżysera filmowego. Dziś do tego zacnego grona laureatów dołączył prof. dr hab. n. med. Krzysztof Kula.
Samoobrona dla kobiet w Policji
Wczoraj funkcjonariuszki oraz pracownice cywilne włoszczowskiej komendy uczestniczyły w szczególnym szkoleniu. Pod okiem instruktora doskonaliły swoje umiejętności z zakresu samoobrony.
W związku z obchodami 100-lecia obecności kobiet w Policji, w tutejszej jednostce odbyły się wczoraj zajęcia z zakresu samoobrony dla kobiet. W działaniach tych brały udział policjantki oraz pracownice cywilne z Komendy Powiatowej Policji we Włoszczowie. Podczas szkolenia uczestniczki doskonaliły umiejętności reagowania w sytuacjach zagrożenia, w tym ćwiczyły podstawowe chwyty obezwładniające, a także prawidłową oraz asertywną postawę. Celem organizowanego szkolenia było podniesienie umiejętności technik samoobrony, oceny zagrożenia oraz zapewnienie poczucia bezpieczeństwa policjantek i pracownic cywilnych.
Opr. WG Źródło KPP we Włoszczowie


