Grażyna Sitek uważa, że do każdego sukcesu trzeba iść własną pracą. Delikatna, wytrwała, ciepła. Uśmiechem potrafi obdarzyć innych. Taka jest sołtys sołectwa Czaplów – Zofiówka w gminie Bieliny.
Wrześniowym bohaterem rubryki o sołtysach jest Grażyna Sitek, sołtys od 2011 roku, radna gminna od trzech lat. Ostatnio ta wrażliwa artystka, wraz z innymi kobietami, uwiła najpiękniejszy wieniec w województwie świętokrzyskim. I to zwycięstwo stało się okazją do spotkania z tą wyjątkową osobą.
Grażyna Sitek razem z mężem mieszka na końcu wsi Czaplów. Do mieszkańców ma daleko, ale to nie problem, bo uwielbia jeździć na rowerze. Przed domem zaparkowany jest śliczny biały rower. Prawie codziennie na nim jeździ.
– Syn się ożenił i wyprowadził. Ma półtoraroczną córeczkę, którą ostatnio codziennie do mnie przywozi. Wnusia chorowała w żłobku. Postanowiłam pomóc – opowiada pani Grażyna.
Sołtysem jest od 2011 roku, a radną od tej kadencji. – Mieszkańcy namówili mnie, żebym została jeszcze radną – przyznaje szczerze.
Jako sołtys i radna ma się czym chwalić. Lista sukcesów jest tak długa, że skupiła się tylko na tych największych inwestycjach. – Mamy wszystko. Wybudowana została droga powiatowa Bieliny – Poduchowne – Zofiówka wraz z chodnikiem i oświetleniem. Przy tej inwestycji zostały uzupełnione brakujące odcinki sieci wodociągowej na ulicy Pod Borem do ulicy Ceglanej. Wybudowana została droga gminna Gajówka – Zofiówka. Uzupełniono brakujące oświetlenie uliczne na Brzozowej, Sportowej i Zofiówce. Została również uzupełniona sieć wodociągowa przy ul. Staszica, jak również została wybudowana droga wewnętrzna z nową nawierzchnią asfaltową – wymienia jednym tchem inwestycje.
To nie koniec listy. W miejscowości Czaplów powstała nowa droga wewnętrzna, a także przebudowano tam wodociąg. Jedną z większych inwestycji była budowa drogi powiatowej Czaplów – Huta Nowa – Św. Krzyż.
– Była to inwestycja, na którą otrzymaliśmy dofinansowanie zewnętrzne w ramach promes powodziowych z budżetu państwa oraz pieniędzy powiatu kieleckiego i gminy Bieliny. Przy okazji wybudowano chodnik, a rowy wzmocniono ażurami. Przebudowano drogę gminną od Huty Nowej przez Gajówkę do Zofiówki – etap 2. W tym roku Zofiówce wybudowano kanalizację sanitarną, a teraz budowana jest w ulicy Ceglanej. Dodatkowo powstaje także wodociąg.
– Wszystkie drogi mamy wykonane. To ogromna zasługa wójta, który potrafi zabiegać o pieniądze. Inwestycje zdecydowanie polepszyły jakość życia mieszkańców. Jesteśmy skanalizowani, mamy wszędzie wodociąg, oświetlenie, czyszczone są rowy na bieżąco. Jedynie co by się przydało? To plac zabaw. Mamy dużo młodych ludzi. Powstało osiedle domków jednorodzinnych. Obecnie mamy 125 domów, w których zamieszkuje około 500 mieszkańców.
Mieszkańcy żyją głównie z uprawy truskawek. Ten rejon to prawdziwe zagłębie tego owocu. Dlatego pogoda ma duże znaczenie w ich życiu, nie tylko chodzi o to, by truskawki rosły, ale też, by deszcze nie zniszczyły uprawy. – Planujemy utworzyć grupę, która by zadbała o interesy plantatorów. Ceny w skupach są tak niskie, że balansujemy na granicy opłacalności.
Rowerem odwiedza mieszkańców, a to z podatkiem czy opłatami za śmieci. Kiedy nie jeździ na rowerze, to razem z mężem spaceruje. Główne w zimę, po 5 kilometrów.
Z wizytą u prezydentowej
Uwity przez panią Grażynę wieniec zwyciężył podczas Dożynek Powiatu Kieleckiego i gminy Górno. Potem, w ocenie jury, okazał się najładniejszym na dożynkach wojewódzkich. I nagrodę reprezentował nasz region w Warszawie, w pałacu prezydenta. – Wieniec wykonany był przeze mnie. Pomagały mi panie z sołectwa – mówi nasza bohaterka. Jak przyznaje szczerze, nigdy nie uczyła się wić wieńców. – Wszystko przyszło samo z siebie. Szkoły nie skończyłam w tym kierunku, ani też kursów. To mam w sercu. Najpierw układam sobie to w głowie, potem moje pomysły przelewam na papier. Syn pomaga zrobić mi konstrukcję, spawa mi pręty. A potem leci, siadam i plotę. Zależy mi, żeby wieniec pachniał i był kolorowy.
Do jego uwicia użyła tego, co dają pola w sołectwie. Śmieje się, że to wieniec wszystkich mieszkańców. – Chodzę po polach, oglądam, patrzę, co ludziom rośnie, gdzie coś można wykorzystać do wieńca. Potem ścinam i komponuję – mówi.
Wieńce wije od 2011 roku. – Zawsze boje się, że nie podołam, bo zawsze mi pomagała moja koleżanka, ale zachorowała. Dla mnie to bardzo duży sukces. Nie nastawiałam się na wygraną. Zależy mi na tym, by wieniec był ładny i żeby się go nie powstydzić – mówi Grażyna Sitek.