3.5 C
Kielce
wtorek, 21 maja, 2024
Strona głównaAktualnościPrzeżył piekło na ziemi

Przeżył piekło na ziemi

Zobacz

Ziemia Morawicka wydała wielu zasłużonych mieszkańców. O wielu bohaterach nie usłyszymy, po wielu ślad zaginął. Jednak dzięki wspomnieniom rodzinnym, spisanym dziennikom, książkom i zapiskom mamy pisemny dowód trudnej i ciężkiej pracy naszych przodków, ich determinacji i walki o życie. Pani Marianna Węgrzyn przybliża postać Bolesława Dziewięckiego, o którym możemy przeczytać w książkach pt. „Z dna piekła…” i „Dom pod lipą”.

W 2015 roku ukazała się książka autorstwa Bolesława Dziewięckiego, wydana przez jego córki. Nosi tytuł Z dna piekła. Moje przeżycia w niemieckich obozach koncentracyjnych 1943-1945. Tak mogłaby się zaczynać zwykła recenzja książki. Ale tym razem chodzi bardziej o osobę autora.

Książka Z dna piekła… powstała na podstawie zapisków prowadzonych przez Bolesława Dziewięckiego po powrocie z wojennej tułaczki. Relacjonuje on dzień po dniu swoje przeżycia w obozach, które były prawdziwym piekłem na ziemi. Powojenne losy ojca opisała Barbara Dziewięcka-Figiel w książce Dom pod lipą.

 

Bolesław Dziewięcki urodził się w 1913 roku w Dębskiej Woli w gminie Morawica. Miał młodszego o rok brata Władysława. Rodzice to: Stanisław Dziewięcki, kowal, i Waleria Czuba z Jędrzejowa. To w tym właśnie mieście uczył się młody Bolesław w seminarium nauczycielskim. Ukończył je w 1934 roku. Naukę kontynuował w szkole podchorążych we Lwowie. W grudniu 1935 roku rozpoczął pracę jako nauczyciel w Puzowie na Wołyniu. W tamtych stronach poznał swoją przyszłą żonę Kazimierę. Ślub wzięli w lipcu 1939 roku w jej rodzinnym mieście – Starym Sączu. Po klęsce wrześniowej przyjechali do Jędrzejowa, uciekając przed nasilającymi się represjami ze strony Ukraińców.

Bolesław rozpoczął działalność konspiracyjną w Armii Krajowej, w Obwodzie Jędrzejów, pod pseudonimem „Koraban”. Wziął udział m.in. w pierwszym zamachu na Helmuta Kappa, okrutnego gestapowca, który był postrachem Jędrzejowa. 13 czerwca 1943 roku został aresztowany i osadzony w więzieniu kieleckim. Nie wydał nikogo, mimo okrutnych tortur i faktu, że jego żona z miesięczną córeczką też były w rękach Niemców.

Przez dwa lata doświadczył koszmaru niemieckich obozów koncentracyjnych. Do Birkenau trafił razem z kolegą z AK, potem przeniesiono go, już samego, do Auschwitz. Kolejny był Buchenwald i obóz pracy „Dora”, gdzie w tunelach pod ziemią spędził dziewięć miesięcy przy produkcji pocisków V1 i V2. Z powodu zbliżającego się frontu w marcu 1945 roku ewakuowano wszystkich jeńców, wypędzając ich na morderczą pieszą wędrówkę bez celu. Mijali m.in. kobiecy obóz w Ravensbruck. W drodze zastał go koniec wojny. Do Polski wrócił w czerwcu 1945 roku.

Podczas koszmarnych dwóch lat spędzonych w obozach stracił nadzieję, że zobaczy jeszcze swoich bliskich. Pojawiło się pragnienie śmierci, która położy kres męczarniom. Zdarzyło się jednak coś, co odtąd trzymało go przy życiu: „Przysłano mi raz z domu bułeczki swego wypieku. Trochę rozdałem. W czasie pracy nie wolno jeść, ale po kryjomu dało się skubać w kieszeni. Ułamywałem właśnie po kawałeczku ową bułeczkę, ale jakoś trudno to szło. Wyjąłem bułeczkę nadskubaną i zauważyłem w środku papier. Rozdłubałem ostrożnie. Jezus Maria! Fotografia córeczki w króliczym futerku! Łzy pociekły mi z oczu. Nie było czasu i dobrego światła na przyglądanie sie fotografii. Od tej pory, gdy spaliśmy już w barakach, odchodziłem w samotne miejsce, tam przyglądałem się dziecku, marzyłem o wolności. Stało się ono moim celem życia na nowo.”

Po powrocie do Polski Dziewięcki osiadł z żoną na Dolnym Śląsku, w Opolnicy. Założył tam pierwszą powojenną szkołę, w której był nauczycielem. Najpierw mieszkali w budynku szkolnym, a od 1959 roku w tzw. pastorówce. Oprócz najstarszej Marysi, przyszło na świat jeszcze czworo dzieci: Ludmiła, Małgorzata, Jan i Barbara. Gdy dorośli, rozjechali się, niektórzy nawet za granicę. Bolesław zmarł w 1989 roku i pochowany został w parafii św. Rodziny we Wrocławiu, w kwaterze akowców. Obok spoczywa jego dowódca Hieronim Piasecki i towarzysz broni Kazimierz Karkowski.

 Marianna Węgrzyn

Aktualności

Ostrowieccy policjanci uratowali mężczyznę, który chciał targnąć się na swoje życie

Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Ostrowcu Świętokrzyskim po raz kolejny udowodnili, że hasło „Pomagamy i chronimy” obowiązuje w...

Polecamy