3.5 C
Kielce
środa, 27 sierpnia, 2025
Strona głównaAktualnościPrzeżył piekło na ziemi

Przeżył piekło na ziemi

Zobacz

Ziemia Morawicka wydała wielu zasłużonych mieszkańców. O wielu bohaterach nie usłyszymy, po wielu ślad zaginął. Jednak dzięki wspomnieniom rodzinnym, spisanym dziennikom, książkom i zapiskom mamy pisemny dowód trudnej i ciężkiej pracy naszych przodków, ich determinacji i walki o życie. Pani Marianna Węgrzyn przybliża postać Bolesława Dziewięckiego, o którym możemy przeczytać w książkach pt. „Z dna piekła…” i „Dom pod lipą”.

W 2015 roku ukazała się książka autorstwa Bolesława Dziewięckiego, wydana przez jego córki. Nosi tytuł Z dna piekła. Moje przeżycia w niemieckich obozach koncentracyjnych 1943-1945. Tak mogłaby się zaczynać zwykła recenzja książki. Ale tym razem chodzi bardziej o osobę autora.

Książka Z dna piekła… powstała na podstawie zapisków prowadzonych przez Bolesława Dziewięckiego po powrocie z wojennej tułaczki. Relacjonuje on dzień po dniu swoje przeżycia w obozach, które były prawdziwym piekłem na ziemi. Powojenne losy ojca opisała Barbara Dziewięcka-Figiel w książce Dom pod lipą.

 

Bolesław Dziewięcki urodził się w 1913 roku w Dębskiej Woli w gminie Morawica. Miał młodszego o rok brata Władysława. Rodzice to: Stanisław Dziewięcki, kowal, i Waleria Czuba z Jędrzejowa. To w tym właśnie mieście uczył się młody Bolesław w seminarium nauczycielskim. Ukończył je w 1934 roku. Naukę kontynuował w szkole podchorążych we Lwowie. W grudniu 1935 roku rozpoczął pracę jako nauczyciel w Puzowie na Wołyniu. W tamtych stronach poznał swoją przyszłą żonę Kazimierę. Ślub wzięli w lipcu 1939 roku w jej rodzinnym mieście – Starym Sączu. Po klęsce wrześniowej przyjechali do Jędrzejowa, uciekając przed nasilającymi się represjami ze strony Ukraińców.

Bolesław rozpoczął działalność konspiracyjną w Armii Krajowej, w Obwodzie Jędrzejów, pod pseudonimem „Koraban”. Wziął udział m.in. w pierwszym zamachu na Helmuta Kappa, okrutnego gestapowca, który był postrachem Jędrzejowa. 13 czerwca 1943 roku został aresztowany i osadzony w więzieniu kieleckim. Nie wydał nikogo, mimo okrutnych tortur i faktu, że jego żona z miesięczną córeczką też były w rękach Niemców.

Przez dwa lata doświadczył koszmaru niemieckich obozów koncentracyjnych. Do Birkenau trafił razem z kolegą z AK, potem przeniesiono go, już samego, do Auschwitz. Kolejny był Buchenwald i obóz pracy „Dora”, gdzie w tunelach pod ziemią spędził dziewięć miesięcy przy produkcji pocisków V1 i V2. Z powodu zbliżającego się frontu w marcu 1945 roku ewakuowano wszystkich jeńców, wypędzając ich na morderczą pieszą wędrówkę bez celu. Mijali m.in. kobiecy obóz w Ravensbruck. W drodze zastał go koniec wojny. Do Polski wrócił w czerwcu 1945 roku.

Podczas koszmarnych dwóch lat spędzonych w obozach stracił nadzieję, że zobaczy jeszcze swoich bliskich. Pojawiło się pragnienie śmierci, która położy kres męczarniom. Zdarzyło się jednak coś, co odtąd trzymało go przy życiu: „Przysłano mi raz z domu bułeczki swego wypieku. Trochę rozdałem. W czasie pracy nie wolno jeść, ale po kryjomu dało się skubać w kieszeni. Ułamywałem właśnie po kawałeczku ową bułeczkę, ale jakoś trudno to szło. Wyjąłem bułeczkę nadskubaną i zauważyłem w środku papier. Rozdłubałem ostrożnie. Jezus Maria! Fotografia córeczki w króliczym futerku! Łzy pociekły mi z oczu. Nie było czasu i dobrego światła na przyglądanie sie fotografii. Od tej pory, gdy spaliśmy już w barakach, odchodziłem w samotne miejsce, tam przyglądałem się dziecku, marzyłem o wolności. Stało się ono moim celem życia na nowo.”

Po powrocie do Polski Dziewięcki osiadł z żoną na Dolnym Śląsku, w Opolnicy. Założył tam pierwszą powojenną szkołę, w której był nauczycielem. Najpierw mieszkali w budynku szkolnym, a od 1959 roku w tzw. pastorówce. Oprócz najstarszej Marysi, przyszło na świat jeszcze czworo dzieci: Ludmiła, Małgorzata, Jan i Barbara. Gdy dorośli, rozjechali się, niektórzy nawet za granicę. Bolesław zmarł w 1989 roku i pochowany został w parafii św. Rodziny we Wrocławiu, w kwaterze akowców. Obok spoczywa jego dowódca Hieronim Piasecki i towarzysz broni Kazimierz Karkowski.

 Marianna Węgrzyn

Aktualności

Mieszkanie po rozwodzie lub spadku? Zobacz, dlaczego szybki skup to często najlepsze wyjście

Mieszkanie, które kiedyś było centrum życia rodzinnego, nagle staje się źródłem konfliktu, niepewności i dodatkowego stresu? W sytuacji, gdy...

Polecamy