Nie obchodzimy go tak hucznie i wesoło, jak ten przypadający pierwszego czerwca, ale warto pamiętać, że nasi milusińscy mają kolejne święto w kalendarzu: 20 listopada obchodzimy Międzynarodowy Dzień Praw Dziecka. To okazja, by najmłodsi poznali swoje prawa i by przypomnieć o nich dorosłym.
Święto przypada w rocznicę uchwalenia najważniejszych dokumentów, jakie mają zapewnić najmłodszym obywatelom świata ochronę i opiekę: Deklaracji Praw Dziecka z 1959 roku oraz Konwencji o Prawach Dziecka z 1989 roku. Dokumenty zostały przyjęte przez Organizację Narodów Zjednoczonych.
Zbiory postulatów mają zapewnić dzieciom właściwe warunki życia i rozwoju na całym świecie w myśl deklaracji, że „ludzkość powinna dać dziecku to, co ma najlepszego“. Dokumenty stwierdzają, że państwa powinny zapewnić najmłodszym obywatelom „szczęśliwe dzieciństwo i korzystanie –zarówno w interesie dziecka, jak i w interesie społeczeństwa – z praw i swobód.“ Niestety, o istnieniu tak podstawowych zapisów trzeba przypominać, ponieważ w dużej mierze to od świadomości, dobrej woli i możliwości opiekunów zależy, na ile dzieci mogą z tych przepisów skorzystać.
Konwencja zapewnia dzieciom dostęp do praw cywilnych (m.in. do życia i rozwoju, wolności, nietykalności osobistej, wyrażania własnych poglądów i swobody wyznania), praw socjalnych (ochrony zdrowia czy wypoczynku), praw kulturalnych (dostępu do dóbr kultury, nauki czy informacji) i praw politycznych (m.in. prawo do stowarzyszania się i zgromadzeń w celach pokojowych). Generalnie, dokumenty uznają dzieci za „podmioty praw człowieka”.
O naturze i prawach dziecka niestrudzenie nauczał pedagog i pisarz, Janusz Korczak, który potrafił sprowadzić zawiłe przepisy do najprostszych wskazówek i tak podpowiadał dorosłym opiekunom: „Dziecko jest cudzoziemcem, nie rozumie języka, nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów. […] Potrzebny przewodnik, który grzecznie odpowie na pytanie.”