Dziś strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej z Brynicy i z Promnika, a także z Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach walczyli z palącymi się trawami w jednej z miejscowości w gminie Piekoszów. Wszystko wskazuje na podpalenie, które mogło okazać się tragiczne w skutkach. Ogień rozprzestrzeniał się w błyskawicznym tempie, a nad wsią zawisły kłęby gryzącego dymu.
Informacja o pożarze traw i ściernisk dotarła do druhów tuż przed godziną 13.00. Zanim dotarły na miejsce pierwsze wozy strażackie ogień próbowali zagasić własnymi siłami mieszkańcy. Kłęby gryzącego dymu były coraz większe. Nagle w jednym miejscu wybuchł wysoki ogień, a wiatr pchał go w kierunku zabudowań. Jedna z kobiet krzyczała, że zaraz podpali się stodoła. W tym momencie na miejsce pierwsza dotarła jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej z Brynicy. Zaraz po nich dotarły kolejne jednostki. W sumie z żywiołem walczyły trzy zastępy strażackie – OSP z Brynicy, OSP z Promnika i zawodowa jednostka PSP z Kielc.
Ogień rozprzestrzeniał się w błyskawicznym tempie. Zagrożone były okoliczne lasy i zabudowania. Mieszkańcy patrzyli z przerażeniem jak druhowie walczą z żywiołem. Aby rozpocząć akcję druhowie musieli wjechać samochodami strażackimi głęboko w pole. Jednostka z Brynicy rozwinęła linię składającą się aż z jedenastu odcinków węży. W sumie osiemnastu strażaków walczyło o to, aby ogień nie dotarł do zabudowań i znajdującego się po drugiej stronie lasu. – Jest bardzo sucho. Dlatego ogień rozprzestrzenia się bardzo szybko – tłumaczą strażacy.
Kiedy wydawałoby się, że sytuacja została opanowana, a strażacy zaczęli zwijać węże, ogień niespodziewanie wybuchł ponownie. Druhowie znowu wrócili do gaszenia. Jak się okazało, spłonęło ponad hektar wysokich traw. – One są bardzo niebezpieczne. Palą się od góry. W momencie, kiedy jest wiatr, ogień rozprzestrzenia się bardzo szybko i może stwarzać duże zagrożenie – mówili strażacy.
Pożar udało im się zagasić po ponad dwóch godzinach intensywnej akcji. Ponad hektar traw i krzewów uległo całkowitemu zniszczeniu. Strażakom udało się ocalić zabudowania i pobliski las. W tej okolicy był to już drugi pożar w ciągu zaledwie dwóch tygodni.
Druhowie przestrzegają, że wypalanie traw nie tylko stanowi zagrożenie dla zwierząt, ale przede wszystkim dla ludzi. – Często jest tak, że podczas wiosennych porządków ludzie podpalają sterty suchych liści, czy gałęzi. Przy dużym wietrze nie trudno, żeby pożar się rozprzestrzenił, szczególnie teraz, kiedy jest bardzo sucho. Są też tacy, którzy uważają, że podpalenie traw użyźnia glebę i zabija szkodniki. Nic bardziej mylnego. Ogień niszczy miejsca bytowania zwierzyny łownej, jak zające, czy bażanty, a do tego uśmierca wiele pożytecznych dla struktury gleby zwierząt bezkręgowych, jak pająki, dżdżownice czy owady – mówią strażacy i apelują – bądźmy rozważni i nie wypalajmy celowo traw. Pamiętajmy też, że takie akcje są kosztowne, a płacą za nie wszyscy mieszkańcy.