Jan Nowicki nie był zadowolony z roli Ketlinga, Magdalena Zawadzka została Basieńką po interwencji żony reżysera Jerzego Hoffmana, który za to od samego początku w roli Azji widział Daniela Olbrychskiego. Te i wiele innych ciekawych historii można było usłyszeć podczas spotkania ze znanymi i od lat cenionymi aktorami, jakie odbyło się w Chęcinach z okazji 50-lecia premiery, kręconego tutaj w 1968 roku filmu „Pan Wołodyjowski”. Okazał się on być jedną z najbardziej kasowych produkcji filmowych polskiej kinematografii.
To właśnie tutaj, w Chęcinach przed pięćdziesięcioma laty powstały zdjęcia do powieści Henryka Sienkiewicza „Pan Wołodyjowski”. W Chęcinach nakręcono największe sceny batalistyczne. Poza tym, film powstawał również w Bieszczadach, w okolicach Białego Boru w województwie koszalińskim, a nawet w Związku Radzieckim w ruinach XVI-wiecznego grodu tatarskiego oraz w halach łódzkiej wytwórni filmowej. To jednak w Chęcinach nakręcono finał filmu, czyli oblężenie Kamieńca i śmierć Michała Wołodyjowskiego, którego grał Tadeusz Łomnicki. A wszystko to na tle ogromnych dekoracji plenerowych, które powstały tutaj na potrzeby filmu. Zrekonstruowano kamieniecką twierdzę w ruinach zamku, wybudowano miasteczko Raszków oraz fortyfikację chreptiowską. W scenach batalistycznych uczestniczyło blisko trzy tysiące statystów, część z nich to także mieszkańcy Gminy i Miasta Chęciny.
„Pan Wołodyjowski” okazał się być jedną z najbardziej kasowych produkcji filmowych polskiej kinematografii. Film obejrzały prawdziwe tłumy. Genialne role odegrali: Tadeusz Łomnicki – Pan Wołodyjowski, Magdalena Zawadzka – Baśka, Mieczysław Pawlikowski – Zagłoba, Barbara Brylska – Krzysia, Jan Nowicki – Ketling, Hanka Bielicka – stolnikowa Makowiecka, a także Daniel Olbrychski – Azja Tuhajbejowicz. Prapremiera ekranizacji powieści Henryka Sienkiewicza odbyła się 26 marca 1969 roku w Kielcach, a oficjalna premiera miała miejsce 28 marca w Warszawie w kinie Kongresowa.
Na zaproszenie burmistrza Roberta Jaworskiego w pięćdziesiątą rocznicę premiery filmu do Chęcin przyjechali występujący w „Panu Wołodyjowskim” aktorzy, a wśród nich Magdalena Zawadzka, Daniel Olbrychski i Jan Nowicki. Tu, jak na królewskie miasto przystało, powitano ich iście po królewsku. Już w progach chęcińskiej hali „Pod Basztami” stała szlachta, nie obyło się też bez salw honorowych na cześć znamienitych gości i wystrzałów z broni krótkiej. Na scenę aktorzy weszli w eskorcie szlachty i husarii, która przez cały czas trwania spotkania czyniła wartę. Burzą oklasków powitano odtwórców ról, na spotkanie z którymi przybyły prawdziwe tłumy.
Wszystkich powitał burmistrz Gminy i Miasta Chęciny. – To dla nas wielki zaszczyt gościć tak wielkie osobistości polskiego kina. Cieszymy się, że dzięki dziełu reżysera Jerzego Hoffmana, który jest honorowym obywatelem naszego miasta, Chęciny i niektórzy mieszkańcy mięli szansę zapisania się w historii polskiej kinematografii na zawsze. Jesteśmy dumni, że to własnie u nas przez blisko dwa lata kręcono sceny do jednego z najważniejszych filmów w owym czasie – powiedział podczas powitania gości burmistrz Robert Jaworski, który był pomysłodawcą obchodów 50-lecia premiery „Pana Wołodyjowskiego”. Można też było usłyszeć co ma do powiedzenia twórca ekranizacji dzieła Sienkiewicza, reżyser Jerzy Hoffman, który nie mógł gościć podczas jubileuszu osobiście. W specjalnym nagraniu podziękował burmistrzowi Robertowi Jaworskiemu za kultywowanie pamięci o realizacji „Pana Wołodyjowskiego”. – Dla mnie to bardzo ważny film, bo pierwszy nakręcony samodzielnie. W atmosferze tego miasta przeżyłem swoje najpiękniejsze chwile i dlatego zawsze będę pamiętał Chęciny – mówił reżser Jerzy Hoffman.
Nagrywanie w Chęcinach scen do „Pana Wołodyjowskiego” z sentymentem wspominali też przybyli tu aktorzy. Było mnóstwo wspomnień i opowieści. – Nie przypuszczałam, że rola Baśki będzie miała taki wpływ na ludzi i stanie się dla nich wzorem. Kolejne pokolenia z entuzjazmem przyjmują moją postać, która osobiście podobała mi się. Jestem chyba z nią najbardziej kojarzona, pomimo, że zagrałam pond 160 innych ważnych ról – mówiła Magdalena Zawadzka, która w filmie wcieliła się w postać Basi, ukochanej pana Michała. Jak wspomniała aktorka, Jerzy Hoffman wcale nie chciał jej obsadzić w tej roli. – Zasugerował się jednym z moich występów scenicznych, po którym uznał, że jestem zimną i okrutną osobą, nie mającą nic wspólnego z Basią. Pamiętam, że wstawiła się za mną wtedy żona Jerzego Hoffmana, a sam reżyser przekonał się do mnie dopiero po kastingu – opowiadała z uśmiechem Magdalena Zawadzka.
Nieco inaczej było z Danielem Olbrychskim, którego reżyser Jerzy Hoffman od samego początku widział w roli Azji Tuhajbejowicza. – Poinformował mnie o tym około pierwszej w nocy w knajpie. Wtedy też powiedział, że później zagram Kmicica w Potopie. Na nic były moje protesty, że jedno wyklucza drugie. Jurek jednak miał swoją wizję – opowiadał Daniel Olbrychski, który wystąpił we wszystkich trzech częściach „Trylogii”. – Nie mam poczucia, że płynie czas, że minęło już 50 lat od powstania „Pana Wołodyjowskiego”. Mnie się wydaje, że to było tak niedawno – dodał Daniel Olbrychski. O swojej roli z dużym humorem opowiadał także Jan Nowicki. – Nienawidziłem tej roli – przyznał aktor wcielający się w Ketlinga. – Byłem wtedy studentem szkoły teatralnej. Trudno mi było przebrnąć przez ten historyczny język, do tego ta charakteryzacja, odklejające się wciąż wąsy, peruka z konopi wchodząca przez cały czas do ust. Nawet rodzona matka nie poznała mnie w tej roli – śmiał się Jan Nowicki, który z sentymentem wspominał pobyt w Chęcinach. – Zawsze kiedy przejeżdżam i widzę Zamek ze wzruszeniem myślę o chwilach tu spędzonych – przyznał.
Wspomnienia aktorów były przeplatane fragmentami filmu. Na zakończenie burmistrz Robert Jaworski podziękował im w imieniu mieszkańców za przybycie. Do aktorów ustawiła się długa kolejka po autografy i pamiątkowe zdjęcia. Na zakończenie można było zwiedzić wystawę ze zdjęciami z planu filmowego w Chęcinach. Warto dodać, że już niebawem powstanie tu izba pamięci filmu „Pan Wołodyjowski”. Przybyli na jubileusz aktorzy już odcisnęli swoje dłonie, których odlewy będzie można między innymi tam właśnie oglądać. Podobnie jak autografy złożone na portretach postaci, w które się wcielili.
Agnieszka Olech