Punkt konsultacyjno-informacyjny Programu CZYSTE POWIETRZE

0

W Urzędzie Miasta i Gminy w Morawicy działa punkt konsultacyjno-informacyjny rządowego Programu Priorytetowego Czyste Powietrze. Został on utworzony na mocy zawartego porozumienia z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Kielcach.

Punkt konsultacyjno-informacyjny znajduje się na Biurze Obsługi Klienta i czynny jest w dniach:

• wtorek – środa w godzinach 10:00-13:00

• czwartek w godzinach 09:00-13:00

Prosimy o wcześniejszą rezerwację terminu pod numerem telefonu: (41) 311 46 92 wew. 131, 115.

Pracownicy tutejszego urzędu pomagają w wypełnianiu wniosków o dofinansowanie, a także przy rozliczeniu przyznanego dofinansowania, w tym przy poprawnym wypełnianiu wniosku o płatność oraz kompletowaniu wymaganych załączników.

W Programie Czyste Powietrze dofinansowywane są przedsięwzięcia takie jak: wymiana źródła ciepła, modernizacja instalacji c.o. i c.w.u., wentylacja mechaniczna z odzyskiem ciepła, mikroinstalacja fotowoltaiczna, ocieplenie przegród budowlanych, stolarka okienna i drzwiowa, dokumentacja (audyt energetyczny, dokumentacja projektowa).

Program skierowany jest do osób fizycznych będących właścicielami/współwłaścicielami budynku mieszkalnego jednorodzinnego lub wydzielonego w takim budynku lokalu mieszkalnego z wyodrębnioną księgą wieczystą, o dochodzie nieprzekraczającym 135 000 zł rocznie.

Wyróżniamy 3 poziomy dofinansowania: podstawowy, podwyższony oraz najwyższy:

• Poziom podstawowy – gdy dochód wnioskodawcy nie przekracza kwoty 135 000 zł. W przypadku uzyskiwania dochodów z różnych źródeł, dochody sumuje się, przy czym suma ta nie może przekroczyć kwoty 135 000 zł

• Poziom podwyższony – gdy przeciętny miesięczny dochód na jednego członka gospodarstwa domowego wnioskodawcy nie przekracza kwoty:

a) 1894 zł w gospodarstwie wieloosobowym

b) 2651 zł w gospodarstwie jednoosobowym

• Poziom najwyższy – gdy przeciętny miesięczny dochód na jednego członka gospodarstwa domowego wnioskodawcy nie przekracza kwoty:

a) 1090 zł w gospodarstwie wieloosobowym

b) 1526 zł w gospodarstwie jednoosobowym

lub gdy wnioskodawca ma ustalone prawo do otrzymywania zasiłku stałego, zasiłku okresowego, zasiłku rodzinnego lub specjalnego zasiłku opiekuńczego, potwierdzone w zaświadczeniu wydanym na wniosek Beneficjenta, przez wójta, burmistrza lub prezydenta miasta, zawierającym wskazanie rodzaju zasiłku oraz okresu, na który został przyznany (zasiłek musi przysługiwać w każdym z kolejnych 6 miesięcy kalendarzowych poprzedzających miesiąc złożenia wniosku o wydanie zaświadczenia oraz co najmniej do dnia złożenia wniosku o dofinansowanie).

Aby uzyskać zaświadczenie o dochodach uprawniających do ubiegania się o podwyższony lub najwyższy poziom dofinansowania  w ramach programu Czyste Powietrze, mieszkańcy Miasta i Gminy Morawica powinni zwrócić się do Miejsko Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Morawicy.

Do złożenia wniosku o dofinansowanie w Programie Czyste Powietrze niezbędne są:

  1. Dane osobowe właściciela /wszystkich współwłaścicieli nieruchomości
  2. Dane osobowe współmałżonka/współmałżonki
  3. Numer Księgi Wieczystej (w przypadku gdy dla danego budynku/lokalu nie została założona księga wieczysta – dokument potwierdzający prawo własności)
  4. Adres budynku,
  5. Numer działki
  6. Rok wystąpienia o zgodę na budowę
  7. Powierzchnia całkowita budynku w metrach kwadratowych
  8. Zaświadczenie o wysokości dochodów (podwyższony, najwyższy poziom dofinansowania), roczny przychód beneficjenta z tytułu prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej za rok kalendarzowy, za który ustalony został przeciętny miesięczny dochód
  9. Dokumenty określające dochód wnioskodawcy np. Rozliczenie PIT (podstawowy poziom dofinansowania),
  10. W przypadku prowadzenia działalności gospodarczej w budynku/lokalu mieszkalnym w którym ma być realizowane przedsięwzięcie – powierzchnia przeznaczona pod prowadzenie tej działalności
  11. W przypadku prowadzenia gospodarstwa rolnego, liczba hektarów przeliczeniowych

W przypadku wniosku o płatność dot. CZYSTEGO POWIETRZA, należy dostarczyć:

  1. Dane wnioskodawcy.
  2. Złożony wniosek o dofinansowanie, pismo WFOŚiGW z numerem umowy.
  3. Numer rachunku bankowego.
  4. Faktury z realizacji inwestycji wraz z potwierdzeniami płatności.
  5. Dokument likwidacji nieefektywnego źródła ciepła.
  6. Karta produktu i etykieta energetyczna potwierdzająca spełnienie wymagań technicznych dla nowego źródła ciepła, wentylacji mechanicznej z odzyskaniem ciepła.
  7. Dokument potwierdzający spełnienie wymagań technicznej dla stolarki okiennej, drzwiowej.
  8. Deklaracja właściwości użytkowych do użytego materiału ocieplenia, kalkulator grubości izolacji.
  9. Certyfikat/Świadectwo spełnienia wymogów ekoprojektu ( ecodesign ) dla źródła ciepła na paliwo stałe.
  10. Certyfikat znaku jakości „ Solar Keymark” wraz z załącznikiem technicznym ( dla kolektorów słonecznych ).
  11. Protokoły odbioru ( wg wzoru Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska )

– Protokoły odbioru montażu źródła ciepła,

– Protokół odbioru montażu wentylacji mechanicznej z odzyskaniem ciepła,

– Protokół odbioru wykonania instalacji c.o. lub c.w.u.

-Protokół odbioru prac w zakresie ocieplenie przegród budowlanych,

– Protokół odbioru prac w zakresie: stolarka okienna i drzwiowa.

12. Zaświadczenie Operatora Sieci Dystrybucyjnej potwierdzające montaż licznika wraz z numerem Punktu Poboru Energii ( dotyczy montażu mikroinstalacji fotowoltaicznej ).

Zachęcamy do zapoznania się ze szczegółami na stronie internetowej  czystepowietrze.gov.pl oraz na stronie Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Kielcach wfos.com.pl

Przydatne linki:

Podstawowe informacje o Programie „Czyste Powietrze”: https://czystepowietrze.gov.pl/ https://czystepowietrze.gov.pl/czyste-powietrze/#do-pobrania

Portal beneficjenta: https://portalbeneficjenta.wfos.com.pl/strona-glowna-programu

Wymagana dokumentacja: https://portalbeneficjenta.wfos.com.pl/wymagana-dokumentacja-sciezka-wfosigw

Kalkulator dotacji: https://czystepowietrze.gov.pl/kalkulator-dotacji/

Kalkulator grubości izolacji: https://kalkulatorczystepowietrze.kape.gov.pl/

Lista urządzeń i materiałów spełniających wymagania techniczne określone w programie: https://lista-zum.ios.edu.pl/#

Oblodzenie.

0

Ostrzeżenie nr 1310/18/2023 wydane przez Centralne Biuro Prognoz Meteorologicznych w Warszawie w dniu 2023-01-18, godz. 13:10, dla powiat kielecki, ważne od 2023-01-18, godz. 22:00 do 2023-01-19, godz. 08:00

Prognozuje się zamarzanie mokrej nawierzchni dróg i chodników, po opadach deszczu i deszczu ze śniegiem, powodujące ich oblodzenie. Temperatura minimalna około -1°C, temperatura minimalna przy gruncie do około -3°C.

Brak.

Marysia Sadrak z Przyjaciółmi wystąpi dla Seniorów!

0

To będzie jedna z muzycznych niespodzianek dla seniorów z powiatu kieleckiego. Już w najbliższą sobotę 21 stycznia w Dniu Babci, Marysia Sadrak z Przyjaciółmi umili swoim występem czas naszym seniorom, podczas spotkania organizowanego przez Starostwo Powiatowe w Kielcach wraz z biskupem Marianem Florczykiem.

Sobotnie spotkanie z seniorami w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach zdominują występy artystów z powiatu kieleckiego, w tym utalentowanej Marysi Sadrak z Przyjaciółmi. Zespół tworzy grupa przyjaciół uczęszczających do Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Kielcach. Agata Pająk – wokal, Marysia Sadrak – skrzypce, Jakub Jarosiński – akordeon i Tomasz Sadrak – instrumenty klawiszowe. Wolny czas spędzają na wspólnym muzykowaniu, przygotowując różnorodny repertuar – od muzyki ludowej, poprzez klasyczną aż po kolędy.

Seniorzy będą mogli posłuchać także Kapeli Zespołu Pieśni i Tańca Żeromszczyzna pod kierownictwem Grzegorza Michty oraz Zespołu Pieśni i Tańca Wierna Rzeka. Zapraszamy!

Historia lokalnej społeczniczki

0

- 1.jpg

Wywiad z Panią Kazimierą Turlewicz – emerytowanym pedagogiem, założycielem i byłym opiekunem Klubu Seniora w Chęcinach. Pani Kazimiera pełniła także funkcję dyrektora Szkoły Podstawowej im. Jana Kochanowskiego w Chęcinach, przewodniczącej Koła Ligii Kobiet, radnej Rady Miejskiej w Chęcinach, a także kuratora sądu dla nieletnich. Za swoją wieloletnią aktywną działalność społeczną, krzewienie i upowszechnianie kultury została odznaczona wieloma medalami i nagrodami.

– To zacznijmy od początku. Skąd Pani pochodzi?

– Pochodzę z Kulczyzny, wsi w powiecie jędrzejowskim. Było nas troje – ja, brat i siostra. Rodzice prowadzili duże gospodarstwo rolne o wielkości 9 hektarów 30 arów. W okresie, kiedy byłam przy rodzicach, pomagałam w polu i we wszelkich pracach gospodarczych, stąd nabyłam dużego doświadczenia życiowego. Takim autorytetem w rodzinie był dla mnie dziadziuś – ojciec mojej mamy. To on nauczył mnie m.in. kosić kosą, powrósła robić, snopki wiązać, bo jako dziewczyna tego nie umiałam, a w gospodarstwie każda umiejętność była potrzebna i niezwykle cenna. To mi się potem zresztą przydało w dorosłym życiu. Niektóre czynności potrafiłam zrobić sama, bez czekania i najmowania fachowca. Moja mama była gospodynią domową, z kolei tato przez 25 lat pełnił funkcję sołtysa. Był wielkim patriotą i społecznikiem. Między innymi, dzięki mojemu tacie została zrobiona szosa przez wieś. To on w dużej mierze nauczył mnie, jak mam patrzeć na życie. Były czasy PRL-u. Nie były one łatwe ani dla ojca, ani dla mnie. Dlaczego? Przez to, że mieliśmy duże gospodarstwo rolne, mój tato nazywany był kułakiem. To co zostało przez nas wyprodukowane szło także na tzw. obowiązkowe dostawy. Było jasno powiedziane, ile kwintali trzeba było oddać z danego hektara. To wszystko potem odbiło się na zachowaniu mojego taty, który ciągle powtarzał: „Dziecko, bądź sobą”. I właśnie w takim duchu jestem wychowana. Zresztą nigdy nie pozwoliłam, żeby ktoś wpływał na moje zachowanie. Zawsze miałam i mam swoje zdanie. Pomimo tego, że czasami ponosiłam za to przykre konsekwencje, nigdy nie godziłam się na zło.

- 2.jpg

Zdjęcie rodzinne. Kazimiera Turlewicz (pierwsza z prawej) z siostrą i rodzicami.

- 3.jpg

Zdjęcie rodzinne. Kazimiera Turlewicz – pierwszy rząd, pierwsza z prawej (1942 r.).

– Gdzie Pani chodziła do szkół?

– Urodziłam się w 1936 roku, a więc przed wojną. W wieku 7 lat chodziłam do Szkoły Podstawowej do Rakowa. Tam skończyłam dwie klasy. W 1939 roku, kiedy Niemcy wkroczyli do Polski, szkoła została zajęta przez żandarmerię niemiecką, jako biuro. W okresie powstania warszawskiego dużo ludzi z Warszawy było kierowanych na wysiedlenie do innych województw. Stracili wtedy dobytek, dach nad głową, wszystko, więc szukali bezpiecznego schronienia w innych miejscach. U nas na wsi właśnie było trzech wysiedlonych warszawiaków – jeden był sędzią, drugi adwokatem, a trzeci ojcem sędziego Góralczyka. Musieli przecież z czegoś żyć. Założyli więc komplet tajnego nauczania i tam kontynuowałam szkołę podstawową.

 - 4.png

Świadectwo szkolne z tajnego kompletu nauczania (1943 r.).

Skończyłam dwie klasy – trzecią i czwartą. Nauczanie odbywało się w różnych miejscach na wsi, w tzw. chałupach. Zawsze na czacie stał ktoś z rodziców. Jak szło się na zajęcia to wkładało się podręcznik do butów, a w woreczek brało się zabawki. Jeżeli stojący na czacie gwizdnął lub dał jakieś hasło, myśmy wiedzieli, że gdzieś w pobliżu kręcą się Niemcy. Wtedy chowaliśmy podręczniki i wyjmowaliśmy szybko zabawki. W ten sposób ukończyłam te dwie klasy. Pragnieniem ojca było, żebym w przyszłości została kimś znaczącym. Chciał, żebym uzyskała dobre wykształcenie i przestała chodzić do Rakowa, tylko do Jędrzejowa. W Jędrzejowie była szkoła ćwiczeń. Byłam raczej średnią uczennicą, bo nawet nie było czasami czasu lekcji solidnie odrobić, bo zaraz gonili mnie do roboty, żebym pomogła w gospodarstwie. Szkołę podstawową ukończyłam mając zaledwie 12 lat, bo te komplety tajnego nauczania przyspieszyły mi edukację. To dopiero był kłopot. W budynku, w którym była moja szkoła ćwiczeń, znajdowało się także liceum pedagogiczne i ogólnokształcące. Kiedy moja mamusia poszła do dyrektora liceum w sprawie przyjęcia mnie do szkoły, on jej odpowiedział: „Proszę Pani, my musimy kształcić młodzież, która już się goli”. W liceum pedagogicznym – to samo: „12 lat? Niech córka siedzi w domu!”. W końcu rodzice znaleźli dla mnie miejsce w Wodzisławiu – Brzeziu, 25 km od Jędrzejowa. Liceum na Brzeziu mieściło się w majątku Lanckorońskich, dalej w czworakach był internat. W czasie przerw dorośli koledzy i koleżanki brali mnie za rękę i prowadzali, jak dziecko, bo byłam najmłodszą i najmniejszą uczennicą w szkole. Na Brzeziu trzeba powiedzieć, że był bardzo wysoki poziom nauczania. W ósmej klasie miałam już łacinę, francuski. I nadeszła 9 klasa. Wtedy się zbuntowałam. Bardzo tęskniłam za rodzicami. Nie było autobusów, więc pamiętam, że pieszo przyszłam z Wodzisławia do rodziców. Z pięt latała mi się krew. Powiedziałam do rodziców: „Koniec. Do Brzezia nie wracam”. Zresztą na półrocze dostałam dwie oceny niedostateczne – z historii i biologii, co zresztą zrobiłam specjalnie, bo nie wytrzymywałam już tej atmosfery w obcym środowisku. Poszłam do liceum pedagogicznego do Jędrzejowa, jednak musiałam cofnąć się o rok, dlatego, że to już była pedagogika, gra na skrzypcach i nauczanie początkowe. Nigdy w życiu nie planowałam, że zostanę nauczycielką. Z racji tego, że były to czasy stalinowskie, będąc w liceum przeżyłam bardzo drastyczne sceny. Do szkoły uczęszczało bardzo dużo młodzieży należącej do ZMP, a to byli tacy zatwardziali stalinowcy. Ja nie należałam do ZMP, bo mi nie wolno było, a zresztą, nawet bym nie chciała. Miałam inne poglądy i byłam córką kułaka. Przez to byłam bardzo obserwowana przez ZMP, do tego stopnia, że ukończenie przeze mnie liceum wisiało na włosku. Pamiętam, jak był apel po śmierci Stalina. Cała szkoła na korytarzu ustawiona w szeregu. Kiedy dyrektor przemawiał to na niektórych twarzach pojawiały się łzy. Ja stałam w  jednym z ostatnich szeregów, a za mną koleżanka – Lucyna Kowalska, która też nie należała do ZMP. W pewnym momencie, kiedy wszyscy płakali i ubolewali, ja zaczęłam się śmiać. I co się okazało. Po skończonym apelu egzekutywa ZMP wezwała mnie na przesłuchanie: „Simlatówna (red. Simlat – nazwisko panieńskie rozmówczyni) na przesłuchanie”. Padło pytanie: „Dlaczego się śmiałaś?”. Pamiętam, że odpowiedziałam, że Lucyna mnie uszczypnęła. I cały czas Simlatównę się obserwowało. Nawet wpływały skargi do dyrektora, dlaczego Simlatówna chodzi do fryzjera, a ja do fryzjera nie chodziłam. Rodowo w naszej rodzinie mieliśmy falujące się włosy, a tu wpłynęła skarga, skąd mam pieniądze na fryzjera. Pamiętam, że jednego dnia wyszłam na przerwę, a mamusia stała na korytarzu. Wezwana była do dyrektora. Dyrektor zwrócił uwagę, że zawsze mam elegancko uczesane włosy. Mamusia zdjęła wiejską chusteczkę z głowy i powiedziała: „Panie Dyrektorze, ja też chodzę do fryzjera? To jest rodowe”. Takich sytuacji było więcej. Groziło mi nawet nieprzystąpienie do matury. Przede mną w ławce siedział Janusz Wieliński, który zamiast uważać na lekcjach, rozwiązywał krzyżówki. Kiedy nauczyciele prosili go o odpowiedź to odwracał się do mnie i pytał: „Kazia, o co mnie pytają?” A ja po cichu mu podpowiadałam. Janusz był takim ZMP-owcem powiedziałabym nieszkodliwym. Któregoś dnia powiedział: „Kazia, Ty jesteś fajna dziewczyna, podobasz mi się. Wiesz co, chciałbym się z Tobą umówić na randkę”. Ponieważ byłam na stancji w Jędrzejowie musiał zapytać o zgodę Pani Blicharskiej. Zgodziła się, więc wyszliśmy na rynek. Bardzo mi zależało na tym, żeby właśnie z Januszem, czerwonym ZMP-owcem, pokazać się w rynku. Chciałam, żeby te wszystkie czerwieńce widziały. Byliśmy chyba na dwóch takich randkach. Potem, któregoś dnia, woźny przychodzi do klasy i mówi: „Simlatówna proszona do dyrektora”. Nogi się pode mną ugięły. Bałam się, co ten dyrektor  znowu wymyślił. Weszłam do gabinetu i słyszę: „Proszę usiąść”. Usiadłam więc, jak królewna i spytałam: „Panie Dyrektorze, słucham, o co chodzi?”. A on wstał z krzesła, podał mi rękę i powiedział: „Simlatówna! Gratuluję! Zmieniłaś poglądy. Słyszę, że Wieliński z Tobą chodzi”. Jedna tylko znałam prawdę, ale wiedziałam, że działa to na moją korzyść. Dzięki temu zdałam maturę. Ukończyłam liceum pedagogiczne mając 17 lat. W tych latach zapotrzebowanie na nauczycieli było bardzo duże. Zresztą my, jako podopieczni liceum pedagogicznego byliśmy bardzo dobrze przygotowani do wykonywania danego zawodu. Kadra w Jędrzejowie była super. Inspektorat Oświaty w Jędrzejowie dał mi nakaz pracy do Węgleńca. Tam znajdowała się spółdzielnia produkcyjna. Jak się tatuś dowiedział, że Kazia ma iść uczyć dzieci tych, którzy są członkami spółdzielni powiedział: „O nie! Do Węgleńca nie pójdziesz”. I po znajomości załatwił mi pracę w szkole w Rakowie, gdzie pracowałam przez sześć lat. Kierownik szkoły był bardzo wymagający. Trzeba było pisać konspekty. Zresztą moją ambicją było, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. W pierwszym roku mojej pracy przyjechał do nas inspektor Szczęsny z Wydziału Oświaty w Jędrzejowie. Jak go zobaczyłam w pokoju nauczycielskim, zadrżałam. Uchodził za bardzo groźnego i wymagającego. Doszedł do planu, kogo sobie wybrać na hospitację. Wskazał palcem i powiedział: „No to idziemy Panie Kierowniku do Simlatówny”. Miałam wtedy lekcję w klasie pierwszej. To była taka lekcja łączona – pół godziny śpiewu, pół matematyki. Akurat do tej klasy uczęszczały bardzo zdolne dzieci. Po skończonych zajęciach podszedł do mnie inspektor Szczęsny, podał mi rękę i powiedział tak: „Gratuluję! Jaką sztukę grali dzisiaj w teatrze?”. Byłam przerażona. Osłupiałam. Po chwili zastanowienia odpowiedziałam: „Panie Inspektorze, w jakim teatrze?”. A on takim podniesionym i stanowczym tonem odparł: „Koleżanko, to była sztuka teatralna!”. Wtedy ochłonęłam, bo byłam bardzo zestresowana. Bardzo mu się ta lekcja podobała. Zresztą potem nawet, jak bywałam na konferencjach, czy też szkoleniach powiatowych to inne nauczycielki podchodziły do mnie i pytały: „Kazia, coś Ty za lekcję miała? Bo Szczęsny, jak u nas był to mówił – tam do Rakowa jedźcie, to Wam Simlatówna pokaże, jak się lekcje prowadzi”. To było dla mnie wielkie wyróżnienie. Byłam bardzo duma.

– Kiedy zatem przeprowadziła się Pani do Chęcin?

– W 1957 roku wyszłam za mąż. Początkowo mieszkaliśmy w szkole w Rakowie. Mój małżonek – Leszek, codziennie dojeżdżał do pracy do Tokarni i zresztą z Tokarni pochodził. Babcia, która pomagała mi przy wychowaniu syna Mirosława mówiła tak: „Kaziu, musisz się przenieść dalej, bo zaczyna mi się tu zachowanie Leszka nie podobać”. I w 1960 roku przeprowadziliśmy się do Tokarni. Mieszkałam tam jednak tylko 1,5 roku. Urodził się mój drugi syn – Dariusz. Między mną a małżonkiem niestety nie układało się najlepiej. Wynajęłam sobie prywatne mieszkanie w Chęcinach, gdzie zamieszkałam z synami. Wcześniej, wiadomo, trzeba było się starać o pracę, bo z czego miałabym żyć? Pojechałam do Kielc do inspektoratu i powiedziałam, że szukam pracy. Długo się nie zastanawiano. Okazało się, że w szkole w Chęcinach jest wolny etat. I tym sposobem, 1 września 1960 roku, zaczęłam pracę w Szkole Podstawowej w Chęcinach, w zasadzie w nowym budynku przy ul. Szkolnej, gdzie mieściło się także liceum. Dyrektorem szkoły był Pan Jan Tarnowski – świetny pedagog. Znalazłam się wśród nowych ludzi. Konkurencja była na bardzo wysokim poziomie. Wiedziałam, że muszę stanąć na wysokości zadania. Już w  drugim roku pracy dyrektor Jan Tarnowski docenił mnie. Zostałam wyróżniona i dostałam nagrodę na Dzień Nauczyciela. Byłam bardzo dumna z tego, że ten mój wysiłek nie poszedł na marne. Zresztą, cała kadra pedagogiczna była super. Uczniowie, a potem maturzyści dostawali się na studia praktycznie w stu procentach. Nauczyciele to byli tacy prawdziwi nauczyciele, którym zależało na tym, żeby z tego dziecka wykrzesać, co się da.

- 5.jpg

Kazimiera Turlewicz, jako wychowawczyni klasy Szkoły Podstawowej w Chęcinach (Rok szkolny 1961/62)

W 1962 roku zmarł dyrektor Tarnowski i jego stanowisko objęła bardzo dobra nauczycielka z Bodzentyna – Pani Janina Braksator, która stała się dyrektorem zarówno szkoły podstawowej, jak i liceum. Co się okazało? Że znowu nauczyciele, którzy należeli do partii komunistycznej PZPR zaczęli na mnie napierać, żebym i ja się zapisała.  Namawiała mnie też Pani Dyrektor. Pamiętam, że bardzo tego nie chciałam. Tłumaczyłam, że nie mam czasu na zebrania, że mam dwoje dzieci. Powiedziałam, że mam tylko jedną pensję, a tu trzeba było składkę partyjną płacić i, że za tą składkę to ja będę miała dwie kostki masła dla dzieci. Ale parcie dalej było niesamowite. Chyba ze cztery razy wzywano mnie „na dywanik” i zmuszano, żebym zapisała się do partii. Zapisałam się, na siłę. Mieli potem tylko problem ze mną. Jak były zebrania partyjne i omawiano jakiś temat w drodze głosowania za/przeciw zawsze byłam tą utrudniającą. I tym podpadłam, jednak ja byłam sobą. W głowie miałam tylko jedno: „Wy mnie tu nie zmienicie”. W 1966 roku dyrektor Braksator poprosiła mnie, żebym objęła stanowisko przewodniczącej Koła Ligii Kobiet. Ponieważ moja mama była przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich i będąc dzieckiem obserwowałam, jak te instruktorki przyjeżdżały, organizowały różne kursy, pokazy, wiedziałam, z czym to się je. Zgodziłam się. Ligę Kobiet prowadziłam przez 10 lat. Organizowałam wycieczki, kurs szycia, kurs kosmetyczny, spotkania z ciekawymi ludźmi, półkolonie dla dzieci itd. Moje Koło Ligii Kobiet było na czwartym miejscu w województwie.

- 6.jpg

Liga Kobiet. Półkolonia dla dzieci (1966 r.).

- 7.jpg

Liga Kobiet. Wycieczka do Wieliczki (1978 r.)

W czasie, gdy prowadziłam Koło Ligi Kobiet Pani Maria Trzepizur była bardzo aktywną członkinią. Śpiewała, deklamowała swoje i różne wiersze. Miała piękny głos, podobnie, jak jej córka Elżbieta. Obydwie ułożyły tekst, dobrały melodię, bo Elżbieta umiała grać na fortepianie. I tak powstała piosenka „Urok mego miasta”. W 1972 roku ogłoszony był Wojewódzki Turniej Miast. Pani Maria i Elżbieta w duecie zaśpiewały tę piosenkę. Piosenka zajęła pierwsze miejsce i miasto Chęciny też zajęło pierwsze miejsce w województwie. Melodia piosenki i jej treść zauroczyły zgromadzoną tam publiczność. Refren wkomponowany został nawet do hejnału, który grany był o godzinie dwunastej w południe. Co ciekawe, melodia spodobała się dwóm pieskom, których właścicielkami były Pani Ania i Pani Jola prowadzące sklepy w rynku (śmiech). Pieski wyły w rytm melodii. Pamiętam, jakie to było zabawne, nie do uwierzenia! Piosenka do tej pory jest wizytówką królewskiego miasta Chęcin.

- 8.jpg

Tekst piosenki „Urok mego miasta” autorstwa Pani Marii Trzepizur i jej córki Elżbiety (1972 r.)

W dalszym ciągu uczyłam w szkole. Od nauczycieli ciągle wymagało się dokształcania, więc w 1974 roku zapisałam się do Studium Nauczycielskiego w Kielcach przy ul. Leśnej. Po dwóch latach ukończyłam je z wynikiem bardzo dobrym. Kiedy dyrektorem gminnej szkoły zbiorczej w Chęcinach został dyrektor Nowak byłam także instruktorem ds. zajęć technicznych i wychowania plastycznego. Jednak cały czas chodziły mi po głowie studia wyższe. Po wielu przygodach i perypetiach ukończyłam pedagogikę kulturalno-oświatową. Moim promotorem był prof. dr. hab. Stanisław Jedlewski z Warszawy – specjalista ds. psychiatrii pedagogiki. Pod jego czujnym okiem napisałam bardzo ciekawą pracę dyplomową pt.: „Analiza pedagogiczna działań opiekuńczo-wychowawczych w rodzinach zastępczych przeprowadzona na podstawie badania na terenie miasta i gminy Chęciny w roku 1980/91”. Studia wyższe zakończyłam z oceną bardzo dobrą. Pamiętam, jak prof. Jedlewski powiedział: „Proszę Panią, Pani miała mówić, a  Pani śpiewa”.

- 9.jpg

Obrona pracy magisterskiej (1981 r.)

- 10.jpg

Kazimiera Turlewicz z synami – Mirosławem i Dariuszem (Chęciny 1968 r.).

– Jak wyglądała Pani dalsza działalność zawodowa?

– Oprócz przydzielonych mi godzin w klasach młodszych, uczyłam także zajęć praktycznych i wychowania plastycznego. Potem dyrektor Nowak przerzucił mnie do biblioteki, a nawet pełniłam funkcję szkolnego pedagoga. W 1997 roku zostałam powołana na kuratora Sądu Dla Nieletnich w Kielcach. Jeżeli w sądzie była jakaś trefna sprawa dotycząca dziecka to wtedy sędzia Michalska przysyłała do mnie taki nakaz, że trzeba przeprowadzić wywiad środowiskowy, napisać sprawozdanie. Funkcję kuratora pełniłam kilkanaście lat. W 1980 roku był moment przełomowy. Dyrektor Nowak zaproponował mi objęcie stanowiska dyrektora szkoły podstawowej, w zastępstwie za Panią Elżbietę Markowską, która przebywała wtedy na urlopie macierzyńskim. Oczywiście też się bardzo wzbraniałam, bo szkoła liczyła wówczas 653 uczniów i bardzo duże grono pedagogiczne. W dodatku był to okres Solidarności. Panowała samowolka nie z tej ziemi. Jednak mimo wszystko zgodziłam się i objęłam funkcję dyrektora. W tym czasie zorganizowałam nadanie szkole imienia – Jana Kochanowskiego i sztandaru. Założyłam także klasę specjalną, ponieważ zauważyłam, że wielu uczniów miało problem ze zdaniem z klasy do klasy. Zawsze starałam się być dobrym człowiekiem. Robiłam co w mojej mocy, aby zrozumieć sytuację ucznia i być dla niego dobrym pedagogiem. Po roku zrezygnowałam z dyrektorstwa. Dlaczego? Nie mogłam dojść do porozumienia z dyrektorem szkoły zbiorczej. 1 września 1981 roku przed rozpoczęciem roku oficjalnie zakończyłam pracę, jako dyrektor.  Pamiętam, że odbyło się wtedy pilne posiedzenie rady pedagogicznej. Na nowego dyrektora wybrano Panią Barbarę Dziedzic. Ja dalej pracowałam sobie w tej klasie specjalnej. Trudnych spraw wychowawczych nie brakowało. Niekiedy trzeba było kierować dzieci do domu dziecka. Nie miałam łatwej pracy. Wreszcie przeszłam na emeryturę. Co ciekawe, w latach 1994-1998 byłam także radną Rady Miejskiej w Chęcinach.

- 11.jpg

Nadanie Szkole Podstawowej w Chęcinach imienia Jana Kochanowskiego (1981 r.).

- 12.jpg

Kazimiera Turlewicz, jako wychowawczyni klasy Szkoły Podstawowej w Chęcinach (1983 r.)

– Przejdźmy teraz do Klubu Seniora. Kiedy pojawił się pomysł, aby go utworzyć?

– Pamiętam, że jak przeszłam na emeryturę, wstałam rano, stanęłam przed lustrem i tak sobie pomyślałam: „Co ja tu będę robić?”. Spacerując po Chęcinach zaczęłam obserwować zachowania niektórych emerytów. Doszłam do wniosku, że muszę coś z nimi zrobić, zagospodarować im czas, bo to nie może tak być, że jedyną rozrywką ma być śniadanie, wyjście przed bramę i plotkowanie. Z racji tego, że miałam duże doświadczenie z prowadzenia Koła Ligii Kobiet pomyślałam sobie, ze założę w Chęcinach Klub Seniora. Wtedy takich rzeczy nie było. Stwierdziłam, że muszę podpatrzeć, jak należy pracować z ludźmi na emeryturze. Wiedziałam, że takie kluby seniora są popularne w innych państwach. W 1990 roku gmina Chęciny nawiązała kontakt z gminą Rønde w Danii. Poproszono mnie, żebym zorganizowała grupę emerytów na wycieczkę do Danii. Wcześniej Duńczycy byli u nas dwa razy. Pojechaliśmy tam. Co ciekawe, w Rønde były nawet specjalne, wyciszone dzielnice, gdzie mieszkali tylko emeryci, z dala od tego miejskiego zgiełku. Mój syn jeździł do pracy do Holandii kupować samochody. Pewnego razu powiedział do mnie, że jest tam małżeństwo, które pyta, czy bym nie chciała przyjechać pomóc w opiece nad dziećmi. Jednego chłopca trzeba było zaprowadzać do przedszkola, a drugiego do szkoły. Zgodziłam się i wyjechałam na trzy miesiące do Amsterdamu.

- 13.jpg

Kazimiera Turlewicz – pierwsza z lewej strony (Amsterdam 1991 r.).

Tam miałam idealną okazję do tego, aby przyjrzeć się życiu emerytów. Wieczorami, jak chodziłam na spacer widziałam, jak siedzą i rozmawiają przy kawie. Kiedyś przez okno dojrzałam, że mają jakiś wykład. Wróciłam do Polski z głową pełną pomysłów. W Chęcinach cieszyłam się dobrą opinią, a przecież nie miałam tu żadnej rodziny. Byłam obcą, przybyłą. Zresztą pamiętam, jak na początku od takich rodowitych chęciniaków słyszałam nie raz: „Pani, Wy to ptoki, a my to krzoki”. Odpowiadałam wtedy, że takie jest życie. Ludzie się przemieszczają, szukają pracy. Wracając do tematu. Napisałam takie ogłoszenie, że kto jest na emeryturze, a chciałby stać się członkiem Klubu Seniora to zapraszam. Uzbierało się 36 osób. Mnie nie obchodziło pochodzenie, czy wykształcenie. Przyjmowałam wszystkich z wolnego naboru. Na początku nasze spotkania odbywały się w synagodze przy ul. Długiej. Zapraszałam różne ciekawe osoby, prelegentów. Każdego roku organizowałam po 2-3 wycieczki, pielgrzymki do rożnych miejsc. Angażowaliśmy się w sprawy społeczne. Pomagaliśmy potrzebującym m.in. przy zakupie leków, czy ofiarom przykrych zdarzeń losowych. Funkcję opiekuna Klubu Seniora w Chęcinach pełniłam dokładnie 20 lat i 8 miesięcy. Nie sposób opowiedzieć dokładnie całej działalności. Jednak w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej w Chęcinach znajdują się trzy kroniki opisujące funkcjonowanie Klubu Seniora, kiedy byłam jego opiekunem. Na zakończenie napisałam takie oświadczenie: „Dziękuję moim członkom klubu, którzy tak licznie przychodzili na nasze spotkania i wychodzili zadowoleni. Miałam i mam jeszcze dużo planów do zrealizowania, ale choroba przerwała moją pracę. Okazała się silniejsza. Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia, dobrego słowa, modlitwy w mojej intencji, by być razem z Wami. Ja to odczuwam, że jesteście ze mną, że przeżywacie moje cierpienie, ale dzięki Wam powoli dochodzę do siebie. Tu zadziałała wielka wiara, że musi być lepiej i za to wszystko bardzo dziękuję. Całą podporą dla mojej pracy był Burmistrz Pan Robert Jaworski, który przy każdej okazji wysoko oceniał moją działalność. Dziękuję Pani Ewie Kutys, która podjęła się kontynuowania mojej pracy w Klubie”. Za swoją działalność otrzymałam wiele odznaczeń, nagród i wyróżnień.

- 14.jpg

W Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej w Chęcinach znajdują się trzy kroniki opisujące działalność
Klubu Seniora, kiedy jego opiekunem była Pani Kazimiera Turlewicz.

- 15.jpg

- 16.jpg

- 17.jpg

- 18.jpg

Spotkanie w synagodze (Chęciny 2001 r.)

- 19.jpg

Dzień Kobiet ( Chęciny 2007 r.)

- 20.jpg

– Czyli to choroba była przyczyną rezygnacji z pełnienia funkcji opiekuna Klubu Seniora w Chęcinach?

– Tak. Na początku bardzo mnie zmogła choroba tarczycy. Zaczęło się od bólu ramion, a potem przeszło na kolana… Cierpiałam. Bolało mnie tak, że z bólu gryzłam paznokcie. To był ten powód. Po rezygnacji z funkcji opiekuna Klubu Seniora, trzy tygodnie spędziłam na oddziale neurologii w Morawicy, potem znalazłam się na neurologii w Kielcach, a następnie w szpitalu na Czerwonej Górze. Nie dużo brakowało do mojego odejścia… Przez chorobę popadłam w straszną depresję. Teraz jest lepiej, jednak choroba w dalszym ciągu odbiera mi radość z życia. Mam duże problemy z chodzeniem.

– Co Pani lubi robić w wolnym czasie? Co sprawia Pani przyjemność i daje ukojenie?

– Większość czasu spędzam w domu. Bardzo lubię czytać książki i rozwiązywać krzyżówki. Niesamowicie cenię sobie także kontakt telefoniczny. Mogę porozmawiać z bliskimi, ze znajomymi i tak ten czas płynie. Oglądam także ulubione seriale w telewizji, takie jak „M jak miłość”, „Na dobre i na złe”, czy „Korona Królów”. Wielką przyjemność sprawia mi słuchanie koncertów muzycznych znanych artystów. Lubię muzykę i śpiew „na ludową nutę”.

– Bardzo dziękuję za ciekawą rozmowę.

Kamed Studio ogłasza casting do nowego, historycznego filmu fabularnego

0

Zdjęcia realizowane będą w Muzeum Wsi Kieleckiej w Tokarni oraz okolicach. Projekt to prequel jednej z najlepszych komedii w historii polskiego kina. Poszukiwane są osoby, które razem z ekipą filmową chciałyby przeżyć tę wspaniałą przygodę. Do obsadzenia są role statystyczne i epizodyczne.

Poszukujemy osób w bardzo różnym wieku i różnej urody. Mamy miejsca dla:

– dzieci w wieku 6-15 lat,

– młodzieży w wieku 16-25 lat,

– wielu mężczyzn w wieku 20-75 lat,

– kobiet w wieku 20-75 lat

– wszystkich z okolic Tokarni, którzy stworzą z nami społeczność wsi. Jako, że tworzymy świat osadzony w latach historii wszystkie osoby biorące udział w zdjęciach musi charakteryzować naturalny wygląd – naturalny odcień włosów, brak makijażu permanentnego, brak hybrydy na paznokciach, brak widocznych poprawek medycyny estetycznej, brak widocznych tatuaży, czy tuneli w uszach. Każdego z Państwa, którego udziałem będziemy zainteresowani poprosimy o nie obcinanie włosów, zarostu i niezmienianie wizerunku do czasu zdjęć. Wizerunek zostanie dostosowany do czasów epoki, przez naszych charakteryzatorów. Już teraz mogą Państwo zgłosić swoją chęć udziału w castingu za pomocą formularza, którego link zamieszczamy poniżej. Zachęcamy do zgłoszeń, pozwoli nam to usprawnić organizację. Możecie Państwo pojawić się również bezpośrednio na castingu.

Castingi stacjonarne odbędą się:

4.02.2023 (sobota) w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach, ulica Księdza Piotra Ściegiennego 2 w godzinach 10:00-18:00

5.02.2023 (niedziela) w Centrum Kultury i Sportu w Chęcinach, ulica Armii Krajowej 18a w godzinach 10:00-18:00

Zapraszamy wszystkich zainteresowanych – zabierajcie swoje rodziny, dziadków, ciocie, wujków, sąsiadów i przyjaciół. Na casting prosimy przyjść bez makijażu, bez spiętych włosów, w wygodnym, pokazującym sylwetkę stroju. Czekamy na Państwa zgłoszenia i do zobaczenia w pierwszy weekend lutego stacjonarnie!

Formularz zgłoszeniowy: https://forms.gle/GXrrkAZHAXVGCDts6

- casting_do_nowego_filmu_fabularnego.png

 

Spotkanie dla seniorów!

0

Będzie okazja do wspólnych rozmów, poznania nowych osób i miłego spędzenia czasu. W sobotę 21 stycznia Starostwo Powiatowe w Kielcach wraz z biskupem Marianem Florczykiem organizuje specjalne spotkanie dla seniorów z powiatu kieleckiego. Wydarzenie odbędzie się w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach.

W tradycyjnie obchodzonym 21 stycznia Dniu Babci chcemy podziękować seniorom za miłość i troskę, a przede wszystkim umilić im czas. Tego dnia zaplanowaliśmy dla naszych seniorów wiele atrakcji, w tym słodki poczęstunek i występy artystów z powiatu kieleckiego. Seniorzy będą mogli posłuchać wyjątkowej Marysi Sadrak wraz z Przyjaciółmi oraz niepowtarzalnego Zespołu Pieśni i Tańca Wierna Rzeka. Będzie też Kapela Zespołu Pieśni i Tańca Żeromszczyzna z gminy Masłów pod kierownictwem Grzegorza Michty. Kapelę ZPiT Żeromszczyzna tworzą: Michalina Cedro, Iga Jasińska, Franciszek Jasiński, Julia Marzec, Nadia Michta, Sandra Nowakowska. Ten młody zespół działający w Szklanym Domu w Ciekotach, złożony w większości z wybitnie uzdolnionych dzieci grających na instrumentach w świętokrzyskich strojach ludowych, ma już na koncie nagrody w prestiżowych konkursach. Ostatnio kapela zajęła pierwsze miejsce podczas VI Festiwalu Kolęd i Pastorałek „Nocy niepojęta” w Kałkowie, a także pierwsze miejsce w kategorii zespołów folklorystycznych podczas 29. Międzynarodowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Będzinie. Teraz młodzi artyści zaprezentują się seniorom z powiatu kieleckiego.

Fot.CEiK”Szklany Dom”Ciekoty

Policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzanych o włamanie

0

Stopniccy policjanci w miniony poniedziałek, krótko po zgłoszeniu, zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzewanych o dokonanie kradzieży z włamaniem. Mundurowi znaleźli przy nich przedmioty, które pochodziły z pobliskiego domu. Obaj zatrzymani trafili do policyjnego aresztu. Wczoraj po wytrzeźwieniu byli przesłuchiwani przez śledczych i usłyszeli zarzut kradzieży w włamaniem. Za popełnienie takiego przestępstwa kodeks karny przewiduje karę nawet do 10 lat pozbawienia wolności.

W poniedziałkowe popołudnie do stopnickich policjantów wpłynęło zgłoszenie o kradzieży z włamaniem do niezamieszkałego budynku w gminie Stopnica. Pojechali tam mundurowi z miejscowego komisariatu. W trakcie dojazdu zauważyli dwóch mężczyzn odpowiadających rysopisem domniemanym sprawcom. 24 i 28 – latek nieśli przedmioty codziennego użytku, nie byli jednak w stanie wytłumaczyć w jaki sposób weszli w ich posiadanie. Obaj zostali zatrzymani. Byli nietrzeźwi. W organizmie młodszego z nich znajdowało się ponad 2,2 promila alkoholu, natomiast starszy miał ponad 1,5 promila. Pokrzywdzony oświadczył, że z jego domu zginęły przedmioty o łącznej wartości około 2200 złotych. Funkcjonariusze odzyskali część mienia, będą wyjaśniać co się stało z resztą skradzionych przedmiotów. Wczoraj śledczy prowadzili dalsze czynności z zatrzymanymi. Obaj usłyszeli zarzut kradzieży w włamaniem, do czego się przyznali.

Za kradzież z włamaniem grozić może kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności, ale o jej ostatecznej wysokości zadecyduje sąd.

Opr. TP

Źródło: KPP w Busku – Zdroju

Na ryby? Najpierw karta wędkarska

0

W powiecie kieleckim nie słabnie zainteresowanie amatorskim połowem ryb. W minionym roku kieleckie starostwo wydało 325 kart wędkarskich. Coraz częściej uroki spędzania wolnego czasu z wędką doceniają panie oraz młodzież.

Karta wędkarska jest dokumentem zezwalający na amatorski połów ryb. Wydaje ją starosta właściwy ze względu na miejsce zamieszkania zainteresowanej osoby. W naszym przypadku są to mieszkańcy 19 gmin powiatu kieleckiego. Karta wędkarska wydawana jest od ręki. Co ważne, może być wydana osobie, która ukończyła 14 lat. 

Aby uzyskać kartę wędkarską trzeba zdać egzamin ze znajomości zasad i warunków ochrony i połowu ryb przed uprawnioną do tego komisją egzaminacyjną powołaną przez Polski Związek Wędkarski. Informacje o tym, gdzie i kiedy można przystąpić do egzaminu, udzielają zarządy okręgów PZW, wykaz komisji egzaminacyjnych umieszczony jest również na stronie internetowej starostwa w zakładce Dla Klienta – Ekologia.
Z obowiązku składania egzaminu są zwolnione osoby posiadające średnie lub wyższe wykształcenie rybackie. 

Każdy, kto planuje wędkowanie powinien zapoznać się z obowiązującymi zasadami połowu ryb na danym akwenie.  
– Na rzece Hutce w celu odbudowania populacji pstrąga potokowego i lipienia obowiązuje metoda „złów i wypuść”. Cieszy się ona coraz większym uznaniem i stosowana jest przez wielu wędkarzy, którzy przyjeżdżają na łowisko cieszyć się przede wszystkim bogactwem świata przyrody – mówi Mariusz Ściana członek Zarządu Powiatu w Kielcach.

                

Aby wyrobić kartę wędkarską  trzeba zgłosić się do Starostwa do Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Środowiska, pokój 352 i 354 (III piętro) z zaświadczeniem o zdanym egzaminie i aktualnym 1 zdjęciem. Należy również wypełnić wniosek o wydanie karty wędkarskiej, który można pobrać ze strony internetowej, na Biurze Obsługi lub bezpośrednio w Wydziale. Koszt wydania karty wędkarskiej wynosi 10 zł i jest to opłata jednorazowa. Można ją uiścić w Starostwie w punkcie bankowym (bez prowizji) znajdującym się na parterze.
Jeżeli karta wędkarska uległa zniszczeniu, zgubieniu, kradzieży lub może być po prostu nieczytelna, należy w Starostwie złożyć wniosek o jej powtórne wydanie. Potrzebne będzie 1 zdjęcie i opłata 10 zł.

Postęp prac przy przebudowie drogi Lipowica-Przymiarki-Starochęciny

0

 W ramach tej dużej inwestycji przebudowywany jest ponad 2-kilometrowy odcinek drogi, poszerzona została konstrukcja jezdni, wybudowany chodnik, zatoki autobusowe, odwodnienie, kanalizacja deszczowa oraz skrzyżowania w rejonie początku inwestycji – drogi Przymiarki-Starochęciny z drogą gminną w miejscowości Lipowica.