3.5 C
Kielce
wtorek, 16 kwietnia, 2024
Strona głównaKultura„MARZENIA MAJĄ SENS”. ROZMOWA Z ZOSIĄ BARAN.

„MARZENIA MAJĄ SENS”. ROZMOWA Z ZOSIĄ BARAN.

Zobacz

Mimo zaledwie 14 lat Zofia Baran – uczennica klasy VII „a” w Szkole Podstawowej w Sukowie może pochwalić się imponującym dorobkiem artystycznym. Do ważniejszych sukcesów młodej wokalistki należą: dwukrotnie 1. miejsce w Harcerskiej Wiośnie Kulturalnej (2018 i 2019), 1. miejsce w VIII Ogólnopolskim Konkursie Kolęd, Pastorałek i Piosenek Świątecznych, 3. miejsce na festiwalu we Włoszech „Magia Italiana”, 3. miejsce w Przeglądzie Twórczości Dziecięcej i Młodzieżowej Lipsko 2019, 3. miejsce w IX Piotrkowskim Festiwalu Piosenki „Najpiękniejsze są polskie piosenki” oraz wyróżnienia: na Międzynarodowym Harcerskim Festiwalu Kultury Młodzieży Szkolnej, w Konkursie Pieśni i Piosenki Niepodległościowej, w Festiwalu Piosenki Wojskowej „Żołnierska Nuta” i w XVI Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Dzieci i Młodzieży „Nad Wierną Rzeką”. W 2018 i 2019 roku Zosia zaśpiewała również podczas 45. i 46. Międzynarodowego Harcerskiego Festiwalu Młodzieży Szkolnej „Wiatraczek”, który odbył się w amfiteatrze kieleckiej Kadzielni.

Jak odkryła swój talent? Jak go szlifuje? Jakie są jej marzenia? Z Zosią Baran rozmawia Łukasz Wilczkowski – nauczyciel języka polskiego w sukowskiej placówce.

Czy pamiętasz swoje pierwsze sceniczne kroki? Skąd u Ciebie tak wielka pasja do muzyki? Czy masz ją w genach?

W moim rodzinnym domu zawsze dużo było muzyki, śpiewu. Zazwyczaj podczas świąt czy uroczystości rodzinnych. Inicjatorem wspólnego śpiewania był dziadek, który lubił i umiał śpiewać. Do dziś pamiętam jego wykonania tradycyjnych kolęd i pastorałek. Mój pierwszy publiczny występ miał miejsce podczas Pierwszej Komunii Świętej. Miałam wtedy 9 lat. Zaśpiewałam psalm. Otrzymałam wtedy wiele ciepłych i mobilizujących słów, m.in. od swoich rówieśników oraz księdza proboszcza Marka Szymkiewicza. To dało mi wiele do myślenia. Z dużą pomocą rodziców zdecydowałam się podążać dalej tą drogą. Od pięciu lat trenuję umiejętności wokalne pod okiem pani Samueli Modzelewskiej. Już sama praca z takim autorytetem w muzycznym świecie jest dla mnie sukcesem.

Trudno nie mieć skojarzeń z Biblią, z przypowieścią o talentach… Dziś w środowisku lokalnym jesteś znana z pięknego wokalu. Czy wcześniej, zanim twój głos rozbrzmiał w lokalnym kościele, uczyłaś się śpiewu, czy do tego czasu byłaś samoukiem?

Pod okiem profesjonalisty jestem 5 lat. Uczęszczam na zajęcia do Młodzieżowego Domu Kultury w Kielcach. Dodatkowo mam też prywatne lekcje śpiewu i emisji głosu. Wcześniej, to znaczy do czasu pamiętnego psalmu, po prostu lubiłam śpiewać. Obecnie każda wolną chwilę poświęcam śpiewaniu i szlifowaniu umiejętności wokalnych. Sprawia mi to niebywałą przyjemność i daje satysfakcję. Oprócz talentu ważna jest też systematyczna praca. Czasem zwyczajnie nie chce mi się jechać na lekcje śpiewu, ale gdy pomyślę sobie, jak daleko „zaszłam”, ile ciekawych wspomnień mam dzięki śpiewaniu, to zniechęcenie odchodzi daleko w kąt.

Ile miałaś lat, gdy miałaś okazję pokazać talent wokalny szerszej publiczności? Pamiętasz te chwilę? Jakie uczucia Ci towarzyszyły?

Oczywiście, że pamiętam. Okazja, żeby spróbować sił na scenie, nadarzyła się szybko. Było to w Iłży, wciąż byłam 9-latką. Występ zapadł mi w pamięć z trzech powodów. Po pierwsze – to był mój debiut na tego typu festiwalu, po drugie – okropnie się stresowałam, a po trzecie – od razu udało mi się wywalczyć wyróżnienie. To mnie zmobilizowało do działania. Pokazało, że marzenia mają sens.

A teraz? Wciąż tak bardzo przeżywasz swoje występy?

Najbardziej przeżywa je moja mama, zdecydowanie. Jest moją niesamowitą podporą, a zarazem źródłem największego stresu. Potrafi „wydreptać” kilometry przed moim występem, no i tata też się denerwuje. Oboje bardzo mnie wspierają, z resztą cała rodzina zawsze trzyma za mnie kciuki, co jest budujące. Jeżeli komuś na czymś zależy, jeżeli wkłada się w coś całe serce, emocje zawsze się pojawią. Nauczyłam się trzymać nerwy na wodzy, a stres jest dla mnie mobilizujący. Do tego to olbrzymie wsparcie najbliższych. Trudno o lepsze warunki do rozwoju.

Lista Twoich sukcesów jest długa. Który z nich zajmuje szczególne miejsce w Twoim sercu?

Każdy jest dla mnie ważny, ale nie sposób nie wspominać pierwszej wygranej. To była Harcerska Wiosna Kulturalna w 2018 roku. Do tego w nagrodę miałam szansę wystąpić podczas Międzynarodowego Harcerskiego Festiwalu Młodzieży „Wiatraczek”. Okres oczekiwania na finał imprezy bardzo przeżywałam i jednocześnie nie mogłam się go doczekać.

Sprawiasz wrażenie osoby spokojnej, opanowanej, skromnej. Tymczasem na scenie epatujesz energią i pewnością siebie. To Twoje „drugie ja”? 

Bo taka jestem. Z jednej strony spokojna, ale scena i publiczność dodają mi skrzydeł. Mimo że wciąż towarzyszy mi stres, jednak on znika, gdy tylko zaśpiewam pierwsze dźwięki. Magia muzyki. Muszę przyznać, że obie Zosie są autentyczne, obie się uzupełniają. Obie Zosie lubię.

Zapewne kojarzysz takie osoby jak Viki Gabor czy Roksana Węgiel. Obie, mimo młodego wieku, robią zawrotne kariery muzyczne. Dla obu drzwi do sukcesu otwarły programy typu talent show. „The Voice of Poland Kids” cieszy się ogromną popularnością. Czy nie myślałaś, aby spróbować swoich sił w tej produkcji?

Nie jestem przekonana do takich programów. Nie czuję się gotowa na tzw. karierę. Znam też osoby, które wystąpiły przed kamerami tego show. Zatem mam wyobrażenie, jak to wygląda „od kuchni”. W tym wieku chyba bym tego nie udźwignęła.

Czego? Profesjonaliści, znani muzycy, kompozytorzy, duża scena, miliony przed telewizorami, potem autografy, wywiady… Kuszące, prawda?

Może kiedyś… Póki co cieszę się ze swoich „małych” sukcesów. Kariera może się skończyć dość szybko. Nie da się przewidzieć wszystkiego. Wiele talentów wokalnych gdzieś się zagubiło. Dla mnie ważna jest szkoła. Muzyka oczywiście też. Na razie staram się je ze sobą pogodzić. Muzykę z nauką i życiem prywatnym.

Obserwując Cię podczas uroczystości szkolnych, można odnieść wrażenie, że poradzisz sobie z każdym repertuarem. W czym jednak czujesz się najlepiej? Masz muzyczne autorytety?

To wszystko zmienia się dynamicznie. Wciąż odkrywam coś nowego. Muszę jednak przyznać, że bliski mojemu sercu jest jazz, szczególnie ten w nowoczesnej, energicznej odsłonie.

Pasuje to do Ciebie. Masz jakiś pomysł na siebie? Pseudonim, repertuar…?

Nie, nie myślałam o tym. Staram się twardo stąpać po ziemi, nie bujać w obłokach. Nie wyobrażać sobie tego, co by było, gdyby… Cieszy mnie, że zostałam zauważona. Niebawem czeka mnie profesjonalne nagranie w studiu United Records. W wielu konkursach wokalnych wymagana jest taka próbka talentu. Być może da mi to nowe możliwości.

„Śpiewać każdy może…” – mówi znany utwór wykonywany niegdyś przez Jerzego Stuhra. Coś w tym jest, bo dziś piosenki, a nawet płyty nagrywają aktorzy czy sportowcy. Jak się przebić w tak gęstym tłumie chętnych na zrobienie kariery?

Trzeba być pewnym siebie i konsekwentnym. To przede wszystkim. Trzeba się też czymś wyróżniać. Być oryginalnym. Zastanawiam się tylko, czy wśród tylu oryginałów w show biznesie, wyróżniająca nie jest normalność i skromność. Taki paradoks.

„Kiedyś trzeba było umieć śpiewać” – to z kolei słowa znanego dziennikarza muzycznego Marka Sierockiego. Ciąg dalszy brzmi: „Teraz to internet kreuje gwiazdy”. Zgadzasz się z tym?

Tak. Z tego co słyszałam, kiedyś liczył się w pierwszej kolejności wokal, prawdziwy, interesujący, szczery. Teraz jest z tym różnie. Wiele programów komputerowych pozwala zamaskować pewne niedoskonałości. Internet daje z pewnością pokaźny wachlarz możliwości autopromocji. Ja może jestem staromodna w tym zakresie, ale wierzę, że prawdziwy talent się zawsze obroni.

Sukcesy sukcesami, ale czy nigdy nie doświadczyłaś porażki, zawodu? Jeśli tak, to jak sobie z tym radzisz?

Oczywiście, że porażki się zdarzają. Czasem powodem tego jest niedyspozycja, czasem zły dzień, a czasem ktoś po prostu jest lepszy. Najczęściej jest to na konkursach czy festiwalach. Wówczas przychodzą mi takie myśli, że może nie jestem aż taka dobra. Kiedy po takich występach wracam do domu, do swojego pokoju i widzę wszystkie statuetki i dyplomy, to mówię sobie: „Zośka chyba nie jest aż tak źle”. Wtedy ze zdwojoną siłą biorę się do roboty.

Zosiu, jeśli nie muzyka, to co? Masz jakąś alternatywę?

Chce się uczyć, chcę być wszechstronna. Muszę jednak przyznać, że nie wiem, jaką drogę obrać. Wciąż zastanawiam się, do której szkoły ponadpodstawowej pójść, na jaki profil.

Może muzycznej?

Bardzo chciałabym nauczyć się grać na skrzypcach.

A więc jednak muzyka.

Chyba nie ma wyjścia.

O czym marzysz? Czego mogę Ci życzyć?

Moim marzeniem jest polecieć do Stanów Zjednoczonych, zwiedzić ten kraj, biegle znać język angielski.

A może tournee po USA?

Może…

Zatem życzę Ci tego. Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Łukasz Wilczkowski

Galeria

GminaGmina Daleszyce
MiejscowośćSuków

Aktualności

Polecamy