3.5 C
Kielce
piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaAktualnościLudzie z pasją – hodowca drobiu ozdobnego

Ludzie z pasją – hodowca drobiu ozdobnego

Bartosz Kruk - radny Miasta i Gminy Morawica

Zobacz

Wiktor Tarłowski, młody hodowca drobiu ozdobnego jest bohaterem pierwszego odcinka nowo powstałego cyklu prezentacji sylwetek osób z pasją mieszkających na terenie gminy Daleszyce.

Jak podkreślił burmistrz Miasta i Gminy Daleszyce Dariusz Meresiński, każda pasja wiąże się z ciężką pracą, często wyrzeczeniami i ogromnym poświęceniem. – Warto pokazywać ludzi z pasją, ponieważ ich zaangażowanie w to czym się zajmują budzi podziw i robi wielkie wrażenie. Dlatego zapraszamy osoby zamieszkujące tereny gminy Daleszyce do zgłaszania się do nas i opowiedzenia nam swojej historii. Chcemy poznać wyniki ich ciężkiej pracy i poświęcenia i mówić o nich regularnie – informuje burmistrz Dariusz Meresiński.

Miłość do kur możliwa? Jak najbardziej!

Wiktor Tarłowski, uczeń IV Liceum Ogólnokształcącego w Kielcach, wielki pasjonat drobiu ozdobnego, opowiedział o arkanach swojego hobby. Jak sam wspomina, przygoda z drobiem ozdobnym zaczęła się 9 lat temu, kiedy dziadek po raz pierwszy zabrał go na giełdę drobiu oraz gołębi. – Tam zakupiłem swoje pierwsze kury oraz bażanty i tak to się potoczyło. Obecnie posiadam około 30 ptaków. Były momenty, kiedy miałem ich 90, ale musiałem hodowlę zmniejszyć. Hodowla kur ozdobnych jest pewnego rodzaju wyzwaniem, ponieważ jest wiele niuansów, które decydują o sukcesie. Moje kury zdobyły już wiele wyróżnień i pucharów, ale nie to jest dla mnie najważniejsze. Cieszę się, że mogę robić to, co kocham, a nagrody są tylko małym dodatkiem – podkreśla Wiktor Tarłowski. Jak poinformował młody hodowca, ma kilka swoich ulubionych kur. Niektóre z nich mają nawet swoje imiona.

Kury modelkami? I to jakimi!

Wiktor Tarłowski przez wiele lat hodował różne rasy kur i poszukiwał tej jedynej, na której będzie mógł się skupić. – Postawiłem na czubatki polskie, nasze polskie kury. Posiadam odmianę brodatą trójbarwną, czarno-złoto-łuskowaną, czarno-srebrno-łuskowaną i wielbłądzią, oraz czubatkę bezbrodą w kolorze białym – mówi Wiktor Tarłowski.

Wiktor Tarłowski należy do Stowarzyszenia Hodowców Drobiu Rasowego Czubatka Polska. Bierze udział w licznych wystawach i pokazach. Jego kury odwiedziły nawet stolicę, gdzie w roli modelek wzięły udział w sesji zdjęciowej. – Zaproszono mnie do Warszawy na sesję zdjęciową kur do firmy produkującej torebki. Projektantka zamarzyła sobie, aby jej torebki były zaprezentowane właśnie przez kury. W związku z tym odbyła się sesja w stolicy z ich udziałem i przyznam, że osoby pracujące przy przedsięwzięciu były zachwycone, ponieważ nie zdawały sobie sprawy z tego, że kury mogą być tak grzeczne, a do tego potrafią pozować. Sam byłem zaskoczony, bo kiedy zobaczyły aparat, stanęły jak modelki. To było bardzo ciekawe doświadczenie – mówi z uśmiechem Wiktor Tarłowski.

Kurzy tata? Wzorowy „rodzic”

Rozmnażanie czubatek polskich to nie taka prosta sprawa. – Ta rasa kur w znacznym stopniu zatraciła instynkt macierzyński. Nie siadają na jajka, nie chcą być matkami i w takim wypadku muszę te jaja inkubować, zapewnić odpowiednią temperaturę i wilgotność. Trzeba też obracać jaja, żeby, mówiąc potocznie, zarodki nie zapiekły się. Po 21 dniach z tych jaj wylęgają się kurczęta, które następnie sam muszę odchować. Jestem dla nich jak gdyby zastępczą matką – opowiada ze śmiechem młody hodowca. – Na szczęście pisklęta mają wrodzone instynkty i na przykład, kiedy wyjdą na dwór i zobaczą trawę, to zaczynają ją dzióbać, albo bez instruktarzu tarzają się w piachu i w ten sposób oczyszczają pióra z różnych zanieczyszczeń, pielęgnując swoją skórę – dodaje Wiktor Tarłowski.

Inkubacją jaj Wiktor zajmuje się już od 5 lat. – Wyhodowałem wiele młodych kur, które pojechały do innych hodowców, gdzie znalazły nowe domy. W ubiegłym roku było to 30 sztuk. Jest to optymalny wynik, chociaż wiem, że są hodowcy, którzy lęgną po 300- 400 sztuk. Jest to jednak nie łatwa sprawa, bo trzeba stawić czoło różnym problemom. Małe kurczęta są bardzo podatne na zakażenia. Trzeba też wiedzieć jak je karmić i czym, znać pasze i odpowiednie suplementy diety. Wszystko po to, aby zdrowo rosły – mówi Wiktor Tarłowski.

Dla zarobku? Nie, dla pasji…

Jak podkreśla młody hodowca, kwestia zarobku na hodowli kur ozdobnych jest bardzo niepewna. – Uważam, że w takim wymiarze, w jakim ja hoduję kury, nie da się na nich zarobić. Trzeba im zapewnić określone pasze, suplementy, które dużo kosztują, rzeczy do hodowli, jak poidła czy karmidła, leki. W takim wymiarze można wyjść na zero, ale raczej nie na plus – informuje Wiktor Tarłowski.

Zapytany o rady dla początkujących hodowców mówi, że trzeba szukać informacji na temat hodowli danych ras i dużo czytać. – Nie można kupować ras na chybił trafił, bo chociaż to nadal zwykła kura, każda odmiana ma swoje wymagania. Kury, które ja hoduję, mają szereg wymagań, jak chociażby ze względu na czub, który ogranicza filtrację powietrza. Z tego względu czubatki muszą mieć zawsze bardzo dobrze wysprzątane kurniki, nie może być żadnej pleśni. Trzeba też zapoznać się z tematyką dotyczącą chorób, na które kury mogą zapadać, żeby wiedzieć jak im zapobiegać, ewentualnie jak je leczyć. Początkującym hodowcom polecam proste w obsłudze rasy, np. zielononóżka polska, które są równie piękne, jak czubatki, a mniej wymagające – mówi hodowca.

Matura i studia weterynaryjne

W tym roku Wiktor Tarłowski będzie zdawał najważniejszy egzamin w życiu, egzamin dojrzałości. Po nim planuje podjąć studia weterynaryjne. – Chciałbym uczyć się czegoś pokrewnego do mojej pasji, stąd wybór padł na studia weterynaryjne. Interesuje mnie specjalizacja chorób drobiu oraz ptaków ozdobnych. Jeśli wyjadę na studia, to hodowla zostanie na miejscu i tu liczę na moich dziadków, którzy mam nadzieję, pomogą mi i również zaangażują się w moją pasję – mówi Wiktor i dodaje – Ta pasja daje mi dużą satysfakcję. Jest to pewnego rodzaju praca, bo trzeba przecież regularnie sprzątać, karmić i poić ptaki. Ale jak już wszystko porobię, lubię siadać i wsłuchiwać się w ich śpiew. Nie ma dla mnie lepszej chwili relaksu – podsumowuje.

Agnieszka Olech

Aktualności

Polecamy