3.5 C
Kielce
wtorek, 5 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościKlub Karate Morawica i Piekoszów jeździ z pomocą bezpośrednio do Ukrainy. Nieustannie potrzeba...

Klub Karate Morawica i Piekoszów jeździ z pomocą bezpośrednio do Ukrainy. Nieustannie potrzeba tam wielu rzeczy

Zobacz

Wojskowe ubrania, buty, ocieplacze, ochraniacze na łokcie i kolana, powerbanki, akumulatory, czy zebrane przez kieleckich lekarzy potrzebne medykamenty na oddział operacyjny do szpitala we Lwowie, a także żywność długoterminowa, środki higieny i wiele innych. Klub Karate Morawica i Piekoszów systematycznie zawozi do Ukrainy wszelkie niezbędne rzeczy. Dzięki sprawdzonym kontaktom trafiają one do konkretnych osób. Zbiórki nadal trwają, a pomóc wciąż może każdy.

Ukraina walczy nie tylko o swoją wolność i pokój
– To jest pomoc celowana. Wiemy co jest im potrzebne i wieziemy to do konkretnych osób. Po stronie ukraińskiej konwojują nas żołnierze obrony terytorialnej. Jeździmy tam, bo chcemy, aby wiedzieli, że nie są sami. Wielu ukraińskich karateków, naszych przyjaciół z maty, z którymi wielokrotnie też trenowaliśmy, wcielono do armii. Zamienili kimona na mundury, a my czujemy się w obowiązku im pomóc. Im i innym, którzy walczą o wolność nie tylko Ukrainy, ale też o naszą wolność – mówi trener Klubu Karate Morawica, Andrzej Horna, który z pomocą do Ukrainy jeździ osobiście. Razem z nim do wypełnionego po brzegi klubowego samochodu z przyczepką wsiadają inni karatecy, wśród nich Daniel Adamiec i Tomasz Kasperek. Czy czują strach, kiedy przekraczają granicę? –  Jak się wszyscy będą bać, to oni zostaną tam sami. Pewnie, zawsze można powiedzieć, że to nie nasza wojna, ale tam przecież giną niewinne dzieci, kobiety. Nie potrafię przejść obok tego obojętnie. Zawsze jest niepewność, ale nie możemy inaczej postąpić. Tam jest potrzebne dosłownie wszystko – podkreśla trener Andrzej Horna.

Członkowie KKM pomagają jak mogą
Już w pierwszych dniach od wybuchu wojny niezwłocznie zaczął organizować zbiórki. – Zadzwoniłem do naszych przyjaciół karateków z pytaniem co im potrzeba. Pierwszy transport pojechał ze zbiórki przeprowadzonej w Klubie Karate Morawica i Piekoszów. Dzięki ogromnym sercom naszych młodych karateków i ich rodziców udało nam się zebrać i zakupić to, co najbardziej potrzebne. Zawieźliśmy wszystko do rąk własnych konkretnych osób. Nie chcemy zostawiać tego wszystkiego na granicy. To konkretna pomoc dla konkretnych osób – tłumaczy Andrzej Horna, który mocno zabiegał też o wsparcie walczącej Ukrainy u przedsiębiorców.
W pomoc mocno włączyli się przedsiębiorcy
Cały trud opłacił się, a firmy stanęły na wysokości zadania. – Firma PERFECTUS zakupiła 50 sztuk powerbanków i dwa kartony żywności. Ładowaliśmy te powerbanki gdzie się tylko dało. Firma ZK Motors serwis i salon BMW Pan Borys Strójwąs koordynował całość. Tam nawet sprzedawali złom, a za zebrane środki również kupowali powerbanki, koce, śpiwory. Firma ARGOS przekazała dwa tysiące złotych na paliwo do busa. Ostrołęcki Klub Karate MKKK również przekazał dwa tysiące złotych na paliwo i żywność dla Ukrainy. Firma Kolporter i prezes Mirosław Sroka wskazał Ośrodek Szkoleniowo – Wypoczynkowy w Smardzewicach, oferując zakwaterowanie i pełne wyżywienie, jako miejsce dla uciekających z Ukrainy. Firma VIVE przekazała nam niezliczoną ilość mundurów, zarówno tych używanych, jak i nowych. Pierwszym razem dostaliśmy sześć ciężkich worków, kolejnym razem było ich już jedenaście. Poza mundurami w środku były też wojskowe kurtki, koszule, ocieplacze, buty. Bus był wypełniony po brzegi. Dodatkowo za zebrane środki sami kupiliśmy mundury, bluzy i wszystko co trzeba. Kiedy właściciel sklepu militarnego dowiedział się dla kogo to kupujemy dał nam dużą zniżkę i sam dorzucił wiele rzeczy, w tym także buty. Za każdym razem spotykamy się z dużą serdecznością – mówi Andrzej Horna. – Ostatnio wieźliśmy te mundury i sprzęt militarny do Jaworowa, do żołnierza, który walczył kiedyś w Kuwejcie. Powiedział nam, że do kraju wraca wielu ukraińców, którzy chcą walczyć, ale nie ma ich w co ubrać. Często szli w swoich ubraniach. Poza mundurami bardzo potrzebują nakolanników, bo na froncie często muszą chodzić na kolanach czy łokciach. Zawozimy im co możemy. Wiemy też, że wszystko co zawozimy trafia pod właściwy adres, również na pola walki. Tak było chociażby w przypadku akumulatorów, które zawieźliśmy do Jaworowa, a w efekcie końcowym dotarły one na obrzeża Kijowa. Córki kolega prosił o nie. Tam nie mają nawet na czym zagotować wody. Dotarło wszystko tam, gdzie miało dotrzeć. Na tym bardzo nam zależy – mówi Andrzej Horna.

Dary medyczne karatecy zawieźli nawet do szpitala we Lwowie
Poza podstawowymi produktami spożywczymi z długą datą ważności, środkami higienicznymi i militariami, przedstawiciele KKM zawieźli już także mnóstwo środków medycznych. – Dyrektor Pałacyku Zielińskiego Jarosław Bukowski przekazał nam dużo kartonów wypełnionych środkami medycznymi. Do tego zawieźliśmy prosto do szpitala we Lwowie wiele  potrzebnych środków medycznych na oddział operacyjny. To były dary przekazane przez kieleckich chirurgów. Dostarczone zostały do rąk profesora chirurgii tamtejszego szpitala. Tam też potrzebują dosłownie wszystkiego, wenflonów, kroplówek, nici chirurgicznych, opatrunków i leków. Środki medyczne przekazał też Urząd Miasta w Rzeszowie. Wszystkie militarne dary zawozimy do naszego sprawdzonego punktu w Jaworowie, a pomoc medyczną do szpitala we Lwowie, który wskazali nasi lekarze. Wszyscy stają na wysokości zadania i mocno angażują się w pomoc. Musimy pamiętać, że ta pomoc potrzebna będzie długofalowo. My oczywiście nadal zbieramy potrzebne rzeczy. Można się do nas zgłaszać. Jeździmy z tym wszystkim do Ukrainy wtedy, kiedy mamy uzbieraną wystarczającą ilość darów. Wracając zabieramy uchodźców i przywozimy ich tutaj zupełnie bezpłatnie. Głównie to oczywiście kobiety z dziećmi. Przywieźliśmy już około trzydziestu osób. Wszystkim organizujemy dom nie tylko w naszym regionie, ale też w innych częściach Polski. Zgłaszają się do nas przyjaciele i oferują zakwaterowanie. Z tego miejsca pragnę wszystkim im podziękować. Podziękowania kieruję też do wszystkich darczyńców, dzięki którym do tej pory zawieźliśmy dary już na ponad trzysta tysięcy złotych. Proszę, abyśmy nie ustawali w pomaganiu. Nie można przecież zostawić ludzi w potrzebie – apeluje Andrzej Horna, a darczyńców prosi o kontakt pod nr tel. 510 030 078.

Agnieszka Olech

Galeria

Aktualności

Pijany na podwójnym zakazie przewoził poszukiwanego kolegę

Funkcjonariusze z Komisariatu Policji w Radoszycach, zatrzymali do kontroli kierującego audi, który jak się krótko później okazało, był...

Polecamy