Jedna z najbardziej oryginalnych świętokrzyskich kapliczek – wykonana w naturalnym pęknięciu skalnym – mieści się w rozległych lasach kieleckich. Znajduje się w gminie Strawczyn, na Perzowej Górze, która wznosi się na wysokość 395 m w Pasmie Oblęgorskim Gór Świętokrzyskich
Łatwo tu trafić, bo kapliczka położona jest przy oznakowanym na czerwono, głównym szlaku turystycznym Gór Świętokrzyskich, noszącym imię Edmunda Massalskiego. Okolica jest niezwykle malownicza, gdyż porośnięte dorodnymi drzewami strome stoki wzniesień usiane są licznymi wychodniami skalnymi i głazami. Największą uwagę przyciągają skałki z czerwonego piaskowca triasowego, uznane w 1952 roku za pomnik przyrody nieożywionej (w 1995 ochronę rozszerzono, tworząc krajobrazowy rezerwat przyrody „Perzowa Góra” o powierzchni ok. 33 ha).
Skałki te ciągną się na długości około 200 m i dzielą na trzy części. W stronie południowej znajdują się luźne bloki i monolity o wysokości do 3 m. Taką samą wysokość mają wychodnie w części północnej, gdzie tworzą różnorodne formy skalne. Dwukrotnie większą wysokość osiąga część centralna, którą stanowią progi skalne. Dominuje tu wychodnia w formie stołu o wymiarach: 10 m długości, 8 m szerokości i 6 m wysokości. We wschodniej części tego bloku powstało pęknięcie, które wykorzystano do urządzenia kapliczki.
Nastrojowość tego miejsca i wielkie rozmiary wychodni sprawiły, że skałki uznano za wytwór powstały w sposób cudowny. Na temat ich genezy od dawna przekazywana jest ciekawa opowieść. W okolicy miał żyć pastuch krów o imieniu Perz. Pewnego razu, gdy wypasał bydło na górze, która obecnie nazwana jest jego imieniem, ukazała mu się biała postać Pani. Wręczając mu klucz, powiedziała, aby nie lękał się niczego, co za chwilę nastąpi. Jeśli będzie cierpliwie czekał, to kluczem otworzy klasztor, który tu powstanie i sam zostanie jego przełożonym. Gdy Pani zniknęła, wśród grzmotów i łoskotów zaczęły wyłaniać się mury potężnej budowli. Wraz z nimi pojawiły się jednak przerażające węże i groźne, fantastyczne stwory. Otoczyły Perza, który wystraszył się i czym prędzej uciekł do wsi, po drodze wyrzucając klucz. Mury powstającego klasztoru rozpadły się i pozostały po nich jedynie trwające do dzisiaj skałki.
A Rozalia? Według przekazów, kapliczka pod tym wezwaniem powstała na Perzowej Górze już w czasach króla Kazimierza Wielkiego. I rzeczywiście, kult tej świętej sięga właśnie średniowiecza. Wprawdzie nie wiemy o Rozalii zbyt wiele, ale dość powiedzieć, że podobno pochodziła ze znakomitego rodu sycylijskiego. Postanowiła jednak rozpocząć życie pustelnicze w górskiej jaskini koło Palermo, gdzie zmarła ok. 1160–1170 r. W XVII wieku miano odkryć jej zwłoki, które – przenoszone uroczyście do Palermo – zapobiegły panującej tam zarazie. Święta jest więc orędowniczką od epidemii, a jej atrybutami są: grota, trupia czaszka, będąca symbolem pokutników, i wieniec z róż, symbolizujący jej imię.
Trudno powiedzieć, czy kult św. Rozalii na Perzowej Górze trwa od średniowiecza. Bardziej możliwe, że kapliczkę wybudowano po XVII wieku, w czasie wielkich epidemii. A jeszcze bardziej prawdopodobne, że na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy w okolicy nasiliło się osadnictwo wskutek eksploatacji rud żelaza. W piecach hutniczych potrzebne były ogniotrwałe wykładziny, do których wykorzystywano czerwony piaskowiec triasowy. Taki sam, jaki zalega na Perzowej Górze. Możliwe zatem, że odkrycia groty dokonano podczas poszukiwań kamienia. Były to również czasy bezradności w obliczu szerzących się chorób zakaźnych. Niewykluczone, iż chcąc ustrzec się przed zarazą lub w podzięce za to, że jakaś zaraza ominęła okolicę, mieszkańcy postanowili odwołać się do wstawiennictwa odpowiedniej patronki. Uczynili to w miejscu, które nadal urzeka tajemniczością, symbolizuje potęgę sił natury i skłania człowieka do pokory.
Do kapliczki prowadzą otwierane na zewnątrz, dwuskrzydłowe drzwi drewniane. Otacza je ażurowa, drewniana konstrukcja, która całkowicie zamyka otwór groty, a jednocześnie rozświetla wnętrze. W kilku miejscach jaskinia została ulepszona przez budowniczych, którzy wyrównali krawędzie i wymurowali ścianki.
Kapliczka powstała mniej więcej na planie kwadratu, ale o tym, że jesteśmy w jaskini, nie pozwala zapomnieć niepokojąco pochylony strop. Na ścianie po prawej stronie umieszczono wielki różaniec. Na wprost wejścia i po lewej stronie znajdują się dwa ołtarze, wymurowane z białych cegieł. W tym na tylnej ścianie umieszczono i specjalnie zabezpieczono obraz św. Rozalii, namalowany przez artystkę ludową Bożenę Charaziak. To zapewne tego ołtarza dotyczą przekazy, że kilkakrotnie zabierany przez proboszcza ze Strawczyna, w cudowny sposób znikał nocą z tamtejszego kościoła i wracał do kapliczki. A może chodziło o drugi ołtarz, z czerwonymi kolumnami, między którymi znajduje się wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej?
W kapliczce umieszczono jeszcze wiele innych wizerunków świętych, obrazków i figurek religijnych. W rogu znajduje się stolik, a na nim kartki z modlitwami i legendą o pasterzu Perzu. Widać, że ktoś tu stale zagląda, sprząta i opiekuje się kapliczką, choć nabożeństwa odprawiane są najczęściej tylko dwa razy w roku, w tym 4 września, czyli w dniu patronki.
Cezary Jastrzębski