3.5 C
Kielce
środa, 17 września, 2025
Strona głównaAktualnościDobre płoty tworzą dobrych sąsiadów – w Brzezinach stoi niesamowity płot. Zamiast...

Dobre płoty tworzą dobrych sąsiadów – w Brzezinach stoi niesamowity płot. Zamiast sztachet ma narty!

Zobacz

Niejednokrotnie obserwując ten – jakby nie było – specyficzny rodzaj architektury – zastanawiam się, „co autor miał na myśli”? Już dawno nic ciekawego nie przykuło mojej uwagi do chwili, gdy pośród drzew, uderzył mnie ciąg kolorowych sztachet, które z bliska okazały się być… nartami!

Płot, ogrodzenie – prawie każdy mógłby powiedzieć co nieco na ten temat. Wystarczy przejechać przez dzisiejszą, nowoczesną wieś, a ich bogactwo i różnorodność niejednokrotnie przyprawia o zawrót głowy. Kamienne, ciosane z wielkich kawałków, układane niby niedbale, a tak naprawdę dopasowywane z największą starannością, klinkierowe, kute w najróżniejsze wzory, murowane, poprzeczne, prążkowane, drewniane, ale z dokładnie wymierzonych desek, wyszukiwanych i dobieranych tygodniami, panelowe czy żywopłoty – wyborów tyle, ile klientów i gustów. Rzadkością są już – stanowiące jeszcze kilkadziesiąt lat temu większość – chylące się często ze starości, typowe, drewniane płoty kojarzone z prawdziwą wsią.

Tradycja płotu sięga XIV wieku i choć pierwotnie były one plecione z chrustu, to od zarania dziejów ich funkcja pozostała bez zmian – mają wyznaczać granicę. Dają nam poczucie bezpieczeństwa, informują, gdzie zaczyna się teren, na który nie możemy bezkarnie wejść, w wielu przypadkach są wyznacznikiem statusu społecznego, okazją do pokazania innym, jakie to „piękne mam ogrodzenie”, a nierzadko przyczyną sporów.

Niejednokrotnie obserwując ten – jakby nie było – specyficzny rodzaj architektury – zastanawiam się, „co autor miał na myśli”? Już dawno nic ciekawego nie przykuło mojej uwagi do chwili, gdy pośród drzew, uderzył mnie ciąg kolorowych sztachet, które z bliska okazały się być… nartami!

Ich właściciel – pan Florian Fabryc, kielczanin mieszkający w Brzezinach, miłośnik i instruktor narciarstwa – opowiedział historię oryginalnego płotu.

Skąd zaczerpnął pomysł na takie właśnie ogrodzenie? – Z konieczności i z ….lenistwa – przyznaje z uśmiechem Florian Fabryc. Jak podkreśla, żywotność pierwszego, zrobionego z tartaku skończyła się po około siedmiu latach i trzeba było dokonać wymiany, a ponieważ ochoty na ciągłe remonty czy konserwacje nie było, szukał długotrwałego rozwiązania.

Nieoczekiwanie pomogła mu… praca. Nastąpiła zmiana obowiązujących w sporcie nart – pojawił się problem, co zrobić z tymi starymi, ciągle w dobrym stanie. Wykonane solidnie z trwałych, odpornych materiałów, oryginalne, mające kształt…sztachet – no właśnie!!

Zaczęło się od bramy. Zbieranie materiału trochę trwało, dopóki pierwsi goście podczas przyjacielskiego spotkania w maju nie zobaczyli efektu. Wtedy ruszyła lawina. Narty przynosili byli uczniowie, ludzie, którzy skądś dowiedzieli się o nietypowym projekcie, znajomi. – Tak powstało pięć przęseł, a każde miało około czterdzieści sztuk nart. Niektóre mają po kilkadziesiąt lat. Te wyjątkowe, najstarsze, z lat 60-tych, pieczołowicie chronione, mają być w kolekcji, którą chciałbym w przyszłości udostępnić do zwiedzania – zdradza Florian Fabryc.

Największy jednak sentyment ma do nart firmy Blizzard Thermo, z którymi wiąże się nietypowa historia dotycząca lat 70-tych. – Wówczas, po mozolnych staraniach, uzyskałem paszport i z kolegą wyjechałem do Austrii, gdzie miałem niebywałą okazję zwiedzić fabrykę produkującą właśnie ten rodzaj nart. W trakcie ciepłego przyjęcia, zobaczyłem cały cykl produkcyjny, dowiedziałem się istotnych rzeczy, a na koniec zostałem posiadaczem pary jednych z najlepszych nart – opowiada pan Florian.

Okazja do ich wypróbowania nadarzyła się niedługo potem. – Wiosną, na Kasprowym Wierchu, odbywały się zawody, w których udział mogli wziąć nie tylko zawodowcy. Wśród uczestników były słynne narciarki, jak Dorota i Małgorzata Tlałka. Po wjeździe na miejsce zauważyłem, że narty Blizzard Thermo mają tylko cztery osoby, w tym siostry – bliźniaczki, ich trener i ja. Tamto zdarzenie zaprocentowało przyjaźnią, która trwa do dziś – mówi Florian Fabryc.

A płot? Każda narta to inne wspomnienie, historia pisana ludźmi. I takie właśnie pan Florian lubi najbardziej. – Takie, które mają duszę, przy których chce się zamieszkać, bo przecież dobre płoty tworzą dobrych sąsiadów – podkreśla Florian Fabryc.

Aneta Zelis

Galeria

Aktualności

Padli ofiarą oszustwa „na pracownika banku”

Oszuści dzwoniąc do potencjalnych ofiar, często podają się za osobę reprezentującą bank, wyłudzają dane wrażliwe bądź nakłaniają do wykonania...

Polecamy