3.5 C
Kielce
czwartek, 2 października, 2025
Strona głównaAktualnościNauki pobierał u samego Marco Pierre White’a. Nagradzał go Kurt Scheller – wywiad...

Nauki pobierał u samego Marco Pierre White’a. Nagradzał go Kurt Scheller – wywiad z Patrykiem Kwiecińskim

Zobacz

- img_5689.jpeg

Choć urodził się w Kielcach, a doświadczenie zdobywał w Dublinie, Warszawie i wielu prestiżowych restauracjach, dziś swoje umiejętności rozwija w Chęcinach, w Zajeździe Pod Srebrną Górą. To właśnie tu łączy tradycję z nowoczesnością, inspiracje z całego świata z rodzinnym ciepłem i lokalnym charakterem. W rozmowie opowiada o swojej drodze do zawodu kucharza, inspiracjach, kulinarnych przygodach i planach, które sięgają aż… Hollywood. Zachęcamy do lektury wywiadu z człowiekiem, który udowadnia, że kuchnia to nie tylko praca, ale przede wszystkim życiowa pasja.

Gmina Chęciny to miejsce o wyjątkowych walorach turystycznych, a z turystyką nierozerwalnie łączy się baza gastronomiczna, której ważnym elementem są tacy pasjonaci kuchni, jak nasz rozmówca.

– Jakby Pan mógł opowiedzieć kilka słów o sobie. Gdzie się Pan urodził? Czy od dziecka chciał Pan zostać kucharzem?

– Urodziłem się w Kielcach. W przyszłym roku skończę 40 lat. Od dziecka chciałem być kucharzem, nie ukrywam tego faktu. Już za czasów dzieciństwa zbierałem oszczędności, aby później móc wyjechać  za granicę. Uczęszczałem do Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego w Kielcach, później wyjechałem na studia do Wrocławia, a następnie do Dublina. Tam byłem przez wiele lat. Później kilka lat spędziłem w Warszawie, aż wróciłem do Kielc, gdzie otworzyłem firmę cateringową, współpracując także z różnymi lokalami gastronomicznymi w województwie świętokrzyskim.

– Czy w Irlandii pracował Pan już jako kucharz?

– Tak. W ogóle w gastronomii pracuję już 21 lat. W Dublinie początkowo pracowałem, jako pomocnik kucharza, gdyż tam jest duża hierarchia, jeśli chodzi o kategoryzację zawodu. Po miesiącu pracy awansowałem na stanowisko junior sous-chefa, czyli na młodszego zastępcę szefa kuchni, także szybko (uśmiech).

– Czy wiele się tam Pan nauczył?

– Zdecydowanie. Za granicą inspiracje były ogromne, ponieważ w tamtych czasach, w Polsce, nie mieliśmy takich sprzętów, technik, jakich już tam używali. Także przyznam szczerze, że na początku nie wiedziałem, jak używać niektórych sprzętów. Przez miesiąc musiałem to nadrobić, żeby później robić to, jak najlepiej, gdyż później już sam stawałem na zmianie i prowadziłem tzw. serwis.

– Następnie zdecydował się Pan wrócić do Polski.

– Zawsze chciałem wrócić, bo jak to mówię, jestem takim regionalnym patriotą. Tam, w Irlandii, chodziło po prostu o przeżycie jakiejś fajnej zabawy, zdobycie cennego doświadczenia. Akurat do Warszawy musiałem pojechać, gdyż koledzy po fachu potrzebowali pomocy. Wykorzystali fakt, że wróciłem z nowym doświadczeniem i z nowymi prądami w głowie. Prowadziłem tam jedną restaurację, jako szef kuchni, którym w sumie byłem przez 11 lat. Kiedy już wróciłem do Kielc, tak jak wspomniałem, otworzyłem firmę cateringową, mobilną oraz drugą firmę zajmującą się obsługą imprez okolicznościowych.

– Jak więc trafił Pan tu, do Chęcin?

– Nawiązuję współpracę z różnymi lokalami w regionie, gdyż ogólnie w całym kraju jest deficyt kucharzy.  Akurat tak się trafiło, że do Chęcin z  Kielc mam blisko.

– Czy wprowadził Pan już jakieś innowacje, zmiany w lokalu?

– Jeszcze nie. Jeśli już będziemy starali się coś zmienić, to na pewno wspólnie z ludźmi, którzy tutaj pracują. Zajazd Pod Srebrną Górą w Chęcinach to urokliwe miejsce ze świetną tradycją, w doskonałej lokalizacji. Pierwsze wzmianki o zajeździe w księdze wieczystej pojawią się w 1806 roku. Gościło tu wiele znanych osób takich jak m.in. Jerzy Hoffman, czy Magdalena Zawadzka. Na pewno zmienimy ofertę, jeśli chodzi o imprezy okolicznościowe, gdyż to właśnie ich jest tu najwięcej. Udoskonalimy również ofertę jeśli chodzi o catering, bo tego też jest bardzo dużo. A jeśli chodzi o samą restaurację, czas pokaże.

– Skąd Pan czerpie inspiracje? Czy ma Pan jakieś kulinarne autorytety?

– Jak byłem mały uwielbiałem oglądać Marco Pierre White’a – nauczyciela Gordona Ramsaya, czy Hestona Blumenthal’a. To dzięki niemu oni są tak popularni, tylko mało ludzi o tym teraz pamięta, niestety. U samego Marco odbywałem tygodniowy staż, nawet mam jego autograf, także to też jest fajne. W czasach pandemii dostałem propozycję bycia tam szefem kuchni, ale rodził mi się syn, więc logiczne jest, że wybrałem rodzinę. Inspiracje czerpie też ze swoich kolegów z branży, czy nawet tutaj z załogi w Chęcinach, która jest świetna. Jednak największą inspiracją są moje dzieci i żona, jeśli chodzi o prace i rozwój gastronomii w moim życiu.

– Czy ma Pan swoją ulubioną kuchnię, jeśli chodzi o gotowanie?

– Nie. Jakbyśmy, jako kucharze mieli trzymać się jednego przepisu to by to nie szło do przodu. Miksuje różne kuchnie świata, byleby to było smaczne i dobre. Uważam, że nasza kuchnia polska powinna być bardziej eksponowana i szerzona w świecie. Mogę powiedzieć, że też jakieś kroki poczyniłem w tym kierunku. Mój catering będzie już niedługo w Hollywood, można powiedzieć „prezentem” dla reżysera takich filmów, jak m.in. „Skok stulecia”, czy „Londyn w ogniu”. Czekam tylko na niezbędne pozwolenia z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Kto wie, jak ta współpraca się potoczy. Także trochę polskości tam poleci (uśmiech).

- img_5690.jpeg 

– Czy ma Pan jeszcze jakieś ciekawostki z Pana życia, którymi mógłby się Pan podzielić z czytelnikami?

– Gościłem w kilku telewizjach śniadaniowych. Jeśli chodzi o gotowanie na ekranie to traktuję to, jako formę przyjemnej zabawo-przygody. Startowałem w polskiej edycji konkursu Bocuse d’Or z chłopakami z Top Chefa. Brałem udział także w wielu innych konkursach. W jednym z nich tytułowany byłem przez Kurta Schellera. Odbywałem staż w dwóch gwiazdkowych restauracjach Michelin.

– Czy ma Pan jakieś rady dla przyszłych kucharzy?

– Praca kucharza nie jest prosta. Trzeba mieć w sobie dużo pokory. Nie wiem, czy mogę dać jakieś konkretne rady. Mnie na pewno wiele dało to, że jako młody chłopak oglądałem z babcią wszystkie możliwe programy kulinarne, z których dużo się uczyłem. Ten zawód już dawno został przedstawiony w formie pewnego rodzaju aktorstwa. To musi być też hobby, pasja, jednostajnie spójne, bo inaczej nic z tego nie będzie.

– Na koniec chciałabym zapytać, jakie jest Pana ulubione danie?

– Z zup to z pewnością zalewajka, już od małego, a z dań głównych kotlet mielony z buraczkami, lub z marchewką z groszkiem.

– Dziękuję za rozmowę.

GminaDublin
GminaGmina Chęciny
GminaKielce
GminaWarszawa
GminaWrocław
MiejscowośćChęciny
ŹRÓDŁOGmina i Miasto Checiny

Aktualności

Polecamy