3.5 C
Kielce
czwartek, 28 sierpnia, 2025
Strona głównaAktualnościOliwia Salwa – utalentowana mieszkanka Gminy Chęciny

Oliwia Salwa – utalentowana mieszkanka Gminy Chęciny

Zobacz

 - oliwia_salwa.jpg

Wywiad z siedemnastoletnią Oliwią Salwą, mieszkanką Tokarni, absolwentką Szkoły Podstawowej im. Janusza Korczaka w Tokarni, a obecnie uczennicą II Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Śniadeckiego w Kielcach. To niezwykle utalentowana, młoda osoba, która nie tylko zachwyca swoją skromnością, wrażliwością i dojrzałością, ale także imponuje naukowymi osiągnięciami. Jako laureatka Ogólnopolskiej Olimpiady Literatury i Języka Polskiego udowodniła, że miłość do słowa i literatury może stać się siłą napędową do rozwoju oraz inspiracji. Oliwia pasjonuje się także sztuką, rysowaniem i malowaniem. Ta rozmowa to okazja, by zajrzeć w głąb jej świata, w którym piękno języka ojczystego splata się z emocjami, a sztuka staje się drogowskazem codzienności. To również dowód na to, że pasja i pracowitość mogą przerodzić się w sukces, a zarazem zachęta dla innych młodych ludzi, by nie bali się marzyć i konsekwentnie podążali za swoimi ideałami.

– Na początek chciałabym, żebyś opowiedziała trochę o sobie. Skąd pochodzisz? Ile masz lat?

– Mieszkam w Tokarni. W tym roku skończyłam 17 lat. Interesuję się sztuką. Lubię malować, rysować i czytać książki. Moją wielką pasją jest także język polski i to właśnie z nim wiążę swoją przyszłość. Po wakacjach idę do czwartej klasy i czeka mnie matura.

– Jak wyglądało Twoje dzieciństwo?

– Jeśli chodzi o moje dzieciństwo to wspominam je bardzo dobrze. Dorastałam razem z moimi kuzynami i z siostrą, więc nie było żadnych problemów, było radośnie. W zasadzie od samego początku miałam szansę, żeby rozwijać się w tych kierunkach, które mnie interesują. Uczęszczałam do Szkoły Podstawowej im. Janusza Korczaka w Tokarni. To był dla mnie trochę gorszy okres pod względem osobistym, ale też czas, kiedy odkryłam, co tak naprawdę mnie interesuje i, w którą stronę chcę dalej się rozwijać. Cały czas miałam bardzo duże wsparcie ze strony rodziców, dziadków i mojej cioci, więc jakoś udało mi się to przejść. Od 5 klasy zaczęłam też malować, można powiedzieć, że tak „na poważnie”. Po szkole podstawowej podeszłam nawet do egzaminu i dostałam się do szkoły plastycznej z bardzo dobrym wynikiem, ale już wtedy czułam, że język polski to coś, z czym wiążę swoją przyszłość. Jest to w dużej mierze zasługa mojej Pani od języka polskiego – Pani Ilony Goldy, która przygotowywała mnie w tamtym czasie do konkursu kuratoryjnego z języka polskiego i  to właśnie jej bardzo dużo zawdzięczam. Zawsze lubiłam czytać, pisać, ale nie miałam takiego ogólnego pojęcia o języku. Nie wiedziałam, że to może być aż tak ciekawe. To ona była i dalej jest jednym z takich moich autorytetów.

- img-20250826-wa0004.jpg

Oliwia Salwa wraz z Panią Iloną Goldą po uzyskaniu tytułu laureata V Wojewódzkiego Konkursu Języka Polskiego. Kielce, 2022 rok

– Czyli można powiedzieć, że to Twoja polonistka wydobyła z Ciebie tę pasję do języka polskiego i naświetliła kierunek, którym chcesz podążać?

– Tak, zdecydowanie można tak powiedzieć. Kiedy już zostałam laureatem V Wojewódzkiego Konkursu Języka Polskiego, mogłam wybrać dowolną szkołę średnią. Zdecydowałam się na II Liceum Ogólnokształcące im. Jana Śniadeckiego w Kielcach. Wybór był nieprzypadkowy. To właśnie do „Śniadka” chodziła większość mojej rodziny i słyszałam o tej szkole same dobre opinie. Co więcej, odpowiadała mi jej lokalizacja, bo jednak znajduje się blisko dworca, co przy codziennym dojeżdżaniu z Tokarni jest istotne. Liceum jest już dla mnie osobiście dużo lepszym czasem. To tu nawiązałam cenne znajomości, mam świetną klasę, więc nie mogę narzekać. Wybór padł na profil humanistyczny, głównie ze względu na język polski, ale lubię też historię i wiedzę o społeczeństwie. W  roku szkolnym 2024/2025 zdecydowałam się także wziąć udział w olimpiadzie, która jest już trochę trudniejsza i trzeba się bardziej zaangażować.

– Jak pogodziłaś naukę w liceum z intensywnymi przygotowaniami do olimpiady?

– Na pewno pomaga mi to, że mam dobrą pamięć i łatwo jest mi się zmobilizować i skoncentrować. W tym roku przeczytałam bardzo dużo książek gdyż musiałam jakoś przerobić materiał z III i IV klasy do przodu. Co do podstawy programowej, to nie jest dla mnie aż takie ważne, żeby mieć  najlepsze oceny z przedmiotów, których nie rozszerzam, wiec właściwie skupiłam się na moich rozszerzeniach i przedmiotach maturalnych. Olimpiada była dla mnie priorytetem, bo to jednak ona daje mi 100% z matury i możliwość wybrania dowolnej uczelni. Było bardzo wiele rzeczy, których musiałam się nauczyć. Ćwiczyłam pisanie, gramatykę. Mogę stwierdzić, że lubię się uczyć, zwłaszcza rzeczy, które mnie naprawdę interesują, wiec nie miałam jakiegoś dużego problemu z tym, żeby poświęcić na to swój czas. Nie musiałam się zmuszać. Udało mi się pogodzić i naukę do olimpiady, i zaliczanie przedmiotów w szkole, jak również spotkania ze znajomymi, bo to też jest dla mnie bardzo istotne. Tutaj też pomagała mi moja polonistka z liceum Pani Aleksandra Czajkowska. W trakcie przygotowań wiele się nauczyłam.

– Czy mogłabyś przybliżyć, jak wyglądały poszczególne etapy olimpiady z języka polskiego?

– Pierwszy etap dotyczył napisania pracy pisemnej na ok. 15 stron, takiej dłuższej rozprawy. Wybrałam temat „Powroty mitu” i skupiłam się na postmodernistycznym, feministycznym retailingu tych właśnie opowieści. Do tej pracy przygotowywałam się, mam wrażenie, najdłużej, bo już w wakacje musiałam przeczytać wiele książek, jak również opracować plan i wizję rozprawy.  Ostatecznie byłam z niej bardzo zadowolona. Mimo, że poprawianie, pilnowanie interpunkcji, jak również spełnienie wszystkich wymagań było bardzo czasochłonne, to wyrobiłam się w terminie i udało mi się zakwalifikować do kolejnego etapu. On z kolei odbywał się już w Kielcach, nie tak, jak w przypadku pracy, którą pisałam w zaciszu swojego domu. Tutaj trzeba było napisać rozprawkę, może trochę trudniejszą niż typowa praca na rozszerzeniu na maturze. Pisałam na temat: „Motyw ojca w literaturze”. Tego samego dnia była także druga część etapu, która opierała się na teście z gramatyki. Był także egzamin ustny, którego obawiałam się najbardziej. Tu musiałam „bronić” swojej pracy z pierwszego etapu, więc opierało się to w zasadzie na tym, że musiałam wpisać moją rozprawę w szerszy kontekst historyczno-literacki. Dowiedziałam się chyba wszystkiego o mitach, musiałam trochę poczytać na temat neoklasycyzmu, czytać wiersze Herberta, przeczytałam też  „Mit Syzyfa” Alberta Camus. I to właściwie było to, co zapewniło mi dobry wynik, bo z tej części uzyskałam maksymalną liczbę punktów. Okazało się, że to mówienie wcale nie sprawia mi aż takiego problemu, jak sądziłam. Zwłaszcza, że opowiadałam o pracy, nad którą pracowałam jednak trzy miesiące. Udało mi się dostać do trzeciego etapu. On z kolei polegał na pisaniu rozprawki. Tu już pisaliśmy tylko w 15 osób i ta selekcja była największa. Temat pracy też mi podpasował, bo brzmiał mniej więcej tak: „Nie tylko piękna rzecz może być przedmiotem w sztuce”. Trzeba było się odnieść do tego cytatu, jeśli chodzi o literaturę i dzieła plastyczne. Później udało mi się przejść do ostatniego etapu w Warszawie. Tam trzeba było wybrać dwa tematy ustne. I tutaj znowu pojawiła się ta część ustna… Jednak już się jej tak nie obawiałam, bo wiedziałam mniej więcej, jak może wyglądać. Wybrałam sobie tematy o Wisławie Szymborskiej i o etyce w komunikacji językowej. Wydaję mi się, że to była najgorsza część z całej olimpiady, żeby się do niej dobrze przygotować, bo od ogłoszenia wyników były raptem niespełna dwa tygodnie. Musiałam w tym krótkim czasie przeczytać wiele książek i tekstów, z których większość była trudno dostępna, jedynie głównie w jakichś antykwariatach. Razem z mamą szukałyśmy tych książek. Kiedy już je znalazłyśmy, musiałam je przeczytać i poświęcić sporo czasu na opracowanie wszystkich zagadnień. Choć, podczas egzaminu, komisja nie zapytała mnie od razu o postać Szymborskiej, tylko o Herberta, to udało mi się odpowiedzieć na wszystkie pytania, gdyż nawiązywałam cały czas do Szymborskiej i wykorzystywałam wiedzę z poprzednich etapów. Po przejściu wszystkich etapów uzyskałam tytuł laureata.

– 30 maja 2025 roku, w Sali Lustrzanej Pałacu Staszica w Warszawie odbyła się uroczysta gala podsumowująca LV Ogólnopolską Olimpiadę Literatury i Języka Polskiego. Znalazłaś się wśród wyróżnionych. Jak wspominasz ten moment? Kto Ci towarzyszył?

– Pojechałam z moimi rodzicami i z siostrą. Na pewno czułam dumę, ale i pewnego rodzaju ulgę, bo to był jednak intensywny czas. Podczas gali było bardzo uroczyście. Miło było tak siedzieć w ścisłym gronie laureatów. Towarzyszyło mi takie wspaniałe uczucie, że te wszystkie miesiące pracy jednak się opłaciły, że to jest taka nagroda za trud nauki.

 - wywiadoliwiasalwa1.jpg

Oliwia Salwa, podczas uroczystej gali. Odebrała dyplom laureata z rąk wiceminister edukacji Katarzyny Lubnauer. Warszawa, 2025 rok

– Wiem także, że przygotowujesz się do olimpiady z wiedzy o sztuce.

– Tak. Zdecydowałam się na tę olimpiadę ze względu na to, że postanowiłam zdawać na maturze historię sztuki. Nie mam tego przedmiotu w szkole, wiec muszę trochę bazować na samodzielnym uczeniu się i na korepetycjach. Moja mama znalazła mi korepetytorkę, bo jednak  ktoś musi mnie poprowadzić, gdyż tego materiału jest bardzo dużo. Co prawda, w chwili obecnej, ta matura nie jest mi aż tak potrzebna, bo już mam zapewnione miejsce na uczelniach, ale to mnie fascynuje. Odkąd się tego uczę i mam szansę jeszcze bardziej zgłębiać te tematy, to jeszcze bardziej to polubiłam. Chcę poznać wszystkie te obrazy, tych wspaniałych artystów, chcę to dalej odkrywać. Pomysł z podejściem do olimpiady może być dla mnie dodatkową motywacją w nauce, gdyż jednak materiał wykracza poza poziom matury. Nie robię tego dla konkretnego wyniku, robię to dla siebie, bo mnie to fascynuje.

– Wspomniałaś, że malujesz „na poważnie” od piątej klasy szkoły podstawowej. To Twoja wielka pasja. Czy mogłabyś powiedzieć, czym jest dla Ciebie sztuka?

– W zasadzie od samego początku jest to dla mnie sposób na przetwarzanie pewnych emocji, często trudnych, na pewnego rodzaju odcięcie się od rzeczywistości. W zasadzie tak postrzegam sztukę, jako sposób na przedstawienie tego, co mamy w głowie. Czasami są takie rzeczy, których nie da się wyrazić słowami, nie da się ich sformułować, a można przedstawić je w inny, ciekawy  sposób. Bardzo doceniam, gdy malarze potrafią pokazać w swoich obrazach prawdziwe emocje. Dla przykładu, jestem wielką fanką twórczości włoskiej malarki Artemisi Gentileschi. Sam fakt, że na tamte czasy była kobietą i dodatkowo malowała już był niespotykany, gdyż kobiety nie mogły tego robić. Co więcej, jej życie nie było usłane różami. Miała trudne relacje z ojcem, który jej zazdrościł i uniemożliwiał kontynuowanie twórczości. W młodym wieku doświadczyła także wielkiej traumy, która odcisnęła na niej niewyobrażalne piętno. Jej przedstawienia Judyty zabijającej Holofernesa, czy Zuzanny i starców przemawiają emocjami. W przypadku tytułowej Judyty, bohaterka nie ma ładnego wyrazu twarzy, tylko taki, który oddaje prawdziwe emocje. Myślę, że to właśnie jest idealny przykład tego, jaką rolę może pełnić sztuka w przetwarzaniu emocji. I to jest taka moja definicja sztuki, jako sposobu radzenia sobie z emocjami, w którym trzeba być szczerym i autentycznym.

Poniżej przedstawiamy Państwu przykładowe prace Oliwii:

- img-20250826-wa0007.jpg- img-20250826-wa0008.jpg

- img-20250826-wa0009.jpg- img-20250826-wa0010.jpg

- img-20250826-wa0012.jpg- img-20250826-wa0023.jpg 

– Sztuka to Twoja wielka pasja. Jednak powróćmy jeszcze na chwilę do zamiłowania do języka polskiego, bo jak wspomniałaś, to z nim chcesz wiązać swoją przyszłość. Widzisz już siebie w jakimś konkretnym zawodzie?

– Wszyscy mi mówią, że zostanę nauczycielką w szkole (śmiech), ale właściwie nie przeszkadzałoby mi to. Bo tak, jak mówiłam, w moim życiu było wiele autorytetów. Jednym z nich, była i jest nadal moja Pani nauczycielka Ilona Golda. Bo to ona jednak wprowadziła mnie w ten świat. Gdybym to ja miała pełnić taką rolę w czyimś życiu, umożliwiać spełnianie marzeń i rozwijanie pasji to w ogóle by mi to nie przeszkadzało. Chcę pójść na polonistykę do Wrocławia. To takie miasto, które jest niezwykle bliskie mojemu sercu, gdyż to tam wychowywał się mój dziadek, a moja mama i ciocia tam studiowały. Wrocław bardzo mnie pociąga. Od małego tam jeżdżę, jestem z nim związana i bardzo mi się tam podoba. A co będę robiła po studiach? Czas pokaże.

– Czy jest coś, co jeszcze sprawia Ci przyjemność? Co lubisz robić w wolnych chwilach?

– Myślę, że to, co każdy. Lubię spotykać się z moimi znajomymi, rozmawiać z przyjaciółkami, chodzić na spacery, czy jeździć na rowerze. Lubię oczyścić umysł i zająć się czymś innym.

– Dziękuję za niezwykle interesującą rozmowę i życzę dalszych sukcesów!

– Bardzo dziękuję.

Aktualności

Pięciu nauczycieli z gminy Piekoszów z awansem zawodowym. Wręczono akty nadania stopnia nauczyciela mianowanego

W gminie Piekoszów odbyła się uroczystość, podczas której pięcioro pedagogów oficjalnie odebrało akty nadania stopnia nauczyciela mianowanego. Tym samym...

Polecamy