3.5 C
Kielce
poniedziałek, 31 marca, 2025
Strona głównaSportZdobyli Łysicę.... w spodenkach

Zdobyli Łysicę…. w spodenkach

Zobacz

I ruszyła lawina. Gdzie się nie obejrzymy morsowanie. Morsują celebryci, gwiazdy, zwykli ludzie, w rzece, jeziorze, morzu, stawie, w dzień i w nocy. Hartowanie, uodpornianie, fotografowanie. Chęć doświadczenia czegoś nowego, poczucia adrenaliny i… morsowanie górskie. Wędrówka w strojach zaprzeczających panującym dookoła warunkom – najlepiej kąpielowych, jak najbardziej skąpych, mocno odznaczających się na tle zasypanej śniegiem i zmarzniętej przyrody.

Nowość, która zaczęła opanowywać media, głównie dlatego, że zdarzył się nieszczęśliwy przypadek hipotermii u jednej z uczestniczek tego rodzaju morsowania. Posypały się reportaże, wywiady, porady, a przede wszystkim – komentarze, tak różne, jak wiele osób je wypowiadających.

I pewnie każdy ma trochę racji, ale kto tak naprawdę tego spróbował, doświadczył?

Jak to jest – postanowiła sprawdzić grupa osób – morsujących dotąd tradycyjnie, czyli w zbiornikach. Zaopatrzeni w ciepłe napoje, posiłki, odpowiedni sprzęt medyczny, bo zdrowy rozsądek jest najważniejszy, ruszyli w niedzielne południe, na dość lekką trasę – zdobywanie świętokrzyskiej Łysicy. Nie wiedzieli do końca na co się decydują , jak zareagują ich organizmy, jakie będą odczucia, ale adrenalina, ciekawość pchały do działania. Krótka rozgrzewka i… marsz przed siebie, szybkim, energicznym krokiem, bo instynkt podpowiadał, że tak będzie najlepiej. Wędrówka w osłoniętym przez drzewa, terenie, trwała niespełna 34 minuty. Z zaskoczeniem stwierdzili, że nie było im zimno, że – wręcz się zgrzali. Zakładając ciepłą odzież, co niektórzy, zastanawiali się, czy rzeczywiście chcą się ubierać.

Kiedy opadły emocje, popłynęły wrażenia. Jaka była pierwsza reakcja?

Wchodzić na Łysicę w spodenkach? Głupota! – zdradził Przemysław Parlicki na wieść o pomyśle. I kolejne dni, jego stanowisko nie uległo zmianie, aż do niedzieli, gdzie – jak się okazało – większość w duchu stwierdziła, że albo się rozbierze, albo nie. – Podekscytowanie i ciekawość towarzyszyły mi na samym początku – przyznała Iwona Bomba. – Zastanawiałam się jak to wypadnie w porównaniu z tradycyjnym morsowaniem. Teraz, z całą pewnością mogę powiedzieć, że to był „pikuś” w porównaniu z zanurzeniem i wytrwaniem w wodzie – dodaje.

– Takie wydarzenie, a mnie ma nie być? – retorycznie spytała Edyta Chłąd, mors -weteran, która na udział w wyprawie zdecydowała się… w niedzielę rano. – Trzeba stawiać przed sobą kolejne wyzwania, pokonywać słabości – podkreśla. Podobnego zdania była Alicja Sykut, morsująca od trzech lat, która bała się tylko jednego… deszczu. Jak się okazało niepotrzebnie. Zaskoczyła ją sprawna organizacja wędrówki, atmosfera i pozytywne wrażenia. Identyczne odczucia miał też Albert Wocherski.

Wszyscy, poza Januszem Koroną i Wiolettą Stefańczyk, byli amatorami i wszyscy przyznali, że zadziwiła ich reakcja organizmu, którego możliwości, jak powiedział Przemysław Parlicki, nie są znane do końca i potrafią niejednokrotnie zaskakiwać.

Czy powtórzą taką wyprawę? Na pewno, bo wszystko jest dla ludzi, ale „we wszystkim musi być umiar” (Pitagoras).

Aneta Zelis

Galeria

Aktualności

Krajowe Mistrzostwa International Dance Organization Polskiego Związku Tańca w Chęcinach 28 marca – 3 kwietnia 2025 r.

W dniach od 28 marca do 3 kwietnia 2025 r. w hali widowiskowo-sportowej „Pod Basztami” w Chęcinach odbędą się Krajowe Mistrzostwa...

Polecamy