3.5 C
Kielce
poniedziałek, 6 października, 2025
Strona głównaAktualności„Palma odbiła” - bananowce, brazylijskie gigantyczne rabarbary, a nawet palmy z pięciometrowymi...

„Palma odbiła” – bananowce, brazylijskie gigantyczne rabarbary, a nawet palmy z pięciometrowymi liśćmi. Zobaczcie egzotyczny ogród Pana Waldemara z Morawicy!

Zobacz

Z czym kojarzy się palma? Wiadomo -z białym piaskiem, lazurowym morzem gdzieś bardzo daleko, nieustającym słońcem.  Zwykle kiedy o niej pomyślimy,  widzimy jak z gracją pochyla się nad wodą, wyraźnie odznaczając się na tle błękitnego nieba. Przywołuje same miłe skojarzenia: urlop, swobodę, plażę, jest najczęściej fotografowaną rośliną z wakacji. I nic dziwnego, w końcu palma to  „drzewo, które zaspokaja wszystkie potrzeby życia”.


Zrozumiałe, że usiłujemy, choć w maleńkim stopniu, przenieść te wrażenia do naszych domów i sadzimy jej odmiany w doniczkach. Rzadko kiedy udaje się jednak wyhodować taką, o jakiej marzymy. Wciąż nie ten klimat, gleba. I chociaż ostatnie lata są coraz gorętsze, to ciągle jeszcze nie takie warunki, jakich palma potrzebuje. Pozostaje nam cieszyć oko tymi sztucznymi, np.: na warszawskim rondzie gen. Charles’a de Gaulle’a. Tak sądziłam. Do niedawna, dopóki nie miałam okazji  gościć w małej, podkieleckiej miejscowości Bieleckie Młyny, gdzie znajduje się gospodarstwo pana Waldemara i Ewy Kuźma.

Już od samego progu dom wita dywanem olbrzymich paproci, gąszczem okazałych rododendronów i zwojem pnących się bluszczy. Piękne, ale to dopiero widok z jego tyłu, wprawił mnie w osłupienie.  Przez dłuższą chwilę wątpiłam w to, co widzę – przede mną rozpościerała się ogromna, kilkumetrowa palma daktylowa, tzw. Phoenix canariensis, nazywana też palmą królewską. Nic dziwnego. Jej sięgające prawie 5 metrów długości, pierzastozłożone liście, ukształtowane z kilkudziesięciu wąskich, ostro zakończonych, sztywnych listków o szorstkiej powierzchni i brzegach, były zaproszeniem do raju.

Z każdym kolejnym krokiem w jego głębinę, nie dowierzałam. Nad urokliwym, pełnym lilii, oczkiem wodnym, w którym leniwie pływały złociste karpie, jesiotry, młode karpie koi, kładła  swe potężne, prawie dwumetrowe,  liście Gunnera manicata, znana jako brazylijski gigant-rabarbar. Z łatwością dałaby schronienie przed deszczem kilku dorosłym osobom. Pan Waldemar odkrył przed nami niezwykły kwiatostan gunnery – zaskakującą rozmiarem maczugowatą kolbę. Obok, nie ustępując wielkością, rosła Colocasia esculenta (kolokazja jadalna), nieco dalej szorstkowiec Fortunego – jedna z najbardziej mrozoodpornych palm z dekoracyjnymi liśćmi w kształcie wachlarzy i pniem pokrytym brązowymi włóknami.  Swoje miejsce znalazły też…. bananowce zarówno zielone jak czerwonolistne  tzw. abisyńskie „Maurelii” oraz uginająca się pod dojrzałymi owocami, pomarańcza sycylijska. Jej sadzonkę przywiózł pan Waldemar z Grecji i – po dwóch latach hodowania w domu – przesadził do ogrodu, gdzie dopiero pokazała swoje możliwości. Podobnie zresztą jak palma karłatka, Cykas revoluta (sagowiec wygięty) – jedna z najstarszych roślin na świecie, wyglądem przypominająca palmę, ale z liśćmi jak u paproci, czy figowce albo powiększająca się kolekcja kaktusów, m.in.: tropikalna odmiana opuncji. Nieco w ukryciu rozrosły się bogato bambusy, będące dopełnieniem tej niezwykłej dżungli.

Ciężko było wierzyć w to, co roztaczało się dookoła, a jeszcze trudniej zrozumieć, jakim sposobem udało się wyhodować i utrzymywać w naszym klimacie takie rośliny? Skąd pomysł?  Pan Waldemar, z uśmiechem, bezwiednie spojrzał na palmę daktylową, od której wszystko się zaczęło. Chciał, jak większość z nas, mieć kawałek wakacji i raju w domu. Kiedy ten „raj” – kupiony za 30 zł w hipermarkecie – zaczął zajmować coraz więcej miejsca w domu, postanowił zaryzykować i przesadził go do ogrodu. Z dalszą hodowlą pomógł internet i – co najważniejsze – kreatywność, upór i olbrzymia praca, bowiem, mimo wielu informacji, to jednak nic nie gwarantowało właściwej temperatury i klimatu. Problemem są ciągle zimy – tu  rozwiązaniem okazał się(!!) domowy piec, na ekogroszek, od którego rurami, rozprowadzonymi głęboko w ziemi, doprowadzane jest ciepło do korzeni palm, cykasów, pomarańczy. Dodatkowo, każda z roślin, na sezon jesienno – zimowy otrzymuje swój własny „domek” – specjalne konstrukcje, kilkumetrowe, chroniące przed przemarznięciem.  Nowatorski pomysł zdał egzamin – ogród wypełnił się tropikalną roślinnością, wzbogacaną o nowe sadzonki przywożone z podróży.

Dzieło pana Waldemara zostało docenione między innymi przez Maję Popielarską, która gościła tu ze swoim programem, czy też zapalonych palmiarzy z całego kraju, którzy od kilku lat przyjeżdżają na zorganizowane zloty. I choć pierwsze reakcje wielu osób ograniczały się do wymownego milczenia, to pan Waldemar cieszy się, że mu ”palma odbiła”.  Gdy pierwsze promienie słońca zaczną mocniej przygrzewać, on – na wyciągnięcie ręki – ma swój, niesamowity, kawałek raju, z którego słusznie jest bardzo dumny.

Galeria

Aktualności

Jubileuszowy rok akademicki Chęcińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku rozpoczęty. Ponad 200 studentów wróciło do nauki!

 Chęciński Uniwersytet Trzeciego Wieku oficjalnie zainaugurował swój dziesiąty rok działalności. W uroczystej inauguracji, która odbyła się w hali „Pod Basztami”, udział...

Polecamy