2 czerwca 1944 to wyjątkowo smutna i tragiczna data w historii Chęcin. 76 lat temu, dokładnie 31 maja 1944 roku, została zorganizowana zasadzka na samochody funkcjonariuszy niemieckich organów bezpieczeństwa. Operacja się powiodła. Kilka dni później, 2 czerwca 1944 roku, w odwecie, hitlerowcy przeprowadzili akcję represyjną na miejscowej ludności. Wszystkich pod przymusem zgromadzono na rynku. Niemcy wyczytali wśród zebranych kilkudziesięciu mężczyzn. Najpierw długie godziny leżeli twarzą w dół na chęcińskim bruku, a później wywieziono ich ciężarówkami. 42 mężów i ojców nigdy nie wróciło do swoich rodzin.
Wszystko zaczęło się w ulewną czerwcową noc z czwartku na piątek 1944 roku. Około godziny drugiej nad ranem oddziały niemieckie otoczyły miasto szczelnym kordonem. Rozstawiono karabiny maszynowe wokół ówczesnego Starego Rynku, sprowadzono też dużą ilość psów. Na terenie chęcińskiego zamku urządzono punkt obserwacyjny miasta i okolic. Około godziny 2.30 nad ranem kilkuosobowe grupy żołnierzy niemieckich rozpoczęły wchodzenie do mieszkań prywatnych. Wówczas rozkazywano wszystkim bez wyjątku mieszkańcom, pod groźbą użycia broni, natychmiastowe przejście i zbiórkę na placu Starego Rynku. Oprócz dokumentów osobistych nie pozwalano zabrać nic więcej. Na Rynek zapędzono siłą większość mieszkańców, kobiety, starców, dzieci oraz mężczyzn. W tym samym czasie żołnierze niemieccy plądrowali mieszkania aresztowanych ze wszystkich wartościowych przedmiotów. Mężczyzn sprowadzono na środek rynku, gdzie w pozycji klęczącej mieli oczekiwać na wejście do budynku urzędu.
Tu tworzono dwie grupy nazywane przez Niemców: „Eins” i „Zwei”. Jeden z żandarmów odczytywał z dokumentu nazwisko aresztowanego, które następnie weryfikowane było z uprzednio przygotowanymi listami. Jeśli wyczytywana osoba nie figurowała na żadnej z list trafiała do grupy „Zwei”. Osoby zakwalifikowane do wspomnianej grupy miały zostać wysłane do umacniania wałów obronnych w Będzinie lub Puławach. Po odczytaniu wszystkich nazwisk osobom z grupy „eins” powiązano ręce przy pomocy metalowego drutu a następnie rozkazano im położenie się na ziemi twarzą w dół tuż przy ścianie magistratu. Około godziny trzynastej lub czternastej po południu grupę „eins” załadowano na przyczepę dwóch samochodów ciężarowych. Podczas załadowywania na dwa auta ciężarowe aresztowanych bito kolbami i nogami. Więźniów układano w pozycji leżącej jeden na drugim na podłodze samochodu, po czym obydwa samochody odjechały w kierunku kieleckiego więzienia. Tuż po przyjeździe do więzienia, jeszcze na korytarzu odbywały się pierwsze rewizje osobiste oraz wstępne przesłuchania. Tam rozdzielano aresztowanych do różnych cel, które mieściły między 5 a 6 osób. Następnie codziennie policja ochronna Szupo prowadziła przesłuchania aresztowanych. Odbywały się one zawsze przy udziale tłumacza, niejakiego Ksela. W czasie przesłuchań wielokrotnie grożono Polakom pobiciem. W celu uzyskania odpowiedzi posuwano się do torturowania więźniów. Wiele z osób w trakcie przesłuchań traciło swoje życie. Taki los spotkał chęcińskiego sędziego Banacha, którego postanowiono rozstrzelać tuż po przyjeździe z Chęcin na dziedzińcu kieleckiego więzienia.
Najczęstszymi zarzutami stosowanymi wobec aresztowanych mieszkańców Chęcin podczas przesłuchań była współpraca z polską partyzantką lub działalność w ruchu komunistycznym. Na drugi dzień po pacyfikacji miasta wiele kobiet w poszukiwaniu swoich mężów wyjechało do Kielc. Tam oczekiwały pod siedzibą więzienia lub kieleckiego gestapo na swoich mężów. Wiele z nich widziało swoich bliskich wyprowadzanych z przesłuchania bądź prowadzonych w celu złożenia zeznań. Przesłuchania odbywały się na piętrze budynku a prowadził je wysoki rangą oficer, który mówił płynnie po polsku. Według zeznań świadków i krewnych ofiar trafienie do pomieszczeń na parterze gestapo było równoznaczne z cierpieniem fizycznym i bolesnymi przesłuchaniami. Do tego pomieszczenia najczęściej trafiały osoby z grupy „eins”. Osoby zaliczone do grupy „zwei” po złożeniu zeznań otrzymywały zakaz rozpowszechniania jakichkolwiek informacji dotyczących szczegółów akcji pacyfikacyjnej Chęcin czy udzielania informacji o dalszych losach osób z grupy „eins”. Grupa „zwei” została następnie skierowana do Arbeitsamtu (biura zatrudnienia) w Kielcach, gdzie spędziła dziesięć godzin w oczekiwaniu na decyzję związaną ze skierowaniem ich do przymusowej pracy przy umacnianiu wałów w Będzinie i Puławach. Jak się wkrótce okazało Armia Czerwona idąca coraz bardziej na zachód opanowała niebawem wspomniane tereny i nieopłacalne stało się wysyłanie tam pracowników przymusowych. Po trzech dniach od aresztowania zwolniono do domów osiem osób należących do grupy „zwei”.
7 lipca Niemcy wywieszają w Chęcinach na budynku urzędu oraz na murze kieleckiego więzienia listy zakładników aresztowanych w dniu 2 czerwca, a następnie rozstrzelanych. Pierwszy raz pojawia się wówczas określenie „zakładnicy”. Niemcy w ten sposób wyraźnie przekazują informację, iż pacyfikacja miasta była odwetem za jakąś akcję przeprowadzoną przez polskie podziemie. Wraz z wywieszeniem listy zamordowanych gaśnie nadzieja na to by poszukiwani przez rodziny mężczyźni powrócili do Chęcin.
Źródła:
Wiesław Myśliwski — Widnokrąg, (5 Kościół Świętego Jakuba), Kraków: Znak, 2007.
„Dzień grozy”, Głos Młodzieży, vol. 1, 1974 r, str. 2.
Włodzimierz Mańko, Wilki pod Kielcami, Warszawa: Czytelnik, 1982.
„Protokoły zeznań świadków pacyfikacji Chęcin” – tom 1 i 2, sygnatura DS 19/68, Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Kielcach.