Z pasją, cierpliwością i sercem do najmłodszych – tak od ponad czterech dekad kroczy przez życie zawodowe Pani Malwina Kurbańska – nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej w Szkole Podstawowej im. Jana Kochanowskiego w Chęcinach. Choć z urodzenia jest jędrzejowianką, to właśnie w Chęcinach znalazła swoje miejsce na ziemi – tu uczy, wspiera i inspiruje kolejne pokolenia uczniów. Od 15 lat z oddaniem pełni również funkcję prezesa chęcińskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, stając w obronie praw i godności swojego środowiska. W wywiadzie, przeprowadzonym z okazji tegorocznego Dnia Edukacji Narodowej, opowiada o dzieciństwie, pierwszych krokach w zawodzie, satysfakcji z pracy z dziećmi, ale i o tym, dlaczego nauczycielem jest się przez całe życie – nawet po ostatnim dzwonku.
– Na początek chciałabym, aby opowiedziała Pani o sobie. Gdzie się Pani urodziła? Jak wyglądało Pani dzieciństwo?
– Urodziłam się w Jędrzejowie i tam w zasadzie toczyło się moje życie aż do momentu ukończenia szkoły średniej.
Pani Malwina Kurbańska z czasów przedszkolnych. Początek lat 70. (druga od lewej)
Z kolei cała moja droga zawodowa związana jest właśnie z Chęcinami. Także, jak ja to mówię, jestem jędrzejowianko-chęcinianką (śmiech). Tu pracuję, tam mieszkam. Nie mogę wyzbyć się swych korzeni, ale to Chęciny zawsze będą bliższe memu sercu. Wzrastałam z siostrą Bożeną. Co ciekawe, moja mama swoje pierwsze kroki zawodowe stawiała w przedszkolu w Lubczy (red. powiat jędrzejowski), zaś ostatnią jej pracą była poradnia wychowawczo-zawodowa w Jędrzejowie. Zresztą wszyscy krewni ze strony mojej mamy to nauczyciele – poloniści, muzycy, historycy, chemicy. Także mogę powiedzieć, że w ślady rodzinne poszłam tylko ja i moja siostrzenica, która obroniła doktorat z języka polskiego i wykłada na uczelni w Rzeszowie.
– Gdzie Pani chodziła do szkół? Jak wyglądała Pani droga zawodowa?
– Uczęszczałam do Szkoły Podstawowej w Jędrzejowie, do niezapomnianej „Trójki” (uśmiech). Aby dostać się do Studium Wychowania Przedszkolnego trzeba było zdać trzy trudne egzaminy – z plastyki, muzyki oraz egzamin ustny. Było bardzo wielu kandydatów. Moja klasa liczyła wtedy 34 osoby. Udało mi się zdać i kontynuowałam naukę we wcześniej wspomnianym studium w Jędrzejowie. Wtedy był taki cykl kształcenia, że zdając maturę już miało się średnie wykształcenie pedagogiczne. Także już po maturze mogłam rozpocząć pracę. Proces nauczania odbywał się rotacyjnie – pół roku w szkole, pół roku praktyk. I właśnie swoja pierwszą praktykę w życiu miałam w przedszkolu na Osiedlu Sosnówka w Chęcinach. Jak sięgam myślami wstecz, było to dla mnie czymś niesamowitym. Bo tu nagle młody człowiek wychodzi z tych struktur szkolnych i sam staje się nauczycielem. Co prawda byłam wtedy praktykantką, ale samodzielnie prowadziłam wszystkie zajęcia. Akurat u mnie tak się potoczyło, że tylko w czerwcu wróciłam na obronę pracy, a już od września rozpoczęłam pracę w szkole, tu, w Chęcinach, gdzie pracuję do dziś.
Pani Malwina Kurbańska – pierwszy rok pracy w Chęcinach
Wtedy była to Zbiorcza Szkoła Gminna. Do pracy przyjmował mnie śp. Pan Henryk Sałaga, a ówczesnym dyrektorem była Pani Barbara Dziedzic. I tak pracuję już od ponad 40 lat (uśmiech). Po ukończeniu studium nie miałam możliwości kontynuowania nauki na uniwersytecie. Wobec tego, razem z koleżanką ze szkoły, z Marzeną Łebek, zdecydowałyśmy się ponownie przejść tę drogę i po raz kolejny chodziłyśmy do Studium Nauczycielskiego w Jędrzejowie. Po dwóch latach, po zdaniu egzaminu, kontynuowałyśmy naukę na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, gdzie uzyskałam tytuł magistra.
– Czyli można powiedzieć, że już od dziecka marzyła Pani o zostaniu nauczycielem?
– Zdecydowanie tak. Zawsze mówiłam, że będę nauczycielem. Także po skończeniu ósmej klasy, już dobrze wiedziałam, co chcę w życiu robić i dzięki Bogu robię to do dnia dzisiejszego. Zresztą nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie.
– Czego Pani naucza?
– Jestem nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej, czyli w zasadzie wszystkiego – języka polskiego, matematyki, biologii, chemii, geografii, fizyki, muzyki, plastyki, wychowania fizycznego. Zawsze będę powtarzać, że nauczyciel klas 0-3, jest tym najważniejszym, bo czego my nauczymy to później uczeń od czwartej klasy na tej bazie buduje swoją dalszą edukację i powodzenie w szkole.
Pani Malwina Kurbańska ze swoimi klasami. Zdjęcie powyżej – wycieczka szkolna 2000 r.
Zdjęcie poniżej – fotografia klasowa rok szkolny 2024/2025
– Jakie momenty w pracy nauczyciela sprawiają Pani największą satysfakcję?
– Największą satysfakcję z obranej życiowej drogi dają mi momenty, kiedy coś naprawdę udaje się z dzieckiem zrobić. Miałam już różne przypadki, kiedy wydawało się, że coś jest niemożliwe do osiągnięcia, nie do zdobycia. Potrzeba wtedy cierpliwości, skuteczności i systematyczności. To jest takie napędzające i daje sens całemu temu zawodowi. Nie zawsze jest kolorowo, ale nie można się załamywać, tylko cierpliwie, kroczek po kroczku, pracować z uczniem aż do osiągnięcia zamierzonego celu.
– Wiem także, że spełnia się Pani w roli prezesa oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Chęcinach. Czy może Pani o tym opowiedzieć?
– Członkiem Związku Nauczycielstwa Polskiego byłam od zawsze. I wtedy przyszedł pamiętny maj 2010 roku, kiedy dostałam propozycję objęcia tej funkcji. Nie powiem, długo biłam się z myślami, czy podołam, czy się nadaję, bo jednak jest to duży obowiązek i pewnego rodzaju ciężar. Przekonano mnie i od tego 2010 roku aż po dziś dzień jestem prezesem oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Chęcinach. Czuję wielką satysfakcję, kiedy za każdym razem, podchodząc do wyborów, przechodzę jednogłośnie. To jest niezwykle mobilizujące, że to, co robię ma sens. Moją rolą jest szeroko pojęte dbanie o nauczycieli. Czasami trzeba ich wesprzeć, pomóc w kwestiach prawnych, pomóc w rozstrzygnięciu problematycznych sytuacji. Tego naprawdę jest dużo. Mam to szczęście, że na swojej drodze zawsze spotykałam i spotykam takich ludzi, których cechował dialog. Jako przedstawiciel związku widzę jedynie wąski wycinek, zawsze trzeba wszystko przedyskutować, przemyśleć. To jest taka praca zespołowa. Zawsze podkreślam, że to nie jest tylko moja zasługa, tylko szeregu ludzi.
– Jakie rady dałaby Pani osobom, które chciałyby zostać nauczycielem? Czy jest to praca dla każdego?
– Nie, to nie jest praca dla każdego. Bycie nauczycielem to taka praca, która nie ma godzin. Nauczycielem nie jest się od 8 do 12. Jest się nim cały czas, cały dzień i przez całe swoje życie. Bo nawet, jeśli nauczyciel przechodzi na emeryturę to i tak nim pozostaje. Zostają pewne przyzwyczajenia, nawyki. Zdaję sobie sprawę, że obecnie młodym nauczycielom jest o wiele trudniej. To nie te czasy, kiedy ja zaczynałam pracę. Wtedy mam wrażenie byli inni ludzie, z innym nastawieniem. Teraz ta współpraca z rodzicami bywa nieraz trudna, ale to jedynie wycinek, gdyż w dalszym ciągu są wspaniali rodzice. Wiadomo, że każdy podejmując pracę zawodową patrzy na zarobki. Samymi ideami nikt się nie naje (uśmiech). Jednak cały czas liczę na to, że przynajmniej te młode pokolenie nauczycielskie doczeka się takich czasów, gdzie zawód nauczyciela wróci do wielkiej godności i, jako grupa zawodowa będziemy w końcu godnie zarabiać. Zresztą, jako Związek, staramy wychodzić się z inicjatywami. Nie tak dawno był w sejmie czytany projekt ustawy, żeby powiązać zarobki z przeciętną wynagrodzenia w gospodarce. Dużo by to dało i z pewnością zachęciłoby młodych do podjęcia tej drogi. Co jest ważne, jako nauczyciele ciągle się uczymy, odbywamy kursy, szkolenia. Nauczyciel nie może stać w miejscu. Musi podążać z duchem czasu.
– Jakie są Pani pasje? Co lubi Pani robić w wolnym czasie?
– Teraz akurat mamy sezon grzybowy, a my razem z mężem uwielbiamy chodzić na grzyby (śmiech). Śmieję się, że jesteśmy takimi grzybowymi szaleńcami (uśmiech). Ale to obcowanie z naturą daje mi ukojenie. Bardzo lubię też czytać książki, głównie kryminały szwedzkie, ale także pozycje psychologiczne. W zasadzie lubię czytać wszystko, oprócz romansów. Tak spędzam swój wolny czas.
– Bardzo dziękuję za ciekawą rozmowę.
– Również dziękuję.