3.5 C
Kielce
piątek, 22 listopada, 2024
Strona głównaAktualności˝Bardzo lubię być sołtysem˝

˝Bardzo lubię być sołtysem˝

Zobacz

- z.pilat.jpg

Wywiad z Antoniną Piłat – sołtysem miejscowości Łukowa już od ponad 30 lat.

 

– Pochodzi Pani z Gminy Chęciny?

– Tak. Pochodzę z Łukowej. Tutaj się urodziłam i chodziłam także do szkoły. Moi rodzice mieli tu gospodarstwo, więc można powiedzieć, że zostałam na ojcowiźnie.

– Jakby mogła Pani opowiedzieć o swojej rodzinie.

– Jestem małżonką od ponad 50 lat. Mam troje dzieci, sześcioro wnucząt i dwie prawnuczki. W Łukowej mieszkam z mężem, córką, wnuczką i prawnuczką.

– A gdzie Pani pracowała?

– Pracowałam w Nowinach. Byłam suwnicową. Mieszkaliśmy tam przez ponad cztery lata. Potem wróciliśmy do Łukowej i tu już zostaliśmy. Pomagałam tacie przy gospodarstwie rolnym. Potem przejęliśmy z mężem jego prowadzenie. Zresztą gospodarstwem zajmuję się po dziś dzień.

– W jakich okolicznościach zrodził się pomysł na kandydowanie na sołtysa? Kiedy to było?

– W zasadzie wszystko zaczęło się w momencie, kiedy weszły w życie kartki żywnościowe. Miałam wtedy niespełna 40 lat. Ówczesny sołtys Łukowej – Stanisław Korban uznał, że już nie daje rady. Pojawiły się wtedy też te większe nominały pieniężne i nie za bardzo sobie z tym radził. Poprosił mnie, żebym przejęła jego obowiązki. Z początku nie chciałam. Trochę nawet się obawiałam, czy sprostam oczekiwaniom. Zresztą u nas w Łukowej nie było nawet specjalnego pomieszczenia, tylko mieszkańców przyjmowało się w domu. Po wielu przemyśleniach zgodziłam się. Podali moją kandydaturę i w zasadzie jednogłośnie wybrano mnie sołtysem.

– Jak długo pełni Pani funkcję sołtysa Łukowej?

– Ponad 30 lat. Dokładnie to chyba 33 lata.

– To rzeczywiście bardzo długo. A ile trwa kadencja sołtysa?

– Kiedyś to były 4 lata, dzisiaj jest się wybieranym na 5 lat.

– Czym zajmuje się sołtys? Z jakimi sprawami zwracają się do Pani mieszkańcy?

– Przede wszystkim sołtys musi mieć kontakt z ludźmi. Jednak obowiązki sołtysa bardzo zmieniły się na przestrzeni lat. Kiedyś panowała wielka harmonia między sołtysem a mieszkańcami. Być może było to spowodowane tym, że były inne czasy. Było biednie, ale mieszkańcy współpracowali ze mną, a ja starałam się im pomóc. Przychodzili do mnie o coś się zapytać, czy poprosić o pomoc. Wypełniałam bardzo dużo różnych dokumentów. Oczywiście wszystko tymi rękami (śmiech). Pomagałam wypełniać wnioski o emerytury rolnicze, pisać pisma urzędowe. Teraz też mam dobry kontakt z mieszkańcami i dalej czuję się im potrzebna. Pobieram podatki, opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Co prawda więcej osób płaci przez internet, ale są osoby, które dalej przychodzą z tym do mnie. Podaje do wiadomości mieszkańcom różne informacje, które otrzymuje od Urzędu Gminy i Miasta w Chęcinach.

– Czy to zajęcie bardzo absorbujące czasowo?

– Nie uważam, żebym poświęcała na to jakoś bardzo dużo czasu. Muszę przyznać, że ja po prostu bardzo lubię być sołtysem. Dokąd będę mogła to nim będę. Co prawda teraz w związku z moją chorobą i chorobą mojego męża jest mi ciężko. Oprócz bycia sołtysem jestem aktywna też na innych płaszczyznach. Śpiewam w chórze kościelnym. Jestem przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich Łukowianki, które istnieje od 1953 roku. W jego ramach działa także zespół folklorystyczny. Kiedyś pełniłam funkcję sekretarza w OSP Łukowa.

– To rzeczywiście jest Pani bardzo aktywnym społecznikiem! Czy będąc sołtysem trzeba lubić pracę z ludźmi?

– Tak, zdecydowanie. Trzeba umieć żyć z ludźmi i im pomagać. Kiedyś wyglądało to inaczej. Więcej się pomagało, bo tego wymagali mieszkańcy. O to mnie prosili. Mieszkańcy dalej są mi bardzo życzliwi. Może dlatego, że zawsze wszędzie było mnie pełno. Czuję taki plecak na sobie, że to idzie przez życie razem ze mną, ale już słabnę… Chociaż pewnie byłoby mi przykro, gdybym nie była już sołtysem.

– A prywatnie, jakie są Pani pasje? Co Pani lubi robić w wolnym czasie?

– A wszystko (śmiech). Ja w ogóle lubię życie. Kiedyś dużo szydełkowałam. Robiłam chusty, bluzki, serwetki. Wspólnie z Kołem Gospodyń Wiejskich też robimy wiele rzeczy. Powiem Pani nawet, że każdy wieniec dożynkowy zawsze musiał przejść przez moje ręce (śmiech). Lubię też obcować z przyrodą, zajmować się ogródkiem.

– Jak wygląda współpraca sołtysa z Urzędem Gminy i Miasta w Chęcinach?

– To wszystko zmieniło się z wiadomych względów, przez pandemię… Kiedyś organizowane były spotkania z sołtysami. Omawialiśmy na nich problemy naszych sołectw. Może to jeszcze wróci… Teraz głównie zajmuję się przekazywaniem mieszkańcom otrzymanych informacji i ogłoszeń. Ogólnie muszę przyznać, że bardzo dobrze współpracuję mi się z Panem Burmistrzem.

– Jakie ma Pani marzenia jako sołtys na przyszłość?

– Kanalizacja i piękne drogi w Łukowej. Wiem, że to nie tylko moje marzenie, ale i wszystkich mieszkańców.

Aktualności

Polecamy